- O siódmej rano zaczął wyć alarm przeciwpożarowy. Wyprowadziłem całą moją rodzinę i żona powiedziała mi, że pożar jest u sąsiadów naprzeciwko, a tam jest dwójka dzieci - opowiadał TVN24 Roman Najdzinowicz, mężczyzna, który pomógł ocalić z pożaru irlandzką rodzinę.
Ogień wybuchł w sobotę nad ranem w jednym z budynków w Dublinie. Najdzinowicz próbował pomóc sąsiadom. Opowiada, że najpierw wrócił do budynku. - Pobiegłem po schodach na drugie piętro. Zacząłem kopać w drzwi, aż całkowicie się rozwaliły. Wtedy pojawił się straszny, ciemny dym - mówi 33-letni Polak.
Ratował matkę i dwójkę jej dzieci
Kiedy zorientował się, że do mieszkania nie da się wejść od klatki schodowej, postanowił wspiąć się na balkon od zewnątrz. Stała tam już kobieta z jednym z dzieci. W środku był jeszcze 2-letni chłopiec.
Chwilę później pojawiła się straż pożarna, która dość szybko opanowała pożar i wszystkich bezpiecznie wyprowadziła z budynku.
– Mamy wspaniałych sąsiadów. Nigdy nie zapomnimy, co ten człowiek zrobił dla naszej rodziny – mówi Daniel Kane, ojciec dwójki maluchów, który przy całym zdarzeniu nie był obecny. Był poza domem wraz ze swoim 9-letnim synem.
Autor: ktom//plw / Źródło: tvn24