Prounijne manifestacje odbyły się w niedzielę w całej Polsce. To odpowiedź na czwartkowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że niektóre przepisy prawa UE są niezgodne z polską konstytucją. Na demonstracji w Gdańsku głos zabrał były prezydent Lech Wałęsa. - Ludzie, którzy dzisiaj kierują państwem, to wielkie nieszczęście dla Polski - mówił do zebranych.
W reakcji na czwartkowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wyższości polskiej konstytucji nad prawem europejskim w niedzielę na Długim Targu przy Fontannie Neptuna w Gdańsku zorganizowano wiec poparcia dla obecności Polski we wspólnocie europejskiej. Uczestnicy manifestacji mieli ze sobą polskie i unijne flagi oraz transparenty z hasłami: "Zostaję w Europie", "Szlaban dla PiS. Zostajemy w UE", "Kradniecie nasze pieniądze, ale nie ukradniecie naszej wolności".
"Zostajemy", "Nie poddamy się", "Wolne sądy", "Nie, nie, nie! Nie takiej Polski chcę!" – można było usłyszeć wśród wznoszonych przez nich okrzyków.
Na demonstracji pojawił się m.in. były prezydent Lech Wałęsa, który przemawiał ze sceny.
Lech Wałęsa: musicie odzyskać prawo do zmiany od suwerena
- Kiedy w 1980 roku zaczynaliśmy walkę, powiedziałem wam, że zwyciężymy – rozpoczął Wałęsa. Tłumaczył, że wówczas ludzie nie walczyli z Jaruzelskim, Kiszczakiem czy UB. - Walczyliśmy z systemem o nowy system i zwyciężyliśmy. Ustanowiliśmy system trójpodziału władzy. Dzisiaj musimy walczyć z ludźmi, którzy psują ten system, a więc ta walka jest inna i potrzebuje innych argumentów – podkreślił.
- Ci ludzie, którzy dzisiaj kierują państwem, to wielkie nieszczęście dla Polski. Mieliśmy różnych rządzących, ale nie zabrali oni moralności, nie dzielili nas. Nigdy żaden wróg, który kierował Polską, nie podzielił narodu tak bardzo jak ta władza – dodał Wałęsa.
Były prezydent przekonywał, że musimy zrozumieć czasy, w których przyszło nam żyć. - Powtarzam, te czasy wymagają od nas innych metod walki. Jestem już za stary, dobijam do osiemdziesiątki. Pisałem się na dobicie tamtego systemu. Teraz jestem trochę zmęczony, ale kiedy widzę, co się dzieje, próbuję włączyć się w walkę – kontynuował.
Wałęsa apelował do obywateli o zbiórkę podpisów na rzecz obalenia rządu. - Musicie odzyskać prawo do zmiany od suwerena. To suweren musi dać wam prawo do wyrzucenia tych ludzi. Na razie nie macie tego prawa. Musicie pozbierać podpisy za tym, by zmienić tę władzę. Ale tych podpisów musi być więcej niż osób, które ich wybrały. Kiedy to zrobicie, nabywacie prawo do zmian. Nabywacie prawo, by siłowo tego dokonać, bo macie prawo suwerena. Dzisiaj nie możemy tego zrobić, bo nie mamy prawa suwerena. Odzyskajcie je, a ciąg dalszy bardzo szybko nastąpi – powiedział.
Aleksandra Dulkiewicz: pełzający polexit stał się faktem
Według prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz "pełzający polexit stał się faktem". Dodała, że przed każdym z uczestników spotkania stoi ważne zadanie. - Niech każdy z nas przekona jedną, dwie lub trzy osoby, które chcą wyjść z UE, do zmiany myślenia. Róbmy to siłą argumentów. Organizujmy się, przekonujmy nieprzekonanych, bo tylko w taki sposób możemy osiągnąć zwycięstwo – nawoływała ze sceny Dulkiewicz.
Głos zabrała również europosłanka Magdalena Adamowicz. Oceniła, że każdy, kto działa na rzecz wyjścia Polski z UE, szkodzi interesom naszej ojczyzny. - Jesteśmy tutaj, ponieważ nie pozwolimy na to, żeby garstka szaleńców odebrała nam wolność, równość, demokrację. Nie pozwolimy, aby garstka szaleńców, którzy kochają władzę, ale nie lubią demokracji, odebrała nam dobrobyt. Nie o pierwszeństwo prawa tutaj chodzi, ale o to, żeby ta władza mogła robić to, co chce. PiS zdeptał wszystko, co stało mu na drodze do autorytaryzmu. Z polskiej demokracji zrobiono wydmuszkę – oświadczyła Adamowicz.
Dodała, że "marzeniem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego jest pełnia władzy". - Kaczyński już pokazał, że jego widzimisię jest ważniejsze niż polska konstytucja. Teraz chce on pokazać, że jego widzimisię jest ważniejsze od traktatu, który jego brat ratyfikował 20 lat temu. Polexit to pełna autorytarna władza nad Polską dla Jarosława Kaczyńskiego – powiedziała.
Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz zapowiedział, że obywatele będą protestować do skutku. - Nie pozwolimy, by zniszczono to, na co pracowaliśmy wiele lat. Nie pozwolimy, aby zniszczono nasze miejsce w Europie, aby deptano praworządność. Będziemy się zbierali tyle razy, ile będzie trzeba. Niech nikt nie myśli, że się zmęczymy, popadniemy w apatię – podkreślił.
Źródło: PAP