Prawo i Sprawiedliwość, a właściwie jego bardziej radykalna część kreuje sytuację wyższego napięcia - powiedział w "Faktach po Faktach" europoseł KO Andrzej Halicki, odnosząc się do zawiadomienia Bogdana Święczkowskiego, prezesa TK, byłego bliskiego współpracownika Zbigniewa Ziobry, o podejrzeniu dokonania zamachu stanu przez obecnie rządzących. Europoseł PSL Adam Jarubas komentował, że w Brukseli "już wiedzą, co to jest za środowisko PiS".
W niedzielnych "Faktach po Faktach" w TVN24 eurodeputowani Andrzej Halicki (KO) i Adam Jarubas (PSL) rozmawiali o ogłoszeniu przez prezesa krytykowanego w obecnym kształcie Trybunału Konstytucyjnego Bogdana Święczkowskiego złożenia zawiadomienia do prokuratury w związku z podejrzeniem popełnienia zamachu stanu przez polityków koalicji rządzącej. Święczkowski to były bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry - najpierw w kierowanym przez niego ministerstwie, a następnie w Prokuraturze Krajowej.
Święczkowski nie zawiadomił o przestępstwie prokuratury, ale konkretnego zastępcę prokuratora generalnego, czyli Michała Ostrowskiego, którego Zbigniew Ziobro na to stanowisko obsadził już po 15 października, czyli po wyborach. Tymczasem Ostrowski żadnego śledztwa nie mógł rozpocząć, bo nie przekazał sprawy do zarejestrowania, choć to niejedyna przeszkoda. - Nie mógłby prowadzić tego postępowania, ponieważ by podlegał wyłączeniu na podstawie artykułu 40 paragraf 1 Kodeksu karnego, ponieważ pan prokurator Ostrowski był najbliższym współpracownikiem pana Bogdana Święczkowskiego wówczas, kiedy był prokuratorem krajowym, a także ma z nim prywatne relacje - wyjaśniała Anna Adamiak, rzeczniczka prasowa prokuratora generalnego.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: "Zamach stanu" według Święczkowskiego. Eksperci: polityczny performance
Halicki: na szczęście nikt o to nie pyta
Goście pytani byli o to, co powiedzą zagranicznym kolegom z Parlamentu Europejskiego, jeśli ci zapytają o "zamach stanu". Halicki stwierdził, że w Brukseli "na szczęście nikt o to nie pyta, bo to chyba tylko w dwóch telewizjach się pojawiło - białoruskiej i rosyjskiej - jako przekaz".
- Natomiast nie ma co ukrywać, że Prawo i Sprawiedliwość, a właściwie jego bardziej radykalna część - bo myślę, że to bardziej inicjatywa Zbigniewa Ziobry, który przecież ma kłopoty prawne, został doprowadzony na komisję, ale ta komisja nie odbyła się z uwagi na spóźnienie - chyba kreuje taką sytuację wyższego napięcia - powiedział.
- Solidarna Polska się niby połączyła z PiS-em, ale jednak stanowią takie radykalne skrzydło tej formacji. Ja nie mam takiego wrażenia, że to jest strategia Jarosława Kaczyńskiego. Raczej został nią zaskoczony. Myślę na przykład o panu, który pełni funkcję przewodniczącego, tak siebie mianuje, Trybunału Konstytucyjnego, którego de facto nie ma - stwierdził Halicki.
Zdaniem Jarubasa może być to "element jakiejś rozgrywki na prawicy". Ziobro "chce się budować na takiego szeryfa, który tutaj sobie mógł zlekceważyć komisję i tak naprawdę ośmieszyć organy państwa" - mówił.
- Ja bym się o te konsekwencje międzynarodowe nie bał, bo tam już wiedzą, co to jest za środowisko PiS - ocenił. - Zresztą mamy już w praktyce Parlamentu i Komisji taki coroczny mechanizm oceny praworządności. Więc niezależnie od tego, kto rządzi w danym państwie, ta procedura będzie realizowana i pewnie będziemy nad nią dyskutować - przypomniał Jarubas.
Jarubas: to jest stały element repertuaru Ozdoby
Politycy mówili też o wystąpieniu ministra sprawiedliwości Adama Bodnara na komisji do spraw prawnych Parlamentu Europejskiego, która została przerwana przez eurodeputowanego PiS, Jacka Ozdobę. Powiedział on do Adama Bodnara, że "jest podejrzewany o zamach stanu w Polsce".
- Poseł Ozdoba już zdążył nas przyzwyczaić, że to jest stały element jego repertuaru - stwierdził Jarubas. - Pewnie nie ma pomysłów na taką działalność parlamentarną, ale jest mistrzem w przerywaniu konferencji innych polityków - dodał.
- Rzeczywiście pewnie PiS-owi zależy, bo już to nie tylko ten przypadek, nie tylko wniosek Bogdana Święczkowskiego, ale cała seria różnego rodzaju zachowań reprezentantów PiS-u, które mają wskazać, że w Polsce dzieje się chaos. Ma to też być widać na zewnątrz. Pokazywane to rzeczywiście jest może najczęściej we wschodnich telewizjach. Również węgierska to zdaje się pokazała - mówił europoseł PSL.
Jego zdaniem ma to odwrócić uwagę "od tych poważnych zarzutów, przed którymi staną reprezentanci władzy, również prokuratorzy, sędziowie, usłużni dla PiS-u". - Te właśnie rozliczenia postępują i za moment oni będą musieli się napocić, żeby się wytłumaczyć z tych złych rzeczy, które robili - dodał.
Jarubas powiedział, że "za moment będą wychodziły coraz bardziej prozaiczne zarzuty, trudne do obrony". - Tak jak te zarzuty, z których musi się tłumaczyć premier Morawiecki. To jest po prostu zarzut brania kasy gdzieś pod stołem - mówił. - Więc tych takich wstydliwych aspektów działania całego środowiska będzie na tyle dużo, że oni muszą stworzyć wrażenie, że jest chaos, w mętnej wodzie się trudniej łowi ryby. Oni będą potęgować to wrażenie po to, żeby odwracać uwagę od własnych grzechów - dodał.
Halicki: to jest chamstwo po prostu
Zdaniem Halickiego takie zachowanie jak posła Ozdoby "nie będzie akceptowane". - I to, co my słyszymy, co ja słyszę na przykład (...), to jest raczej zdumienie sposobem i stylem zachowania, bo to jest chamstwo po prostu - powiedział.
Halicki dodał, że powszechnym komentarzem jest: "jak wy z nimi wytrzymujecie w parlamencie". - To nie jest metoda na Brukselę. Tam każdy ma swój czas i w minutę musi się wypowiedzieć. Chamstwem i krzykiem zostanie wyproszony z sali. Będzie kara finansowa - podkreślił europoseł KO.
- Proszę zauważyć, że liczba immunitetów zdejmowanych bardzo szybko i sprawnie buduje jedną świadomość: nikt nie może czuć się w Brukseli bezkarny. To, że ktoś został wybrany na jakiejś liście parlamentarzystą, nie zwalnia go od odpowiedzialności. To jest zasada oczywista dla wszystkich - mówił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24