Rządzący chcą dokonać zmian w Kodeksie wyborczym, argumentując to między innymi chęcią zwiększenia frekwencji wyborczej. - Myślę, że byłoby to dobrym ukoronowaniem tych przemian ustrojowych, które się w Polsce zadziały - przekonywał rzecznik rządu Piotr Mueller. Opozycja z kolei sygnalizuje, że nie powinno się zmieniać reguł w trakcie gry. - Jedną z naszych poprawek było to, żeby te zmiany weszły w życie nie od tych wyborów, tylko od kolejnych - powiedział poseł Tomasz Trela.
W środę w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu nowelizacji Kodeksu wyborczego autorstwa PiS. Według pomysłodawców chodzi głównie o zwiększenie frekwencji w wyborach, opozycja wątpi w intencje obozu rządzącego i widzi w projekcie raczej próbę mobilizacji własnego elektoratu w obliczu mniej korzystnych sondaży.
W pierwszym czytaniu wniosek o odrzucenie projektu zapowiedział reprezentant Koalicji Obywatelskiej Robert Kropiwnicki. W głosowaniu za wnioskiem było 163 posłów, przeciw - 218, wstrzymało się - 63. Nie głosowało 16 parlamentarzystów.
Za zaniechaniem dalszych prac głosowała między innymi część parlamentarzystów Solidarnej Polski, koalicjanta PiS. Od głosu wstrzymała się większość posłów z klubów Koalicji Polskiej-PSL oraz Lewicy. Wobec takich wyników projekt został skierowany pod obrady sejmowej komisji.
Mueller: sprawę Kodeksu chcemy zamknąć na tyle szybko, na ile się da
O losy projektu pytano w piątek przy Wiejskiej rzecznika rządu Piotra Muellera. - My chcemy sprawę Kodeksu zamknąć na tyle szybko, na ile się da, żeby (Państwowa - red.) Komisja Wyborcza, Krajowe Biuro Wyborcze, mogło przygotowywać się do wyborów w taki sposób, żeby faktycznie frekwencja w następnych wyborach była wyższa i żebyśmy faktycznie pobili rekord frekwencji - odpowiedział.
- Myślę, że byłoby to dobrym ukoronowaniem tych przemian ustrojowych, które się w Polsce zadziały. Najwyższa frekwencja w wyborach parlamentarnych w historii Polski, myślę, że to cel do osiągnięcia, właśnie dzięki tym zmianom - powiedział Mueller.
"Nie zmienia się reguł w trakcie gry"
O proponowane przez PiS zapisy reporterka TVN24 pytała także polityków opozycji.
- My od samego początku wychodziliśmy z założenia, że mamy swoje poprawki, swoje propozycje i te propozycje zgłaszamy. Jeżeli te propozycje nie zostaną przyjęte, będziemy głosować przeciwko, bo nie zmienia się zasad w trakcie trwania gry, bo jedną z naszych poprawek było to, żeby te zmiany weszły w życie nie od tych wyborów, tylko od kolejnych i na to moglibyśmy się zgodzić - powiedział poseł Lewicy Tomasz Trela.
Przyznał przy tym, że nie ma nic przeciwko lepszej dostępności lokali wyborczych w mniejszych ośrodkach. - Ale mam coś przeciwko, jeśli osiem miesięcy przed wyborami gmera się tylko pod siebie i pod swój elektorat - zaznaczył. - Ale dzisiaj nie ma żadnych wątpliwości. Jeżeli PiS odrzuci nasze poprawki, będziemy głosować przeciwko - powtórzył.
Podobne zdanie w tej sprawie przedstawił poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba, który również komentował, że "nie zmienia się reguł w trakcie gry". - A ta gra wyborcza, gra polityczna, już się zaczęła - zauważył.
- PiS chce wpływać na wynik wyborczy, poprzez zmianę reguł tworzenia komisji obwodowych, poprzez dopuszczanie lub niedopuszczanie obserwatorów. To wszystko są działania, które są niezgodne z rekomendacjami OBWE, które naruszają te zasady, które powinny obowiązywać tuż przed wyborami - mówił. - PiS miał siedem lat, żeby przygotować propozycje, przedyskutować je i wprowadzić w życie. Jeżeli jakiekolwiek powinny obowiązywać, to powinny obowiązywać nie od tych wyborów, tylko od kolejnych - zwracał uwagę poseł KO.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock