Sytuacja schronisk w Polsce w czasie epidemii COVID-19 jest bardzo trudna. Przytuliska są zamykane, wolontariusze nie mogą już pomagać, a darczyńców jest coraz mniej. Każdy robi, co może, żeby utrzymać dobrą opiekę nad zwierzętami. Pracownicy Rogatego Rancza w Bojanie (Pomorskie) postanowili zamieszkać w schronisku.
- Obiecaliśmy im kiedyś, że już więcej nie zaznają głodu, już więcej nie zaznają bezdomności i obiecaliśmy im, że po tych wszystkich trudach, które przedtem przeżyły, właśnie tutaj w Rogatym Ranczu znajdą swój nowy, dobry dom - mówi Ewa Gebert, prezes OTOZ Animals.
Dlatego pięcioro pracowników postanowiło wyprowadzić się z domu i zamieszkać w schronisku na czas epidemii.
A pracy jest bardzo dużo. Codzienna opieka, prace porządkowe, spacery, socjalizacja zwierząt, zapewnienie opieki weterynaryjnej. Ogrom obowiązków potęguje brak wsparcia wolontariuszy, którzy na czas epidemii nie mogą przychodzić do przytuliska.
- Rogate Ranczo opuszcza tylko jeden pracownik, raz na kilka dni i wyłącznie po to, żeby zrobić niezbędne zakupy - opisuje Aleksandra Głogowska, opiekunka zwierząt.
Jak dodaje Gebert, ze względu na trudną sytuację w Polsce wycofuje się również wielu darczyńców.
- OTOZ Animals jest organizacją pożytku publicznego, nie posiadającą działalności gospodarczej, funkcjonującą jedynie dzięki dobrowolnym wpłatom ludzi wrażliwych na krzywdę zwierząt. Na nieszczęście, czas pandemii, to również czas mniejszych darowizn dla naszych podopiecznych - tłumaczy.
Prezes apeluje więc o pomoc i przypomina, że dane dotyczące wpłat można znaleźć na oficjalnej stronie OTOZ Animals.
Zamknięte schroniska
Sytuacja w całej Polsce wygląda podobnie. Schroniska są zamykane dla osób z zewnątrz. Wolontariusze, których praca na co dzień znacznie wspomaga funkcjonowanie przytulisk, teraz nie mogą przychodzić.
Pracownicy OTOZ Animals w Oświęcimiu (Małopolska) poinformowali w mediach społecznościowych, że do odwołania zawieszają właśnie działalność wolontariatu i przyjmowanie wycieczek na terenie schroniska prowadzonego przez stowarzyszenie.
"Powyższe decyzje podjęte są w trosce o dobro ludzi i zwierząt ze względu na szerzenie się epidemii" - przekazali.
Jednocześnie poinformowali, że nadal przyjmują i wydają zwierzęta do adopcji.
Henryk Strzelczyk, dyrektor schroniska przekazał jednak, że wolontariusze nadal pomagają. -Zwierzęta, którymi opiekowali się w naszym schronisku, zabrali do siebie do domu, na tzw. dom tymczasowy z przeznaczeniem do adopcji – wyjaśnił. Również adopcje zwierzaków się odbywają, jednak w zmienionym trybie.
- Choć nie możemy już realizować spacerów przedadopcyjnych, nie możemy też pozwolić sobie na zapoznawanie się zwierząt z osobami, które zamierzają je adoptować – zaznaczył.
Dodatkowo, aby zapewnić ochronę pracownikom, zespół został podzielony na trzy grupy. - To trzy zespoły, które rotują, pracują co trzeci dzień, dzięki temu nie mają możliwości bezpośredniego kontaktowania się ze sobą - wyjaśnił. - Nawet, jeśli zmiana nocna opuszcza schronisko, to zmiana dzienna przychodzi dopiero piętnaście minut po wyjściu zmiany nocnej. A więc jest pełna izolacja pomiędzy zespołami – dodał.
Z kolei schronisko dla zwierząt w Poznaniu przekazało, że do 11 kwietnia pracownicy nie przyjmują darów i nie przeprowadzają adopcji i procedur z nimi związanych. Nie ma również możliwości oglądania i odwiedzania zwierząt. Wpuszczane są jedynie m.in. osoby przyprowadzające lub odbierające zaginione zwierzęta.
Podobnie TOZ Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu wstrzymało adopcję. Tutaj pracownicy zrobili jednak wyjątek dla zwierząt, które są w przytulisku najdłużej.
"Przewidujemy jednak odstępstwo od reguły i dajemy Państwu możliwość adopcji specjalnej grupy zwierząt. Wyjątek dotyczy przygarnięcia WYŁĄCZNIE psich i kocich „seniorów”, które potrzebują pilnie domów lub zwierząt, które mieszkają w schronisku bardzo długo (powyżej 12 miesięcy). Każdorazowo rozważymy wydanie do adopcji takiego zwierzaka i, jeśli decyzja pracownika będzie pozytywna, umówimy się na spacer z konkretną osobą. Zapoznanie psa lub kota odbędzie się z zachowaniem środków ostrożności, po uprzednim ustaleniu terminu z pracownikiem Biura Adopcji schroniska" - czytamy w opublikowanej przez schronisko wiadomości.
Zwierzęta a koronawirus
Globalna spółka IDEXX Laboratories, Inc., zajmująca się diagnostyką i oprogramowaniem w dziedzinie weterynarii poddała testom tysiące próbek pobranych od psów i kotów. Żadna z nich nie przyniosła dodatniego wyniku na obecność koronawirusa SARS-CoV-2, który wywołuje chorobę COVID-19. Zdaniem przedstawicieli firmy otrzymane wyniki pozostają w zgodzie z aktualnymi poglądami specjalistów, że COVID-19 przenosi się przede wszystkim z człowieka na człowieka. Dlatego eksperci nie zalecają przeprowadzania testów wśród zwierząt domowych na obecność SARS-CoV-2. W przypadku psów i kotów z objawami oddechowymi zalecana jest wizyta u weterynarza w celu przeprowadzenia badań w kierunku bardziej pospolitych patogenów układu oddechowego. O tym, że nie ma żadnych dowodów, aby zwierzęta domowe, w tym koty i psy, przenosiły SARS-CoV-2 i stanowiły źródło zakażenia dla ludzi, przekonują też m.in. amerykańskie Centra ds. Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) w Atlancie na swojej stronie internetowej. Podobną opinię można przeczytać na stronie Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC).
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: OTOZ Animals