Bartłomiej Sienkiewicz z Koalicji Obywatelskiej, były szef MSW, odnosząc się w "Kropce nad i" w TVN24 do wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji, stwierdził, że "ten wypadek ma zupełnie kuriozalny wymiar". - Nie ma znaczenia, czy to jest pistolet, czy to jest granatnik, czy to jest haubica, z bronią postępowanie jest zawsze identyczne - zwracał uwagę. Jednocześnie stwierdził, że PiS w tej sprawie "próbuje ukryć prawdę, mataczy, próbuje odwrócić kota ogonem".
W ubiegłym tygodniu w gmachu Komendy Głównej Policji doszło do eksplozji. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przekazało, że stało się to "w pomieszczeniu sąsiadującym" z gabinetem komendanta Jarosława Szymczyka. Sam komendant wyjaśniał okoliczności tego incydentu w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej". Jak opisywał, na zapleczu jego gabinetu eksplodowała tuba po granatniku. Była ona jednym z dwóch prezentów, jakie przywiózł z Ukrainy po spotkaniach z komendantem głównym Narodowej Policji Ukrainy Ihorem Kłymenką oraz z generałem Serhijem Krukiem i jego zastępcą, generałem Dmytro Bondarem z Państwowej Służby Ukrainy do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych.
Państwowa Służba Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych wydała w tej sprawie komunikat na swojej stronie internetowej. Napisano w nim, że nie było żadnego zamiaru skrzywdzenia szefa polskiej policji.
Sienkiewicz: sytuacja jest co najmniej dziwna, żeby nie powiedzieć pokraczna
Spawę komentował w Kropce nad i" w TVN24 Bartłomiej Sienkiewicz z klubu Koalicji Obywatelskiej, były szef MSW.
- Jako człowiekowi bardzo współczuję generałowi Szymczykowi, na szczęście uniknął groźnego wypadku, najgorszego, a tragedia wisiała na włosku. Jako Komendant Główny Policji powinien oddać się do dyspozycji swojemu przełożonemu - stwierdził.
Jego zdaniem "sytuacja jest co najmniej dziwna, żeby nie powiedzieć pokraczna" i "tego nie da się zbagatelizować". - Bardzo współczuję przede wszystkim tym ponad stu tysiącom policjantów, którzy mają komendanta, który nie zachowuje się zgodnie z regułami munduru. W takiej sytuacji komendant po prostu zawiesza swoją działalność - mówił dalej. Stwierdził, że "ten wypadek ma zupełnie kuriozalny wymiar".
- Nie ma znaczenia czy to jest pistolet, czy to jest granatnik, czy to jest haubica, z bronią postępowanie jest zawsze identyczne, uczą tego już na pierwszych minutach kursu strzeleckiego, jakiegokolwiek. Jeśli ktoś ci daje broń i mówi, że jest nienabita, twoim obowiązkiem jest sprawdzenie tego. Jeśli ktoś tego nie robi, wylatuje z kursu. Broń jest broń - zwracał uwagę Sienkiewicz.
Sienkiewicz: jeśli nawet teraz ta władza próbuje tę historię ukryć, to kiedyś się do niej wróci
Gość TVN24 mówił także o postawie przedstawicieli obozu rządowego wobec tego incydentu. Zdaniem Sienkiewicza "odbywa się coś w rodzaju przykrywania tego i zakrywania tej sprawy". Dodał, że "jeśli nawet teraz ta władza próbuje tę historię ukryć, to kiedyś się do niej wróci".
- Stała się rzecz straszna, obciążająca bardzo komendanta głównego, a dalej pełni swoją funkcję i wszyscy z PiS-u go bronią - kontynuował. - Mamy do czynienia z pewną regułą - cokolwiek się nie dzieje, (...) PiS próbuje ukryć prawdę, mataczy, próbuje odwrócić kota ogonem - dodał. Stwierdził, że "pan minister Kamiński zachowuje się w tej sprawie wysoce niewłaściwie, jak klasyczny polityk PiS-u, który zawsze będzie krył jakieś incydenty". Szef MSWiA Mariusz Kamiński przekazał na Twitterze, że wyklucza dymisję komendanta głównego policji.
Sienkiewicz: generał Szymczyk już dawno przekroczył granicę
Gość "Kropki nad i" odniósł się też szerzej do działalności generała Szymczyka na stanowisko komendanta głównego policji. - Za czasów pana komendanta głównego Szymczyka dochodziło wielokrotnie do sytuacji, które są po prostu wstydliwe dla policji. Co więcej, z rozmów z policjantami wiem, że są świadomi tego, że zostali wkręceni w działalność polityczną nawet nie tyle rządu, co partii politycznej. To jest rzecz, która boli najbardziej - mówił.
Jego zdaniem generał Szymczyk "już dawno przekroczył granicę, jaka dzieli komendanta głównego, który ma swoje zdanie na temat różnych rzeczy, a kogoś, kto po prostu wysługuje się politycznie".
- Te 40 czy 200 radiowozów chroniących Jarosława Kaczyńskiego, te cyrki, jakie odbywają w Warszawie wokół ochrony wodza, brutalność policji wobec demonstracji, to wszystko obciąża konto komendanta głównego z bardzo prostego powodu - cokolwiek w policji się nie dzieje, za to jest odpowiedzialny komendant główny - stwierdził.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24