Ludność cywilna musi być przeszkolona w zakresie zachowania się w sytuacji, kiedy istnieje takie zagrożenie - powiedział w programie "Tak jest" w TVN24 gen. Leon Komornicki, były zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego po eksplozji w Przewodowie. Jak dodał, "sama granica nie chroni". - My z tej wschodniej flanki staliśmy się wschodnim frontem Unii Europejskiej i NATO i musimy pamiętać, że tego typu incydenty mogą się niestety powtarzać - ostrzegła doktor Małgorzata Bonikowska, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych.
Siły rosyjskie przeprowadziły we wtorek po południu zmasowany atak rakietowy na Ukrainę, wymierzony głównie w obiekty energetyczne. Tego dnia na terenie leżącej blisko granicy z Ukrainą wsi Przewodów (woj. lubelskie) spadł pocisk, doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch Polaków.
Generał: sama granica nie chroni
Gen. Leon Komornicki zwrócił uwagę, że Polska na chwilę obecną nie ma własnego systemu, który chroniłby jej przestrzeń średniego zasięgu. - Co prawda Polska korzysta z tego, co stworzyli Brytyjczycy. Na odcinku granicy z Ukrainą rozwinięty jest brytyjski system obrony średniego zasięgu, który ma możliwości do zwalczania rakiet balistycznych średniego zasięgu. Ale trzeba wiedzieć, że nie ma obrony ludności cywilnej przed tymi rakietami. To są rakiety, które uderzają w obiekty o dużej powierzchni. Tego typu pociski są wykorzystywane do uderzeń na infrastrukturę krytyczną, rejony ześrodkowania wojsk, a więc rejony oddalone od granicy co najmniej 200 kilometrów - tłumaczył.
Zaznaczył, że "ludność cywilna musi być przeszkolona w zakresie zachowania się w sytuacji, kiedy istnieje takie zagrożenie".
- Mieszkańcy muszą być wpięci w system powiadamiana, ostrzegania Ukrainy. Jeżeli mieszkańcy obwodu wołyńskiego, czy tarnopolskiego są powiadamiani o zagrożeniu uderzeniami rosyjskimi rakietami, to nasz system powiadamiania powinien być wpięty w ten ukraiński. Tak żeby w tym samym czasie ostrzegać ludność zamieszkałą tereny przygraniczne. Oni powinni być przeszkoleni, umieć się zachować w takiej sytuacji - mówił gen. Komornicki w TVN24.
Jak stwierdził, "sama granica nie chroni". - Rakieta nie zna takiego pojęcia jak granica, tym bardziej w przestrzeni powietrznej – dodał gen. Komornicki.
Bonikowska: jesteśmy w stanie wojny
- Niestety bycie w najbliższym sąsiedztwie kraju, który jest objęty gorącą wojną, konfliktem konwencjonalnym, gdzie są czołgi, są rakiety, to niestety jest zagrożenie dla wszystkich, którzy są przy najbliższej granicy - powiedziała doktor Małgorzata Bonikowska, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych.
- My z tej wschodniej flanki staliśmy się wschodnim frontem Unii Europejskiej i NATO i musimy pamiętać, że tego typu incydenty mogą się niestety powtarzać - ostrzegła. Jak dodała, "z naszej perspektywy oznacza to ogromne wyzwanie związane z zabezpieczeniem nie tylko naszego kraju, ale całej wschodniej flanki". - Cała wschodnia flanka może być narażona na skutki wojny - podkreśliła.
Eksperta stwierdziła, że "w Europie musimy sobie uświadomić, że nie żyjemy już w czasach pokoju, ale jesteśmy w stanie wojny". - Ta wojna co prawda nie dzieje się na naszym terytorium konwencjonalnie, ale dzieje się w sferze informacyjnej, cybernetycznej. Praktycznie nie ma godziny, żeby w Polsce instytucje strategiczne, jak choćby lotnisko Chopina w Warszawie, nie były poddawane jakimś atakom cybernetycznym. To jest nasza infrastruktura krytyczna. To dotyczy dziś całej Europy, a im bliżej granicy (z Ukrainą - red.), tym to zagrożenie rośnie - zauważyła.
Bonikowska: im dłużej trwa niepewność, tym gorzej
Bonikowska wyraziła opinię, że czas od tragedii w Przewodowie do oficjalnego komunikatu rządu w tej sprawie był zdecydowanie za długi. - Okazuje się, że w czasach kampanii wyborczej może być ważniejszy interes polityczny, a nie szczere komunikowanie się z obywatelami. Ja nie mówię tylko o rządzie, ale o zjawisku, jakim jest uprawianie polityki nawet w sytuacji takiego zagrożenia, w jakim jesteśmy. To powinny być momenty, w których polityka partyjna schodzi na drugi plan, a na pierwszy plan wychodzi interes państwa, interes obywateli - mówiła ekspertka.
Podkreśliła, że "żyjemy w czasach mediów społecznościowych, gdzie informacja błyskawicznie przemienia się w strumień różnego rodzaju spekulacji, półprawd, a często jesteśmy dezinformowani specjalnie". - Wtedy jesteśmy zdani na różnego rodzaju niesprawdzone opinie i niezweryfikowane źródła, no i zaczynamy ulegać panice. Im dłużej trwa tego rodzaju niepewność tym gorzej - oceniła.
Gen. Komornicki dodał, że zdarzenie, do którego doszło w Przewodowie z pewnością będzie wykorzystywane przez Moskwę na użytek zarówno wewnętrzny, jak i zewnętrzny. - Rosja to wykorzysta, by dyskredytować zdolności NATO, nasze zdolności i wykorzystywać to do dzielenia Polski i Ukrainy - stwierdził wojskowy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Jakub Szymczuk/KPRP