Amerykanie zwiększyli swoją obecność w Europie w odpowiedzi na aneksję Krymu. W Polsce docelowo ma być 7 tysięcy żołnierzy USA w ramach obecności rotacyjnej. Rząd zabiega jednak o ich stałą obecność.
Stany Zjednoczone zdecydowały się na zwiększenie obecności wojskowej w Europie w ramach operacji Atlantic Resolve, w reakcji na zaanektowanie Krymu przez Rosję. Amerykańskie siły - jak zauważa portal Defence24 - stacjonują rotacyjnie, w taki sposób, by w każdym czasie na Starym Kontynencie jedna jednostka była gotowa do działań bojowych.
Trzy najważniejsze elementy wojskowej obecności USA
Jednym z trzech podstawowych zgrupowań jest stacjonująca dowodzona z Żagania Pancerna Brygadowa Grupa Bojowa (Armored Brigade Combat Team). W jej skład wchodzi 3,5 tysiąca żołnierzy rozmieszczonych m.in. w Świętoszowie i Bolesławcu. Według danych MON grupa jest wyposażona między innymi w ponad 80 czołgów M1 Abrams, 140 wozów bojowych piechoty Bradley i ponad 400 samochodów HMMWV (Humvee).
Według Defence24 do najważniejszych elementów amerykańskiej obecności w Europie należą oddziały logistyczne, wsparcia oraz brygada lotnictwa wojsk lądowych rozlokowana między innymi w Niemczech oraz w Polsce, w Powidzu.
O znaczeniu tej bazy mówił w zeszłym roku generał broni Ben Hodges, były dowódca armii USA w Europie.
- Tak naprawdę jest to centrum najważniejsze, mające obsługiwać północną Europę i kraje bałtyckie - podkreślał.
Do Powidza trafiła Brygadowa grupa zadaniowa Falcon, w skład której wchodzi 1-501. Batalion Rozpoznawczo-Szturmowy z Fort Bliss w Teksasie. Amerykanie mają tam do dyspozycji między innymi helikoptery Black Hawk i Apache i Chinook.
Ważnym zgrupowaniem na terenie Polski jest też Batalionowa Grupa Bojowa. Amerykański kontyngent w to według danych MON ponad 800 żołnierzy 3. Batalionu 2. Pułku Kawalerii. Stanowi on trzon "polskiej" wielonarodowej batalionowej grupy bojowej, która współdziała na co dzień z 15. Giżycką Brygadą Zmechanizowaną. Grupę dopełniają żołnierze z Wielkiej Brytanii, Rumunii i Chorwacji.
"Element spinający" w Poznaniu
Istotnym miejscem dla sił USA w Europie stał się Poznań. Do stolicy Wielkopolski w 2017 roku przeniesiono dowództwo szczebla dywizyjnego - Mission Command Element określane mianem "element spinający" amerykańską obecność na wschodniej flance NATO.
W NATO obowiązuje zasada, że za rozmieszczanie wojsk oraz udostępnienie infrastruktury płaci państwo wysyłające oddziały. Natomiast gospodarz tworzy możliwości, udostępnia teren, infrastrukturę i fachowców, pomaga na przykład w nawiązaniu relacji z podmiotami cywilnymi.
Z wyliczeń Sztabu Generalnego Wojska Polskiego wynika, że koszt koszt wyżywienia, zakwaterowania, mediów i łączności dla około 4-5 tysięcy żołnierzy wynosi około 56 milionów złotych rocznie.
Elementy tarczy antyrakietowej w Redzikowie
Amerykańscy żołnierze będą też stacjonować w Redzikowie koło Słupska, gdzie od 2016 roku powstają elementy tarczy antyrakietowej. Baza, która ma być zintegrowana z sojuszniczym systemem chroniącym przed rakietami balistycznymi, miała być uruchomiona w 2018 roku. Amerykanie tłumaczą, że opóźnienie wynika ze skomplikowania projektu oraz dużą liczbą wykonawców i podwykonawców z różnych państw.
Według Rządowego Centrum Bezpieczeństwa łącznie na polskiej ziemi docelowo znajdzie się 7 tysięcy oficerów i żołnierzy Stanów Zjednoczonych ze sprzętem, który może być uzupełniany szczególnie z myślą o osłonie wojsk z powietrza. Stacjonują w ramach obecności rotacyjnej - poszczególne grupy z reguły spędzają nad Wisłą 9 miesięcy i są wymieniane.
Polskie władze chcą przekonać Amerykanów do stałej obecności. W ustawie określającej budżet Pentagonu znalazł się plan stworzenia raportu, który ma ocenić zasadność rozmieszenia amerykańskich żołnierzy na stałe w Polsce. Dokument do marca 2019 roku mają przygotować departamenty stanu i obrony.
Według propozycji sformułowanej przez ministerstwo obrony w 2017 roku Polska w zamian za stałe rozmieszczenie sił USA w okolicach Bydgoszczy i Torunia zainwestowałaby dwa miliardy dolarów w budowę infrastruktury.
Autor: Grzegorz Łakomski //now / Źródło: tvn24, PAP, Defence24, Polska Zbrojna, MON
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Tytus Żmijewski