Przedterminowe wybory są jakąś ucieczką przed odpowiedzialnością ze strony Jarosława Gowina, ale przede wszystkim są ucieczką samego Jarosława Kaczyńskiego - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 doktor habilitowany Marek Migalski, politolog z Uniwersytetu Śląskiego, odnosząc się do sytuacji w obozie rządowym. Jego zdaniem, "temu układowi opozycja musi dać zgnić".
Doktor habilitowany Marek Migalski, politolog z Uniwersytetu Śląskiego, komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 napięcia w obozie Zjednoczonej Prawicy, między innymi sytuację w partii Porozumienie, a także spory personalne w ławach rządowych.
"W pewnym momencie zacznie się ucieczka z tonącego okrętu"
- Widzimy gnicie obozu władzy, a to gnicie może być w moim przekonaniu wynikiem tego, że duża część polityków Zjednoczonej Prawicy zorientowała się, że dni tego rządu i tej ekipy są policzone. Raczej liczone w miesiącach niż tygodniach czy dniach - stwierdził. Mówił dalej, że w obozie rządowym "w pewnym momencie zacznie się ucieczka z tonącego okrętu". - Warto obserwować, kto pierwszy zaczyna z niego uciekać, bo to może przyspieszyć proces destrukcji tego układu władzy - mówił dalej.
"Temu układowi opozycja musi dać zgnić"
Politolog mówił także o tym, jaką jego zdaniem strategię powinna przyjąć opozycja, gdyby doszło do możliwości przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych. - Przestrzegałbym opozycję przed wejściem w tę grę, dlatego że przedterminowe wybory są jakąś ucieczką przed odpowiedzialnością ze strony Jarosława Gowina, ale przede wszystkim są ucieczką samego Jarosława Kaczyńskiego - kontynuował.
Jego zdaniem, "najgorszą rzeczą, jaka mogłaby się dziś przydarzyć opozycji, to wzięcie odpowiedzialności za bałagan, który Zjednoczona Prawica zrobiła w ciągu ostatnich pięciu lat".
Politolog stwierdził, że "temu układowi opozycja musi dać zgnić". - Jarosław Kaczyński musi utopić się politycznie w piwie, które sam nawarzył. Nie wolno im pomagać uciekać od odpowiedzialności. Ten układ musi się wyczerpać, Polacy muszą zobaczyć do czego ta ekipa doprowadziła. Nie wolno robić (opozycji ekipie rządzącej - red.) prezentu w postaci przedterminowych wyborów - dodał doktor habilitowany Migalski.
"To jest jakaś zmiana strategii rządu"
Gość "Faktów po Faktach" komentował także działania rządu w walce z koronawirusem. Odniósł się do piątkowej wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego, w której ten sam oceniał swoją postawę w tym względzie. - Żałuję, że postawy odpowiedzialności czasami zabrakło nam jako politykom. Nie mogę cofnąć czasu, ale sam też bym dziś pewne kwestie opisywał inaczej. Dlatego dziś za te momenty chcę państwa przeprosić z nadzieją, że ten gest pojednania będzie nam towarzyszył w nadchodzących, trudnych tygodniach – powiedział szef rządu.
Migalski ocenił, że przeprosiny ze strony premiera "to jest jakaś zmiana strategii rządu". - Przez ostatni rok słyszeliśmy, że jesteśmy liderem rozwiązywania problemu koronawirusa, natomiast w tej chwili rząd ma chyba jakieś badania, które mówią o załamaniu nastojów społecznych, więc przyjęto formułę przeprosin - kontynuował.
Migalski o "najsmutniejszym wydarzeniu politycznym 2020 roku"
Politolog nawiązał również do wypowiedzi Morawieckiego z lipca 2020 roku, kiedy to na kilka dni przed drugą turą wyborów prezydenckich szef rządu mówił, że "wirus jest w odwrocie" i apelował o mobilizację wyborczą.
Migalski powiedział, że ta wypowiedź jest dla niego "najsmutniejszym wydarzeniem politycznym 2020 roku". - Premier Rzeczypospolitej, w otoczeniu seniorów, apeluje do seniorów, żeby się nie bali koronawirusa, że on już odchodzi, że jego się nie wolno bać, nie ma się co bać i żeby szli gremialnie do wyborów (...) To jest być może najsmutniejszy obrazek 30 lat, kiedy polityk odpowiedzialny za życie i zdrowie Polaków, namawia do działań, które zagrażają życiu i zdrowiu Polaków - stwierdził Migalski.
Migalski dodał, że "to nie są jedyne działania i jedyne słowa tej ekipy", które - w jego przekonaniu - "przyczyniły się do tego, że jakiś procent tych 50-kilku tysięcy zgonów (zakażonych koronawirusem - red.), które notujemy od zeszłego roku, jest konsekwencją działań tego rządu".
- Z tych 50-kilku tysięcy zgonów, które naliczyliśmy od wiosny zeszłego roku, jakaś część jest wynikiem zaniechań, błędów tego rządu - ocenił politolog.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24