"To wyłamuj, ale za niego (szlaban-red.) zapłacisz" - miał powiedzieć portier ze szpitalnego parkingu do lekarza pogotowia ratunkowego w Zielonej Górze. Karetka chciała wyjechać pod prąd, bo spieszyła się do pacjentki, niewzruszony portier nie chciał otworzyć szlabanu. - Długo się nie namyślaliśmy, wyłamałem szlaban i pojechaliśmy dalej - mówi Robert Górski, lekarz pogotowia.