Goście "Kawy na ławę" w TVN24 dyskutowali o przyjętej przez Radę Unii Europejskiej decyzji na rzecz redukcji emisji CO2. - Dużo lepiej działają zachęty niż zakazy - powiedziała posłanka Lewicy Marcelina Zawisza. Łukasz Schreiber z PiS ocenił, że "takie ekologiczne szaleństwo może wpływać na zniechęcanie Polaków do Unii Europejskiej". Sławomir Mentzen z Konfederacji, który krytycznie odniósł się do tych przepisów, był pytany, czy jego partia chce wyprowadzić Polskę z UE. - W tym momencie nie - odpowiedział.
Rada Unii Europejskiej przyjęła przepisy, które zakładają między innymi 100 procent redukcji emisji CO2 zarówno dla nowych samochodów osobowych, jak i dostawczych od 2035 roku. Przyjęte cele de facto oznaczają zakaz rejestracji nowych samochodów z silnikiem spalinowym od 2035 roku.
O unijnych przepisach dotyczących aut spalinowych rozmawiali w niedzielę goście "Kawy na ławę" w TVN24.
Zawisza: dużo lepiej działają zachęty niż zakazy
Marcelina Zawisza z Lewicy mówiła, że "trzeba podejmować działania mające na celu redukcję emisji spalin, ale wydaje się, że to, co warto podkreślić, to to, że dużo lepiej działają zachęty niż zakazy". - Kiedy potrzebujemy zmienić nawyki konsumpcyjne i przymusić firmy do tego, żeby produkowały bardziej przyjazne dla środowiska produkty, to te zachęty działają lepiej - oceniła.
Zauważyła, że samochody elektryczne obecnie "są potwornie drogie i nie ma dla nich infrastruktury". - Ta decyzja ma w sobie bezpiecznik. Jest tam wskazany moment, kiedy będzie można zweryfikować, jak wygląda sytuacja na rynku i dostęp do samochodów i ewentualnie wycofać się z tego pomysłu - dodała posłanka.
Mentzen: w tym momencie nie chcemy wychodzić z Unii
Sławomir Mentzen z Konfederacji mówił, że "nie wolno zakazywać Polakom posiadania samochodów spalinowych". - Konsekwencje będą takie, że koncerny samochodowe przestaną pracować nad nowymi samochodami spalinowymi i za parę lat i tak będzie można kupować tylko nowe elektryki. W dodatku w tym momencie nie ma na świecie tylu surowców, żeby zbudować tyle baterii, by każdy Polak mógł jeździć swoim samochodem elektrycznym - powiedział.
- A najgorsze jest to, że Mateusz Morawiecki nie tylko się na to zgodził, ale też za tym lobbował. Teraz udaje, że jest przeciwny temu zakazowi - dodał.
Był pytany, czy gdyby zależało to od Konfederacji, Polska wystąpiłaby z UE. Odparł: - W tym momencie nie.
A kiedy? - Kiedy chcieliby tego Polacy. Z wszystkich badań opinii publicznej wynika, że Polacy nie chcą wychodzić z Unii Europejskiej. My się sprzeciwiamy jakimkolwiek dalszym ograniczeniom polskiej suwerenności. (...) Ale Unia Europejska rozumiana jako wspólny rynek, swoboda przepływu usług, kapitału, ludzi, pracowników to jest świetna rzecz - oświadczył Mentzen.
Arłukowicz: głosowanie mobilizujące państwa europejskie do przestawienia gospodarki
Bartosz Arłukowicz, europoseł Platformy Obywatelskiej mówił, że "to głosowanie jest głosowaniem mobilizującym państwa europejskie do przestawienia gospodarki". - To cały pakiet zmian, który Unia wprowadza. Faktycznie, ten przepis jest trudny. Byliśmy przeciw, bo Polska jest dzisiaj nieprzygotowana na takie drastyczne przejście na samochody elektryczne - przyznał.
- Ale jeśli w Polsce zmienimy rząd, wprowadzimy zieloną energię, zaczniemy budować infrastrukturę... W Belgii, w Holandii, w Niemczech co rusz widzimy gniazda ładowania, samochody się ładują, to staje się coraz bardziej powszechne. A wy po prostu tego nie robicie - zwrócił się do rządzących.
Kamiński: nie jesteśmy entuzjastami nadmiernych regulacji
- Nasi europosłowie głosowali przeciwko temu w Parlamencie Europejskim. Nie jesteśmy entuzjastami nadmiernych regulacji i nadmiernych regulacyjnych zapędów Unii Europejskiej. A po drugie, zdajemy sobie sprawę z realnych ekonomicznych możliwości Polaków - wyjaśnił Michał Kamiński, wicemarszałek Senatu z PSL.
- Trudno powiedzieć, jak za 12 lat będzie wyglądała sytuacja rynkowa w obszarze samochodów elektrycznych i postępu w tej dziedzinie. Ja pamiętam, jak 12 lat wyglądał rynek smartfonów - wspominał Kamiński.
Schreiber: takie ekologiczne szaleństwo, może wpływać na zniechęcanie Polaków do UE
Minister bez teki Łukasz Schreiber z PiS ocenił, że to "fatalny pomysł". - Dotyczy tego, by próbować czegoś zakazać na siłę. Ale fatalny też z punktu widzenia dzisiejszej sytuacji. Dzisiaj średnie auto w Polsce ma 14 lat, średnio kupujemy samochód za 25 tysięcy złotych. A samochód elektryczny to jest dzisiaj koszt rzędu nawet 200 tysięcy złotych - argumentował.
- Mam wrażenie, że takie projekty, taka działalność, takie ekologiczne szaleństwo może wpływać na zniechęcanie Polaków do Unii Europejskiej. Mnie to martwi, bo ja jestem zwolennikiem Unii Europejskiej - zadeklarował.
Rzepecki: pan prezydent jest za wolnością
Doradca prezydenta Łukasz Rzepecki podkreślał, że "pan prezydent jest za wolnością". - Jeżeli kogoś stać na samochód elektryczny, to oczywiście może kupić, jeździć. Prezydent w swojej flocie kancelarii ma samochody elektryczne. Natomiast wszyscy wiemy, że one są drogie. Mam nadzieję, że za klika czy kilkanaście lat będą tańsze - mówił.
- Sprawiedliwa transformacja wyraźnie mówi o tym, by stawać się coraz bardziej proekologicznym, ale żeby to robić z umiarem i żeby wprowadzać takie rozwiązania systemowe, które będą z korzyścią dla naszego klimatu, naszego zdrowia i środowiska - podkreślił.
Źródło: TVN24