W województwie zachodniopomorskim, lubuskim i dolnośląskim aparatura w żadnej z próbek nie wykazała zawartości rtęci - zapewnił na konferencji prasowej w piątek wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba. Odniósł się do sygnałów o możliwej obecności rtęci w rzece, które napłynęły z Niemiec. - Będziemy dmuchać na zimne - oświadczył wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik.
Minister środowiska niemieckiego landu Brandenburgia Axel Vogel powiedział w piątek, że skutki masowego śnięcia ryb w Odrze będą odczuwalne przez lata. - Dla Odry (...) jest to cios, po którym prawdopodobnie nie podniesie się przez kilka lat - powiedział polityk Zielonych podczas wizyty w nadodrzańskim Schwedt.
Potwierdził, że według niemieckich badań w Odrze wykryto zanieczyszczenie rtęcią, zastrzegł jednak, że "obecnie nie możemy powiedzieć, że rtęć jest odpowiedzialna za śnięcie ryb". - Na razie nie wiemy, co je naprawdę zabiło - podkreślił. Jego zdaniem możliwa jest kombinacja kilku czynników, takich jak ciepło, historycznie niski stan wody i toksyny.
Na wspólnej konferencji prasowej z wiceministrem spraw wewnętrznych Maciejem Wąsikiem, wiceszef resortu klimatu i środowiska Jacek Ozdoba pytany był między innymi o informację podaną przez marszałek województwa lubuskiego Elżbietę Polak, która przekazała, że "minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali".
Ozdobie przytoczono także komunikat opublikowany na stronie landu Brandenburgii, w którym wskazano, że "Państwowy Urząd Środowiska nie otrzymał od władz polskich raportu przewidzianego w planie alarmowym i powiadamiania oraz w planie awaryjnym Międzynarodowej Komisji Ochrony Odry przed zanieczyszczeniami". "Trzeba powiedzieć, że łańcuchy sprawozdawcze między stroną polską a niemiecką nie zadziałały w tym przypadku" - wskazano.
Wiceminister: poprosiliśmy o przedstawienie analiz i informacji
Ozdoba zapewnił, że minister Anna Moskwa jest "w stałym kontakcie ze swoją odpowiedniczką, panią minister rządu Republiki Federalnej Niemiec". - Poprosiliśmy również Republikę Federalną Niemiec o przedstawienie analizy i szczegółowych informacji dotyczących metodologii oraz szczegółów, jeżeli chodzi o dane, które są związane z zawartością rtęci - powiedział.
- W województwie zachodniopomorskim, lubuskim i dolnośląskim aparatura w żadnej z próbek nie wykazała zawartości rtęci. W województwie śląskim mamy jedno miejsce, gdzie rzeczywiście takie przekroczenie występuje, ale weryfikujemy, na ile to jest związane bezpośrednio z sytuacją w Odrze – mówił Ozdoba.
Podkreślił, że obecnie ministerstwo czeka "na analizę toksykologiczną próbek, które zostały pobrane i przekazane do specjalistycznego laboratorium". - Lada dzień powinniśmy mieć informacje, jaka była przyczyna śnięcia ryb. Tam, gdzie są informacje o innych zwierzętach, też je weryfikujemy - zapewnił.
Wiceminister klimatu i środowiska odpowiadał również na pytanie, co wiemy na ten moment w sprawie zatrucia rzeki. - Jedno jest pewne, że przekroczenie parametrów chemicznych występuje. To znaczy zawartość tlenu, pH i przewodność - to jest fakt, który został potwierdzony - odpowiedział.
Ozdoba przekazał, że "prowadzone są bardzo szeroko zakrojone działania związane z identyfikowaniem przyczyny śnięcia ryb". - Prokuratura wszczęła postępowania. Razem z inspektorami ochrony środowiska oraz z Głównym Inspektorem Ochrony Środowiska wytypowano zakłady, podmioty, prowadzone są czynności, codziennie pobierane są próbki w celu zweryfikowania zawartości wody praktycznie na każdym odcinku Odry - wskazał.
Poinformował, że Generalny Inspektor Ochrony Środowiska wszczął procedurę oszacowania szkody na środowisku.
Wąsik: w próbkach nie stwierdzono metali ciężkich
Jak powiedział wiceszef MSWiA, spośród ponad 50 przebadanych w każdym województwie próbek nie stwierdzono metali ciężkich. Dodał, że w każdym województwie pracują służby zarządzania kryzysowego, każdy z wojewodów ma taki zespół, gdzie uczestniczą wszystkie służby.
- Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej wysłał już swój odwód operacyjny w postaci 150 kadetów i podchorążych z Poznania do dwóch województw, lubuskiego i zachodniopomorskiego, w celu usuwania skutków zatrucia rzeki - powiedział.
Przypomniał, że Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu wszczęła śledztwo w sprawie zanieczyszczenia rzeki. - Komendant Główny Policji powołał specjalną grupę do działań operacyjnych w tej sprawie - zaznaczył.
Wiceszef resortu spraw wewnętrznych poinformował, że policja razem z przedstawicielami WIOŚ będą kontrolować wszystkie zakłady i jednostki znajdujące się nad Odrą, które są potencjalnymi trucicielami. - W celu jak najszybszego ustalenia, kto był przyczyną tego stanu rzeczy - sprecyzował. Dodał, że wojewódzkie zespoły będą spotykały się codziennie.
"Jeżeli padają zwierzęta, także może to nie być korzystne dla ludzi"
Wąsik oświadczył, że "zdecydowaliśmy się wprowadzić zakaz (wejścia do rzeki) w trzech województwach i będziemy dmuchać na zimne". Dopóki nie będziemy znali dokładnych przyczyn tej sytuacji, dopóty te zakazy będą - mówił.
- Nie widzimy bezpośredniego zagrożenia dla życia ludzkiego. Nasze badania tego nie potwierdzają, ale będziemy to monitorować - zapewniał wiceszef MSWiA . - Jestem przekonany, że ten zakaz wejścia do rzeki jest takim prewencyjnym zakazem w dużym stopniu, niemniej jednak, jeżeli padają zwierzęta, także może to nie być korzystne dla ludzi, stąd te zakazy podjęte w trzech województwach - podkreślał.
Ozdoba o "największej nowelizacji Kodeksu karnego w zakresie przestępstw środowiskowych"
Ozdoba pytany był, jaka kara grozi ewentualnym sprawcom zatrucia Odry i czy oskarżeni odpowiadaliby za nie na podstawie znowelizowanych przepisów Kodeksu karnego w zakresie przestępstw środowiskowych. Wiceminister przyznał, że Kk przewiduje taką odpowiedzialność. - W tej chwili to jest tylko i wyłącznie w przypadku skażenia wody do 5 lat pozbawienia wolności - wskazał.
Jak jednak zauważył, "w tej chwili jesteśmy w przededniu podpisania przez pana prezydenta największej nowelizacji Kodeksu karnego w zakresie przestępstw środowiskowych". - Kilka dni temu Senat jednogłośnie, a wcześniej Sejm, z inicjatywy rządu i ministerstwa, przedstawił propozycję największej nowelizacji Kodeksu karnego oraz - co istotne być może też w tej sprawie - zakres odpowiedzialności podmiotów zbiorowych - podkreślił.
- To znaczy, że "na ławie oskarżonych", jeżeli by się potwierdziło, to w przyszłości będzie możliwość pociągnięcia firm do odpowiedzialności. Stąd to jest gigantyczna zmiana pod względem również wyciągania konsekwencji - powiedział. Ozdoba dodał, że "jeśli chodzi o weryfikowanie i ściganie, szerokie działania również przy Odrze pokazują, że jest potrzeba tych działań i tej nowelizacji, która została zaakceptowana przez wszystkie siły polityczne".
Ustawa o przeciwdziałaniu przestępczości środowiskowej zakłada, że za nielegalne składowanie, unieszkodliwianie czy transport odpadów, które mogą zagrażać życiu lub zdrowiu, może grozić do 10 lat więzienia. Sąd za umyślne przestępstwo przeciwko środowisku będzie musiał orzec wobec sprawcy nawiązkę w wysokości od 10 tys. zł do 10 mln zł. W uzasadnieniu wskazano, że problemem dla budżetu państwa oraz samorządów są koszty utylizacji porzuconych odpadów, które mogą sięgać nawet kilkudziesięciu mln zł. Jeśli przestępstwo zostanie popełnione nieumyślnie, nawiązka będzie orzekana fakultatywnie.
Źródło: TVN24, PAP