Nie wiemy, co było przyczyną zanieczyszczenia Strzelniczki - przyznał w piątek na konferencji prasowej Piotr Kryszewski, zastępca prezydenta Gdańska ds. usług komunalnych. Z rzeki, która niedawno nazywana była "krainą pstrąga i lipienia", teraz wyławiane są setki martwych ryb. Władze gdańskiego lotniska przyznają, że ostatnio doszło do usterki systemu odprowadzania środków do odladzania samolotów i pasa. To jednak - jak zapewnia prezes lotniska - nie mogło doprowadzić do tego, co stało się w rzece. Wodociągi podkreślają, że woda w kranach w Gdańsku jest zdatna do picia.
O zanieczyszczeniu rzeki Strzelniczki, nazywanej "krainą pstrąga i lipienia", informowaliśmy w czwartek na tvn24.pl w reportażu Tomasza Słomczyńskiego. Rzeka, która niedawno charakteryzowała się szybkim nurtem, żwirowym dnem i przejrzystą wodą, zmieniła się nie do poznania. Okoliczni wędkarze alarmowali, że na łowiskach pojawiła się ciemnozielona, śmierdząca breja wypełniona farfoclami. To, co płynęło wraz z rzeką, zatrzymywało się na kamieniach i gałęziach.
Piotr Kryszewski, zastępca prezydenta Gdańska ds. usług komunalnych, na zorganizowanej w piątek konferencji prasowej przekazał, że pierwsze niepokojące sygnały zaczęły spływać w niedzielę. - Informacje były przekazywane poprzez Gdańskie Centrum Kontaktu, skąd trafiały do odpowiednich służb - powiedział Kryszewski.
Dodał, że jeszcze tego samego dnia na brzegu rzeki pojawili się przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska oraz Gdańskich Wód.
Prezes Gdańskich Wód: to może oznaczać, że do rzeki dostała się jakaś substancja
- Stwierdziliśmy, że w zbiorniku Strzelniczka II pływają martwe ryby. Rozpoczęliśmy ich wyławianie. Pobraliśmy też próbki wody ze zbiornika i oddaliśmy je do badania - podkreślił Ryszard Gajewski, prezes Gdańskich Wód. Dodał, że na razie "trudno powiedzieć", co było przyczyną zdarzenia.
- Stan wody jest regularnie badany za pomocą sondy przenośnej. Robimy cykliczne pomiary tlenu i przewodności. Stwierdzamy, że poziom tlenu w rzece jest bardzo niski, przewodność natomiast jest dwukrotnie przekroczona w stosunku do wód naturalnych. To może oznaczać, że do rzeki dostała się jakaś substancja. Najprawdodpodobniej nie były to jednak ścieki bytowo-gospodarcze - powiedział Gajewski.
Dodał, że woda w rzece jest natleniana. - Monitorujemy też okolice zbiornika Strzelniczka II. Badamy przewodność i czekamy na wyniki próbek, które oddaliśmy do analizy - zaznaczył.
Jak wynika z komunikatu, który otrzymaliśmy w piątek od Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku, sprawa zanieczyszczenia rzeki Strzelniczki i Potoku Strzelniczka została w czwartek zgłoszona do Komendy Powiatowej Policji w Kartuzach.
- To rutynowe działanie, które jest podejmowane w przypadku stwierdzenia, że mogło dojść do skażenia rzeki - powiedziała nam Ewa Wiśniewska z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.
Gdańskie Wodociągi: woda w kranach zdatna do picia
Podczas piątkowej konferencji prasowej Magdalena Rusakiewicz, wiceprezes Gdańskich Wodociągów, podkreśliła, że stan rzeki nie przekłada się na jakość wody w kranach.
- Woda w Gdańsku jest w stu procentach zdatna do picia. Ujęcie wody w Straszynie jest kontrolowane przez 365 dni w roku, 24 godziny na dobę. Do mieszkańców trafia woda bezpieczna, która objęta jest wieloetapowym systemem monitorowania. Podkreślam z całą mocą: picie wody z kranu jest bezpieczne - zaznaczyła Rusakiewicz.
Jak podkreśliła, parametry wody surowej, która wpływa do ujęcia w Straszynie, nie odbiegają od normy. - Parametry są stabilne, nie zmieniają się - powiedziała wiceprezes Gdańskich Wodociągów.
Lotnisko informuje o awarii
Na konferencji obecny był też Tomasz Kloskowski, prezes zarządu Portu Lotniczego Gdańsk. Przypomniał, że lotnisko znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie zrzutu do rzeki. Przekazał, że od niedzieli lotnisko nie używa rowów lotniskowych do odprowadzania substancji związanych z działaniem systemów odladzania lotniska i samolotów.
- Stwierdziliśmy niewielką usterkę systemu odprowadzającego ciecz używaną do odladzania. Usterka ta nie mogła (na skażenie rzeki - red.) wpłynąć. Używamy certyfikowanych, ekologicznych i biodegradowalnych środków - zapewnił Kloskowski.
Podkreślił, że woda z substancją do odladzania samolotów i lotniska odprowadzana jest do wewnętrznego zbiornika, gdzie jest gromadzona przez co najmniej sześć dni. Prezes przekazał, że na terenie portu jest też drugi system, który odprowadza wody opadowe, które również najpierw wpływają do zbiornika, a dopiero potem są odprowadzane dalej.
- Pomiędzy systemami doszło do niewielkiej nieszczelności. Co prawda płyn z odladzania samolotów w 99,9 procentach wpływał do kanalizacji sanitarnej, ale było niewielkie przejście obok systemu. To jednak i tak nie powinno niczego zmienić, bo - jak podkreślam - używane przez nas substancje są biodegradowalne - mówił prezes.
- Czy pana obecność na konferencji jest dowodem na to, że jesteście państwo podejrzewani o spowodowanie katastrofy? - pytali dziennikarze.
Czytaj też: Debata po premierze filmu "Do ostatniej kropli". "Bywają momenty zwykłej rozpaczy nad tym, co się dzieje"
- Nie, jest to dowodem na to, że jesteśmy odpowiedzialni i gotowi, żeby zmierzyć się z teoriami spiskowymi. Robimy wszystko, co możliwe, żeby ustalić, co jest tylko możliwe. Sprawdzamy nawet, czy używane środki są faktycznie biodegradowalne tak, jak deklaruje producent. Wszystko sprawdzamy - zapewnił prezes zarządu Portu Lotniczego Gdańsk.
Przyznał, że nie pamięta, jakie ilości wody lotnisko zrzuca do rzeki. Przekazał jednak, że port ma pozwolenie wodno-prawne. - Są określone parametry, których musimy się trzymać i się ich trzymamy - zadeklarował.
Nie wykluczają zgłoszenia do prokuratury
- W związku z wpływem zgłoszeń dotyczących zanieczyszczenia 27 marca inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku przeprowadzili oględziny oraz pobrali próbki wody ze zbiornika retencyjnego Strzelniczka II, przez który przepływa ciek wodny o nazwie Strzelniczka. Następnie 30 marca inspektorzy przeprowadzili oględziny terenu wzdłuż rzeki Strzelenki na odcinku od Rębiechowa do jej ujścia w miejscowości Lniska - przekazał Polskiej Agencji Prasowej zastępca Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska Radosław Rzepecki.
Dodał, że w wyniku oględzin stwierdzono widoczne zanieczyszczenie wód, a także niezbyt intensywny, nieswoisty zapach. - Pomiary wykonane na miejscu wskazują na obniżony poziom tlenu. Pobrane próby aktualnie są badane przez Centralne Laboratorium Badawcze GIOŚ oddział w Gdańsku. Zgodnie z uzyskaną informacją wyniki analiz mają być dostępne na początku kwietnia 2023 roku. Trwają dalsze czynności mające na celu identyfikację źródeł zanieczyszczenia i wytypowanie potencjalnych sprawców - poinformował. Zastępca dyrektora WIOŚ w Gdańsku nie wykluczył też złożenia w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury. - Pomorski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska na podstawie art. 182 Kodeksu karnego w zależności od wyników badań może złożyć zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na zanieczyszczeniu wód. Sprawcy tego czynu grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności - wskazał.
***
Strzelniczka płynie półtora kilometra od innej rzeczki, Małej Słupiny, o skażeniu której alarmowaliśmy w tvn24.pl w ostatnich dniach. Obie wpływają do Raduni.
W górze rzeki Strzelniczki są dwa zbiorniki opadowe: Budowlanych II i Strzelniczka II. Agnieszka Kowalkiewicz, rzeczniczka prasowa spółki Gdańskie Wody, informowała, że tylko z tego drugiego wyłowiono około trzystu martwych ryb, głównie karasi. To informacja ze środy, 29 marca. Kolejne ryby były wyławiane również w czwartek, 30 marca, choć już w mniejszej liczbie.
Czytaj więcej: "Była rzeka, nie ma rzeki". Skażona woda płynie do Gdańska
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Słomczyński