Sejm odrzucił wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Przed głosowaniem odbyła się debata. - Stworzyliście system, w którym ludzie PiS tworzą kastę stojącą ponad prawem - mówiła wiceszefowa klubu PO-KO Kamila Gasiuk-Pihowicz, która prezentowała wniosek o odwołanie Ziobry.
Za wyrażeniem wotum nieufności Zbigniewowi Ziobrze głosowało 177 posłów, 233 było przeciw, a 23 wstrzymało się od głosu. Wniosek został w poniedziałek negatywnie zaopiniowany przez sejmową komisję sprawiedliwości.
Przed głosowaniem odbyła się kilkudziesięciominutowa debata.
Uzasadniając wniosek klubu PO-KO, Kamila Gasiuk-Pihowicz zarzucała kierowanej przez ministra Ziobrę prokuraturze upolitycznienie wyrażające się m.in. w braku wszczęcia przez nią śledztwa w sprawie nagrań z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera.
- "Kasta stojąca ponad prawem" (...) - to nie była ocena politycznej rzeczywistości, to był tak naprawdę pański polityczny plan, bo dzisiaj trudno oprzeć się wrażeniu, że stworzyliście system, w którym osoby ze środowiska PiS, to są osoby, które tworzą kastę stojącą ponad prawem - mówiła wiceszefowa klubu PO-KO, zwracając się do ministra sprawiedliwości.
"Jesteśmy wytykani, jako ci, którzy łamią unijne standardy"
Zarzuciła też Ziobrze, że odpowiada za czystkę wśród prezesów sądów powszechnych, za asystowanie przy atakach na niezależność Trybunału Konstytucyjnego oraz podważanie konstytucyjnie gwarantowanej sześcioletniej kadencji pierwszej prezes Sądu Najwyższego.
- Te wszystkie działania zaowocowały tym, że zwykły obywatel będzie teraz dłużej czekał na wyrok, dłużej czekał na jakiekolwiek działania prokuratury - przekonywała Gasiuk-Pihowicz.
Działania ministra sprawiedliwości przyczyniły się też - jej zdaniem - do podważenia pozycji Polski na arenie międzynarodowej.
- Byliśmy wzorem demokratycznych przemian, byliśmy przykładem podawanym innym krajom, a teraz jesteśmy wytykani, jako ci, którzy łamią unijne standardy, którzy wyłamują się z zachodnioeuropejskiej wspólnoty - podkreśliła posłanka.
"Klimat bezpieczeństwa został zamieniony w klimat bezkarności"
Gasiuk-Pihowicz nawiązała też w swoim wystąpieniu do zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
- Bardzo długo w naszym kraju zło nie spotykało się z jakąkolwiek reakcją instytucji państwowych. Wszyscy chcielibyśmy żyć w bezpiecznym kraju, ale ten klimat bezpieczeństwa został zamieniony w klimat bezkarności. Nie byłoby obecnej atmosfery, nie byłoby tych aktów wrogości, gdyby nie klimat bezkarności stworzony przez brak działań prokuratury, a to pan Zbigniew Ziobro ma obecnie pełną władzę nad prokuraturą (...) i to pan Zbigniew Ziobro ponosi obecnie pełną odpowiedzialność za każdy błąd i każde zaniechanie prokuratury - mówiła, wskazując m.in. na umorzone postępowania w sprawie tak zwanych aktów zgonu politycznego wystawionych grupie prezydentów polskich miast.
"Czegoś tak żałosnego w tej izbie nie widziałem"
W imieniu klubu PiS stanowisko przedstawił wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. - Czegoś tak żałosnego merytorycznie jeszcze w tej izbie nie widziałem - powiedział Jaki o wniosku PO-KO.
Wiceminister ocenił, że sądy w Polsce pracują sprawnie. - W ciągu trzech kwartałów 2018 roku sądy rejonowe rozpatrzyły niemal dwukrotnie więcej spraw dotyczących prawa pracy niż przed rokiem. Wyraźna poprawa nastąpiła też w przypadku spraw karnych - mówił.
Dodał, że czas trwania postępowań rozpatrywanych przez sądy okręgowe skrócił się o prawie trzy miesiące w stosunku do 2015 roku.
Jego zdaniem wprowadzona przez rząd PiS reforma sprawiedliwości przyczyniła się do efektywniejszej pracy sędziów.
- Średnia liczba załatwionych postępowań przypadających na sędziego w sądach okręgowych już wzrosła. O 5 procent w sprawach cywilnych. O 10 procent w sprawach karnych w porównaniu do roku 2016 - wyliczał.
Jaki zwrócił uwagę, że zanim PiS doszedł do władzy nie było systemu losowego przydzielania spraw sędziom. - Teraz mamy wreszcie obiektywny system przydzielania spraw. Jak można czynić z tego zarzut? - pytał.
Wiceminister przekonywał też, że "przez pierwsze dwa lata pracy Ministerstwo Sprawiedliwości wprowadziło więcej projektów ustaw niż rząd PO-PSL przez osiem lat rządów".
- Teraz przestępczość pospolita spada, kryminalna też, mamy spadek w siedmiu największych kategoriach przestępstw, w tym bójki i pobicia o 13 procent, rozboje, wymuszenia o 16 procent - mówił Jaki.
Budka: resort sprawiedliwości osiągnął mistrzostwo w zamiataniu afer pod dywan
Z kolei poseł PO Borys Budka stwierdził, że Zbigniew Ziobro jest jedynym ministrem w historii, za którego czasów wydłużyły się zarówno postępowania sądowe, jak i prokuratorskie.
- Prosty przykład, średnie postępowanie w sądzie pierwszej instancji w 2011 r. - 2,4 miesiąca, w 2017 r. - 5,5 miesiąca. To jest prawdziwy obraz wymiaru sprawiedliwości - mówił Budka, były minister sprawiedliwości w rządzie PO-PSL.
Wskazywał, że w 2017 r. - jeśli chodzi o Służbę Więzienną - najwięcej było napadów na funkcjonariuszy na służbie, najwięcej bójek i pobić wśród osadzonych, najwięcej przypadków posiadania narkotyków i dopalaczy, najwięcej przypadków znęcania się. - Jesteście ministerstwem kłamstwa i propagandy - stwierdził.
- Za co się nie weźmiecie, to zepsujecie. Zepsuliście ustawę o IPN, zepsuliście nasze relacje z Komisją Europejską. Zamiast reformy wymiaru sprawiedliwości, zastosowaliście leninowską zasadę 'kadry są najważniejsze'. Twarzą waszych reform jest prokurator Piotrowicz - mówił poseł PO.
Budka zarzucił też kierownictwu resortu sprawiedliwości, że "osiągnęło mistrzostwo w zamiataniu pod dywan afer".
- Już nie sposób zliczyć: afera KNF, afera GetBack, afera PCK, afera taśmowa pana Kaczyńskiego - mówił Budka. - Tym powinna się zajmować prokuratura, ale zamiast tego stworzyliście system patologiczny - dodał.
- To, co pana najbardziej cechuje: osobista wendetta. Wykorzystuje pan prokuraturę do osobistej wendetty na światowej sławy kardiochirurgu, bo nie umie pan zrozumieć, że wszyscy jesteśmy równi wobec prawa, ale i wszyscy jesteśmy równi wobec śmierci. I to jest pana największy wstyd. Obiecuję z tego miejsca: już nikt, nigdy przez tego pana skrzywdzony nie będzie. I to już się stanie w październiku - zwrócił się do Ziobry.
"Z niewiadomych przyczyn profesor Rzepliński zmienił zdanie"
Premier Mateusz Morawiecki, broniąc swojego ministra, przypomniał wypowiedzi Andrzeja Rzeplińskiego z 2004 roku. Zwrócił uwagę, że ówczesny prezes Trybunału Konstytucyjnego w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" powiedział, że "sądy nie spełniają swojej roli i powinny być bardzo głęboko zreformowane".
"Krajowa Rada Sądownictwa powinna przestać być swoistym państwowym związkiem zawodowym konserwującym interesy źle służące polskiemu sądownictwu" - cytował Rzeplińskiego premier.
- Warto sięgnąć po ten materiał, ponieważ z niewiadomych przyczyn pan profesor potem zmienił zdanie o 180 stopni, choć sytuacja w polskim sądownictwie do roku przynajmniej 2015 nie zmieniła się za bardzo - mówił Morawiecki.
Szef rządu, mówiąc o osiągnięciach resortu sprawiedliwości, wymieniał m.in. wzrost ściągalności alimentów, fakt, że około 40 tysięcy więźniów pracuje, piraci drogowi "boją się bardziej, niż wcześniej", a "nadużycia komorników zostały ukrócone".
- Naprawdę kwestionujecie te wszystkie wymienione fundamentalne zmiany od strony społecznej? - pytał opozycję.
- Przecież one są ogromną korzyścią dla szerokich rzesz naszego społeczeństwa. Nie wierzę, że to kwestionujecie, możecie się co najwyżej troszkę wstydzić, że sami tego wcześniej nie zrobiliście - mówił.
Premier odniósł się także do zarzutów upolitycznienia sędziów. - Nie obrażajcie sędziów, mówiąc, że są oni dziś politycznie podporządkowani i nie straszcie przedstawicieli trzeciej władzy, mówiąc, że "zapamiętamy sobie wasze nazwiska i zapiszemy". To są słowa jednego z waszych polityków - zwracał się Morawiecki do opozycji.
Jego zdaniem takie słowa to "najlepszy przykład niedopuszczalnej ingerencji świata polityki w decyzje wymiaru sprawiedliwości". - Chciałoby się zakrzyczeć "konstytucja", czy "ratuj, Europo" - dodał.
- My nie mamy zaprzyjaźnionych sędziów, (...), nie tworzymy specjalnych kast, chcemy wymiaru sprawiedliwości takiego, jaki powinien być w każdym normalnym europejskim państwie - oświadczył szef rządu.
"Sterta kłamstw i manipulacji"
Minister Zbigniew Ziobro wniosek o wotum nieufności ocenił jako "stertę półprawd, kłamstw i manipulacji, okraszoną irytacją i ukrytą zazdrością".
Ziobro odnosił się do zarzutów o pojawianie się w siedzibie resortu sprawiedliwości prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
- W odróżnieniu od was, my nie mamy deficytu lidera, bo my mamy przywódcę obozu politycznego, który nie spędza chwil wolnych na winie i innych delicjach w różnych knajpach w Warszawie, ale poświęca swój czas, swoją służbę sprawom państwa - mówił Ziobro.
- Jarosław Kaczyński był w Ministerstwie Sprawiedliwości, kiedy decydowaliśmy o Trybunale Konstytucyjnym (...) był, gdy decydowaliśmy o głównych założeniach związanych z reformą sądownictwa, Jarosław Kaczyński był w ministerstwie również wtedy, kiedy rozstrzygaliśmy o przepisach związanych z uderzeniem w mafie VAT-owskie, ponieważ w naszym obozie, który też jest zróżnicowany, również były poglądy i opinie, które czasami wymagały dyskusji, rozstrzygnięcia, i był, i podejmował rozstrzygnięcia, i bardzo dobrze, że mamy takiego lidera - powiedział minister sprawiedliwości.
Ziobro stwierdził, że miejscem merytorycznych rozmów jest siedziba resortu, a rozmowy polityczne odbywają się w siedzibie PiS przy ul. Nowogrodzkiej.
- Jarosław Kaczyński był gościem w ministerstwie, gdy przychodziło podejmować ważne decyzje i zapewne będzie w przyszłości, gdy będziemy decydować o kolejnych ustawach - powiedział Ziobro.
Przekonywał, że to mecenas Roman Giertych "chce stworzyć wrażenie", że prokuratura nie chce zająć się sprawą austriackiego przedsiębiorcy Geralda Birgfellnera, którego Giertych reprezentuje. Według szefa resortu sprawiedliwości, sprawa wygląda inaczej.
Ziobro powiedział, że 28 stycznia 2019 roku zostało złożone zawiadomienie w imieniu Birgfellnera o popełnieniu przestępstwa i "już 1 lutego prokurator referent wyznaczona do sprawy usiłowała skontaktować się i poprosić o jak najszybsze stawienie się w prokuraturze świadka", by go przesłuchać.
Mówił, że prokurator ta usłyszała, że "dopiero 11 lutego możliwa jest do przeprowadzenia czynność przesłuchania".
Według niego "ustalenie było takie", że po telefonicznej rozmowie prokurator z pełnomocnikiem ustalą możliwie szybki termin ponownego przesłuchania, a mimo to prokurator nie mogła się dodzwonić do pełnomocnika Birgfellnera, a ostatecznie okazało się, że może się on stawić 28 lutego lub 1 marca. Ziobro dodał, że zupełnie co innego mówił mediom Giertych.
- Komu się śpieszy, a kto tu zwleka? Czy te fakty cokolwiek wam mówią, kto tu uprawia teatr, grę, i kto jest tu scenarzystą pewnej epopei, w której państwo bierzecie udział, dając się nabrać człowiekowi, który ma dużo złości, nie chcę powiedzieć politycznej żółci, bo znalazł się poza polityką, a marzył odgrywać pewnie rolę cesarza - powiedział Ziobro.
- Myślę, że gdy słuchacie pana Giertycha i za nim powtarzacie te nieprawdziwe zarzuty pod adresem prokuratury, on z całą pewnością jest bardzo rad, że wodzi was za nos, a młody człowiek powiedziałby zapewne, że robi was w konia. Nie dajcie się robić Giertychowi w konia - mówił Ziobro do posłów opozycji.
Wniosek o wotum nieufności wobec Ziobry
Wniosek o wotum nieufności dla Ziobry został złożony w Sejmie przez posłów PO-KO i opublikowany na stronie sejmowej pod koniec stycznia. W poniedziałek sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka negatywnie go zaopiniowała.
Posłowie PO-KO zarzucili ministrowi sprawiedliwości m.in. niedopełnianie obowiązków oraz przekraczanie uprawnień w sprawie afer w SKOK oraz KNF, a także działanie zmierzające do wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej.
Zbigniew Ziobro, odnosząc się w końcu stycznia do wniosku posłów PO-KO oświadczył, że chętnie podda się ocenie jego działalności przez Sejm.
- Zapewniam, że będę kontynuował swoją misję tak, aby zwykli ludzie mogli czuć się bezpiecznie, a przestępcy musieli się bać - dodał. - Po wniosku o moje odwołanie widać, że to wszystko przeszkadza opozycji, która przez lata, gdy rządziła, niewiele zrobiła, by poprawić bezpieczeństwo - mówił Ziobro.
Autor: kb//plw / Źródło: PAP