W tym roku absolutnie należało położyć większy nacisk na to, że są nowe procedury - mówiła we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 o przebiegu wyborów samorządowych ekspertka do spraw prawa wyborczego Anna Godzwon. - Było bardzo dużo błędów w protokołach, bardzo dużo protokołów trzeba było zwrócić do poprawki - wskazywała. Jak mówiła, w jej komisji wyborczej "nikt nie pilnował tego, czy karty nie są wynoszone na zewnątrz". - Tajność głosowania była fikcją. Ludzie głosowali na podłodze, na ścianie, na parapetach - relacjonowała.
W czwartek nad ranem Państwowa Komisja Wyborcza podała ostateczne wyniki niedzielnych wyborów samorządowych. W skali kraju w sejmikach wojewódzkich PiS zdobyło 254 mandaty, Koalicja Obywatelska - 194, PSL - 70, Bezpartyjni Samorządowcy - 15, SLD-Lewica Razem - 11.
W środę wieczorem Państwowa Komisja Wyborcza podała z kolei oficjalne wyniki wyborów na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Do drugiej tury dojdzie w 649 gminach i miastach.
Godzwon o konsekwencjach rewolucji w prawie wyborczym
Ekspertka do spraw prawa wyborczego Anna Godzwon we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 odniosła się do zmian w kodeksie wyborczym i ich konsekwencji.
- Rewolucja w prawie wyborczym była i konsekwencje tej rewolucji na pewno mogliśmy oglądać przez ostatnie kilkadziesiąt godzin. Było bardzo dużo błędów w protokołach, bardzo dużo protokołów trzeba było zwrócić do poprawki - mówiła.
Pytana, z czego to wynikało, odpowiedziała, że jej zdaniem "komisje obwodowe i ich członkowie byli po prostu do tej roboty nieprzygotowani". - Szkolenia dla członków obwodowych komisji wyborczych najczęściej wyglądały tak, że były tym osobom puszczane prezentacje w ciągu dwóch godzin, slajd po slajdzie, slajd po slajdzie, slajd po slajdzie i na tym się kończyło - mówiła.
- Moim zdaniem, w tym roku absolutnie należało większy nacisk położyć na to, że są nowe procedury, że nawet, jeśli jakieś osoby pracowały w komisjach wcześniej i poszły do wyborów także tym razem, to ta wiedza nie do końca była im przydatna i pomocna - stwierdziła.
Jak relacjonowała, przekazanie dokumentów z wyborów z jednej do drugiej komisji w różnych miejscach trwało "od 1,5 do nawet 4 godzin". - Potem się okazywało, że były jakieś błędy pozostawione przez pierwszą komisję, więc trzeba było te błędy wyprostowywać - dodała.
- Znam też taką sytuację, że komisja dostała w paczce karty, nie przeliczyła tych kart, uznała, że skoro na paczce jest napisane 500 to 500, a było 498 - mówiła.
Na uwagę, że do obwodowych komisji wyborczych trafiło dużo debiutantów, bo nie było chętnych, odpowiedziała, iż "gdyby nie to, że Państwowa Komisja Wyborcza trochę około kodeksowo poluzowała wymogi dla członków obwodowych komisji wyborczych i dopuściła rodziny kandydatów do prac w obwodowych komisjach wyborczych, czego kodeks wyborczy zabrania, to mielibyśmy jeszcze większe problemy".
- W Warszawie normą była pięcioosobowa komisja wyborcza, a nie dziewięcioosobowa, jak chciał ustawodawca - przyznała. A - jak dodała - pięć osób to jest skład minimalny, który jest dopuszczony przez ustawodawcę.
"Tajność głosowania była fikcją"
- Dochodziło do takich sytuacji, że na przykład w mojej komisji jedna osoba zrezygnowała w niedzielę rano i moja komisja obwodowa pracowała w czteroosobowym składzie. Rozmawiałam z przewodniczącą komisji na ten temat. Ta komisja była tak zawalona wydawaniem kart, że nie było członka obwodowej komisji wyborczej w pobliżu urny, co kodeks nakazywał - powiedziała Godzwon.
- W związku z tym karty były wrzucane w różny sposób także tą stroną zadrukowaną do zewnątrz. Nikt nie pilnował tego, czy karty nie są wynoszone na zewnątrz, ludzie głosowali jak chcieli, tajność głosowania była fikcją. Były cztery miejsca zapewniające tajność głosowania, a ludzi było ze sto w tym lokalu, kiedy ja przyszłam. Ludzie głosowali na podłodze, na ścianie, na parapetach - wymieniała.
Jak dodała, o tych sytuacjach mówią też obserwatorzy społeczni. - Jest pierwszy raport takich obserwatorów społecznych z Fundacji Odpowiedzialna Polityka, którzy objechali wszystkie powiaty na Mazowszu. I oni mówią, że to, z czym był największy problem to tajność głosowania i to, że nawet im członkowie obwodowych komisji wyborczych mówili, że ich nikt tego nie nauczył - podkreśliła.
Autor: kb//kg / Źródło: tvn24