Trudna sytuacja w związku ze strajkiem ratowników medycznych w Trójmieście. - W sopockim pogotowiu dyżurować będzie jedynie jeden pełen skład karetki ratunkowej oraz jedna zmiana drugiej karetki pracująca w trybie 12-godzinnym. W Gdańsku i Gdyni liczba karetek również będzie znacznie ograniczona - poinformował Urząd Miasta Sopot. W związku z brakiem karetek do 65-latki, która zemdlała w sklepie w Gdańsku, musiał przylecieć śmigłowiec LPR.
O strajku ratowników medycznych poinformowała w piątek Katarzyna Alesionek z Urzędu Miasta Sopotu w przesłanym do mediów komunikacie. Jak przekazała, protest potrwa od 1 do 10 października.
"W sopockim pogotowiu dyżurować będzie jedynie jeden pełen skład karetki ratunkowej oraz jedna zmiana drugiej karetki pracująca w trybie 12-godzinnym. W Gdańsku i Gdyni liczba karetek również będzie znacznie ograniczona. W związku ze strajkiem przewidywane są utrudnienia i opóźnienia w dotarciu jednostek medycznych do osób potrzebujących pomocy" - napisała Alesionek.
Apel urzędników do pacjentów
W związku z tym w komunikacie zaapelowano o "ostrożność oraz rozważne korzystanie z doraźnej pomocy medycznej".
"Przed wezwaniem pogotowia warto rozważyć, czy pomoc ratowników jest nam niezbędna. Dzwoniąc na telefon ratunkowy 112, otrzymamy informację o czasie oczekiwania na karetkę. W przypadku dłuższego czasu oczekiwania na pomoc warto skorzystać z innego transportu do najbliższych oddziałów ratunkowych znajdujących się w Gdańsku ul. aleja Jana Pawła II 50 oraz w Gdyni na ul. Wójta Radtkego 1" - podsumowała Alesionek.
Nie było karetki, musiał przylecieć śmigłowiec
Już podczas pierwszego dnia tego strajku zabrakło karetki dla 65-latki, która zemdlała w sklepie w Gdańsku.
- O godzinie 10.10 otrzymaliśmy zgłoszenie, że w sklepie wielkopowierzchniowym przewróciła się około 60-letnia kobieta, która na skutek zdarzenia doznała urazu głowy. Na miejsce zadysponowany został jeden zastęp strażaków, którzy zaopiekowali się poszkodowaną, a po 15 minutach przekazali ją zespołowi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego - przekazał młodszy brygadier Jacek Jakóbczyk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku.
Informację i nagranie ze zdarzenia otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Rzeczniczka Lotniczego Pogotowia Ratunkowego poinformowała, że pacjentką jest 65-letnia kobieta. Przyznała, że na miejsce został skierowany LPR "z powodu braku naziemnego zespołu ratownictwa medycznego".
Minister o podwyżkach
Ratownicy medyczni od kilku miesięcy protestują w różnych częściach Polski przeciwko niskim wynagrodzeniom oraz złym warunkom pracy. Część z nich idzie na zwolnienia lekarskie, część w ramach protestu składa wypowiedzenia. Sytuacja jest dynamiczna - braki obsady są sygnalizowane co jakiś czas w różnych regionach. W piątek (1 października) trudna sytuacja jest nie tylko w Trójmieście, ale i w Poznaniu.
O braki w obsadach karetek pogotowia w niektórych miastach zapytany został w piątek w Lublinie minister zdrowia Adam Niedzielski. Przypomniał, że 21 września MZ podpisało porozumienie z Ogólnopolskim Komitetem Protestacyjnym Ratowników Medycznych.
- To porozumienie proponuje bardzo konkretne rozwiązania, które mają obowiązywać od dziś - bo w zasadzie od 1 października. Głównym ustaleniem wspólnym jest to, że wprowadzony zostaje 30-procentowy dodatek tzw. wyjazdowy dla ratowników - zastrzegł.
Poinformował, że we wtorek na posiedzeniu Rady Ministrów przyjęta została korekta ustawy budżetowej na rok 2022, która zabezpiecza środki na realizację tego porozumienia.
- Cały czas prowadzimy rozmowy, bo te rozmowy muszą mieć charakter trójstronny, gdzie pojawiają się nie tylko przedstawiciele ratowników, ale także pracodawców. Zmiana wyceny dobokaretki - czyli po prostu podwyższenie stawki, jaką płacimy za funkcjonowanie ratownictwa medycznego - to jest zwiększenie ogólnej puli, która jest przekazywana i którą potem pracodawca, w porozumieniu z pracownikami, rozdziela na różne typy kosztów - wyjaśnił Niedzielski.
Przyznał, że lokalnie mogą wystąpić jakieś "nieporozumienia".
- My za każdym razem, jeżeli takie informacje do nas docierają, podejmujemy się mediacji w tym zakresie. Natomiast z punktu widzenia przeznaczenia środków na ratownictwo, to one drastycznie wzrosną w przyszłym roku ze względu na ten dodatek - ocenił.
Niedzielski podkreślił, że docierają do niego informacje m.in. z Białegostoku, Warszawy i innych miast, że sytuacje kryzysowe zostały już rozwiązane.
Porozumienie podpisane, ale nie każdego to satysfakcjonuje
21 września zostało podpisane porozumienie między ministrem zdrowia (podpis złożył wiceminister Waldemar Kraska), Komitetem Protestacyjnym Ratowników Medycznych (reprezentowanym przez Piotra Dymona) i Związkiem Pracodawców Ratownictwa Medycznego SP ZOZ (w jego imieniu Małgorzata Popławska).
Na mocy zawartego porozumienia minister zdrowia zobowiązał się do zwiększenia od października br. budżetu na zadania ZRM w celu sfinansowania dodatku wyjazdowego. Resort zobowiązał się również do podjęcia niezwłocznych działań legislacyjnych mających na celu wprowadzenie do porządku prawnego takiego dodatku.
Pracodawcy zaś zobowiązali się do wypłaty od 1 października br. członkom ZRM dodatku wyjazdowego w wysokości 30 proc. wynagrodzenia zasadniczego dla pracowników zatrudnionych na podstawie umowy o pracę albo godzinowej stawki w przypadku umów cywilnoprawnych.
Pracodawcy zobowiązali się również do zapewnienia pracownikom zatrudnionym na podstawie umów cywilnoprawnych stawki za godzinę pracy nie niższej niż 40 zł. Wskazana stawka, jak zaznaczono, nie obejmuje dodatku wyjazdowego.
Pracodawcy zobowiązali się ponadto do niezwłocznego podjęcia dialogu ze środowiskiem ratowników medycznych i niezwłocznego wypracowania rozwiązań akceptowalnych dla obu stron, zapewniających prawidłowe działanie ZRM.
Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych zobowiązał się zaś do zaprzestania akcji protestacyjnej z dniem podpisania porozumienia, tj. 21 września.
Źródło: TVN24. PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24