Przecięcie kombinacyjne, pakowanie synchroniczne, czy ścinka precyzyjna. To tylko niektóre z konkurencji, z którymi musieli zmierzyć się najlepsi drwale w Polsce. Coroczna zacięta walka o srebrną siekierę miała miejsce na Podlasiu.
Zawody z pozoru wydają się proste - tu podciąć, tam stuknąć, gdzie indziej poderżnąć. Najważniejsze jednak, byle robić to równo. - Co roku się startuje, ale trema jest - przyznaje drwal Zbigniew Sacharzewski. Okazuje się, że zadanie proste jest tylko dla mistrzów rżnięć i cięć. Dla laika już sama terminologia może być sporą zagadką. Jedno z bardziej tajemniczych zdań brzmi: "Zule muszą tak obalać, by nie został niedopił". W wolnym tłumaczeniu zule to zakłady usług leśnych, czyli jakby kluby. Obalanie z kolei oznacza powalanie drzew, a niedopił, zwany także zawiasą, to niedocięty fragment drzewa, umożliwiający odpowiednie jego obalenie. Nietypowe konkurencje Podczas zawodów mistrzowie pił musieli zmierzyć się m.in. z przecięciem kombinacyjnym dwoma rzazami, czyli cięciami, pakowaniem synchronicznie belek na przyczepę. Rywalizowali także w slalomie traktorem na czas po lesie. Jednak najtrudniejszą wśród konkurencji była ścinka precyzyjna. Jak wyjaśnił Dariusz Smoktunowicz, sędzia zawodów drwali, "konkurencja ścinki drzew polega na ścięciu drzewa w ustalonym kierunku obalania". Kierunek wyznacza palik, wbity przez sędziego, na który drwal musi obalić ścięte drzewo. Drwale to nie jedyna grupa zawodowa, która organizuje konkursy dla swoich pracowników. Duch rywalizacji jest także w strażakach, którzy walczą nawet na poziomie międzynarodowym, czy w kelnerach, którzy ścigają się z tacami na dystansie międzybarowym.
Autor: dp//bgr / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN