Adrian Zandberg zająłby drugie miejsce, jeżeli prezydenta wybieraliby najmłodsi wyborcy - od 18. do 29. roku życia. W tej grupie wiekowej lider partii Razem zdobył 18,7 procent głosów i ustąpił tylko Sławomirowi Mentzenowi, którego poparło aż 34,8 procent najmłodszych głosujących.
Pomogło mu kontestowanie
Im starsi wyborcy, tym poparcie dla Adriana Zandberga niższe. 5 procent przekroczył jeszcze w grupie wyborców w wieku 30-39 lat (5,2 procent). Wśród najstarszych głosujących (60 lat i więcej) poparło go tylko 0,5 procent uprawnionych, którzy pojawili się w lokalach wyborczych. Ale to nie na ten aspekt największą uwagę zwraca doktor habilitowany Marcin Kotras, politolog z Katedry Socjologii Polityki i Moralności na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego.
- Znamienny jest fakt, że Zandberg okazał się najsilniejszym z kandydatów lewicowych. Wyniki pokazują, że skorzystał on z przewagi wynikającej z tego, że partia Razem nie weszła w skład rządu. To jednocześnie żółta kartka od młodego elektoratu lewicowego, który najwyraźniej zmęczony jest biernością Lewicy w sprawach, dzięki którym zdobyła ona poparcie w 2023 roku. Chodzi mi tutaj o kwestie związane z aborcją czy dostępem do rynku mieszkaniowego. Udział w koalicji utrudnił wywiązywanie się z obietnic wyborczych - wskazuje dr hab. Kotras.
W podobnym tonie wyniki komentuje profesor Mikołaj Cześnik, politolog z Uniwersytetu SWPS.
- Adrianowi Zandbergowi pomogło kontestowanie obecnego układu rządowego. Uwagę jednak zwraca fakt, że o ile z dużym powodzeniem przyciągnął do siebie młodych ludzi z lewicowymi poglądami, to Magdalena Biejat ma bardziej zbilansowany elektorat - zaznacza profesor Cześnik.
Faktycznie, wśród najstarszych wyborców kandydatka Lewicy zdobyła 1,7 procent poparcia, niemal trzy razy więcej niż lider partii Razem.
Susza w mateczniku
Profesor Mikołaj Cześnik podkreśla, że o ile popularność lidera partii Razem musi robić wrażenie, o tyle przedstawiciele lewej strony sceny politycznej powinni się martwić, że najlepszy z ich przedstawicieli ciągle słabo sobie radzi wśród robotników.
- Magdalena Biejat i Adrian Zandberg łącznie zdobyli wśród robotników niecałe pięć procent głosów. Kandydatka Lewicy miała 2,3 procent ich głosów, a lider Razem - 2,6 procent głosów. A przecież to jest matecznik lewicowych partii. Taki wynik oznacza, że politycy lewicowi powinni zadać sobie fundamentalne pytanie: jak odzyskać zaufanie wśród tych, których interesy chcieliby reprezentować? - zaznacza profesor Cześnik.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Długa perspektywa
Jest jedna grupa społeczna, w której Adrian Zandberg niemal wygrał. Poparło go 25,2 procent uczniów i studentów. I tu musiał uznać wyższość Sławomira Mentzena (26,3 procent), ale różnica jest bardzo mała.
Przyglądając się z kolei podziałowi na miejsce zamieszkania wyborców, łatwo znaleźć prostą analogię - im większa miejscowość, z tym większą sympatią i zaufaniem na Adriana Zandberga spoglądali wyborcy. O ile wśród mieszkańców wsi zdobył on 3,2 procent głosów, o tyle w największych, liczących ponad pół miliona mieszkańców miastach, zebrał 9,7 procent głosów.
- W dłuższej perspektywie można spodziewać się, że lewicowi politycy będą chcieli skorzystać z wybuchu popularności Zandberga wśród najmłodszych wyborców. Jeżeli dojdzie do konsolidacji na lewej stronie sceny politycznej, będzie on mógł być liderem, którego nie będzie można obciążać niepopularnymi decyzjami rządu - zaznacza dr hab. Marcin Kotras.
- W krótkiej perspektywie bardzo ważne będzie to, kogo zdecydują się poprzeć wyborcy Adriana Zandberga w drugiej turze. Myślę, że ta deklaracja z wieczoru wyborczego o nieprzekazywaniu poparcia może się nie utrzymać. W dłuższej perspektywie - niezależnie od tego, czy dojdzie do konsolidacji lewicy, czy nie - istotny będzie inny aspekt. Niedzielne wybory wskazują, że Sławomir Mentzen zebrał około trzech milionów głosów, Grzegorz Braun - około miliona. To kandydaci, którzy chcą walczyć z tym wszystkim, co jest istotne dla lewicowego elektoratu. Popularność Mentzena i Brauna to bardzo niepokojący sygnał dla całej lewicy - dodaje profesor Mikołaj Cześnik, politolog z Uniwersytetu SWPS.
Większość wyborców Adriana Zandberga to kobiety. Ich głosy stanowiły 60,4 procent całego poparcia dla kandydata.
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: PAP