W proteście wyborczym obraził prezydenta. Ma zapłacić trzy tysiące złotych

Protesty wyborcze. Mniej czy więcej niż dawniej?
Rzecznik SN: poczta ma przywieźć 15 worków protestów
Źródło: TVN24
Sąd Najwyższy ukarał grzywną w wysokości trzech tysięcy złotych autora jednego z protestów wyborczych, który użył obraźliwych sformułowań między innymi pod adresem prezydenta, prezesa Sądu Najwyższego i przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej.

O karze dla autora protestu Sąd Najwyższy poinformował w sobotę. Wobec wyborcy orzeczono karę porządkową w wysokości 3000 złotych.

"W treści złożonego przez siebie protestu przeciwko wyborowi Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej użył obraźliwych sformułowań pod adresem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, Przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej, jak również sędziów Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz pracowników organu wyborczego" - czytamy w uzasadnieniu. Sąd Najwyższy stwierdził, że wnoszący protest ubliżył tym osobom.

Nawet 50 tysięcy protestów

W piątek rzecznik Sądu Najwyższego Aleksander Stępkowski powiedział, że liczba wszystkich protestów wyborczych może sięgnąć 50 tysięcy. Stępkowski poinformował też, że dwa posiedzenia jawne poświęcone protestom wyborczym, w sprawach których SN wystąpił do sądów rejonowych o przeprowadzenie oględzin kart wyborczych z kilkunastu komisji obwodowych, odbędą się 27 czerwca.

Media od kilkunastu dni informują o nieprawidłowościach związanych z liczeniem głosów w niektórych komisjach podczas drugiej tury wyborów prezydenckich. Informowano m.in. o przypadkach, gdy sami przedstawiciele obwodowych komisji zgłaszali post factum pomyłki polegające na odwrotnym przypisaniu głosów kandydatom – głosy oddane na Rafała Trzaskowskiego zostały przypisane Karolowi Nawrockiemu. Tak było w przypadku Obwodowej Komisji Wyborczej nr 95 w Krakowie, a także Obwodowej Komisji Wyborczej nr 13 w Mińsku Mazowieckim.

Kwiatkowski o pomyłkach w komisjach: macie prawo składać protesty wyborcze
Źródło: TVN24

W zeszłym tygodniu w związku z wnoszonymi protestami wyborczymi Sąd Najwyższy zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych. Wśród tych komisji znalazły się m.in. omawiane w mediach komisje z Krakowa oraz Mińska Mazowieckiego. Oględziny zarządzono wtedy także m.in. w odniesieniu do dwóch Obwodowych Komisji Wyborczych – nr 30 i 61 – z Bielska-Białej.

W piątek poinformowano, że analiza protestów przekazywanych przez Sąd Najwyższy wykazała zasadność sformułowania przez prokuratora generalnego kolejnego wniosku do Sądu Najwyższego o dopuszczenie dowodu z przeprowadzenia oględzin kart wyborczych. Chodzi o jedną z obwodowych komisji w Biszczy (powiat biłgorajski).

Prezes Sądu Najwyższego kierujący Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych prof. Krzysztof Wiak ocenił dla portalu money.pl, że "nawet gdyby zarzucane błędy dotyczyły dość dużej liczby, np. kilkuset komisji, to nie ma podstaw do weryfikowania prac ponad 31 tysięcy komisji w całym kraju".

Miesiąc na rozpatrzenie protestów

Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygnięcie, jest 2 lipca.

Rzecznik SN zastrzegł, że jest to termin instrukcyjny. - Jeśli Sąd Najwyższy nie dotrzyma tego terminu ze względu na uwarunkowania faktyczne, to nie wywiera on żadnych skutków prawnych - wskazał sędzia Stępkowski.

Prokurator Generalny Adam Bodnar oświadczył z kolei w środę, że orzeczenia wydawane przez sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego nie będą mogły zostać uznane za podjęte w sposób niezależny i bezstronny. Dodał, że w sprawie protestów wyborczych oraz ważności wyborów powinni orzekać sędziowie Izby Pracy SN.

kropka 1
Bodnar o anomaliach w komisjach wyborczych: sytuacja jest poważna
Źródło: TVN24

I prezes SN Małgorzata Manowska stwierdziła natomiast, że wszystkie publiczne wypowiedzi, które podważają konstytucyjne kompetencje Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego do orzekania o ważności wyboru prezydenta RP, wynikają z nieznajomości prawa lub motywowane są zamiarem politycznej destabilizacji.

360 tysięcy głosów różnicy

II tura wyborów prezydenckich odbyła się 1 czerwca. Według oficjalnych danych Państwowej Komisji Wyborczej Karol Nawrocki zdobył w nich 10 606 877 głosów, a Rafał Trzaskowski – 10 237 286. Protesty przeciwko wyborowi prezydenta można było składać do Sądu Najwżyzszego do 16 czerwca.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: