Liderzy Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy dbają, by nie ujawniać szczegółów umowy koalicyjnej. Przykładem tego była rozmowa na sejmowym korytarzu współprzewodniczącego Nowej Lewicy Włodzimierza Czarzastego i szefa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza z dziennikarzami. W odpowiedzi na liczne pytania politycy wymieniali się wzajemnymi kurtuazjami. - Władku kochany, chciałem powiedzieć, że tak jak ustaliliśmy, nie powiedziałem nic - podkreślał Czarzasty. O "miłości i wzajemnym szacunku" mówił także tego dnia lider Polski 2050 Szymon Hołownia.
Donald Tusk ogłosił w poniedziałek we Wrocławiu, że "koalicja jest dopięta w każdym drobnym fragmencie". - Będziemy gotowi do parafowania umowy koalicyjnej jeszcze przed Świętem Niepodległości. Myślę, że w piątek liderzy, którzy prowadzili te negocjacje, będą mogli publicznie potwierdzić, że koalicja jest faktem - przekazał.
Czarzasty: spotykamy się prawie codziennie
W czwartek o szczegóły umowy koalicyjnej dziennikarze pytali na korytarzu sejmowym wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego z Lewicy. - Rozmowy idą normalnie, spotykamy się prawie codziennie, rozpatrujemy wszystkie warianty, jest super atmosfera - opisywał. - Jutro przekażemy te informacje, które ustalimy wieczorem na spotkaniu - zapewniał.
- To jest bardzo trudna koalicja czterech struktur, czterech formacji, które mają w bardzo wielu sprawach różne zdanie. W związku z tym naprawdę ułożenie tego wszystkiego, żeby to było stabilne, nie jest łatwe - przyznał. Na zwrócenie uwagę, że tak o rozmowach koalicyjnych mówią osoby ze strony Prawa i Sprawiedliwości, Czarzasty odparł, że "PiS mówi to złośliwie i bez sensu, nie mając wiedzy". - A my właśnie potrafimy się dogadać, mówię to z uśmiechem i z wielką empatią - dodał.
Czarzasty tłumaczył, że koalicja chce "kierować naszym państwem rozsądnie i nie przez cztery lata, tylko przez osiem". - Jak najdłużej, jeśli to będą rządy rozsądne, w co wierzę. Nie możemy na początku, jak daliśmy sobie słowo, łamać tego słowa. Ja przepraszam wszystkich za to, że to jest takie bardzo enigmatyczne. Jestem politykiem z dużym stażem. Ja po raz pierwszy widzę coś takiego, że jak ktoś się umówił, to nie wypuszcza informacji - powiedział.
"Władku kochany". Liderzy zgodnie milczą
W tym momencie na korytarzu pojawił się szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz, do którego podszedł Czarzasty. - Władku kochany, chciałem tylko ci powiedzieć, że tak jak ustaliliśmy, nie powiedziałem nic - ogłosił Kosiniakowi-Kamyszowi, po czym odszedł.
Dziennikarze wobec tego pytali szefa PSL, czy obejmie stanowisko wicepremiera lub szefa resortu obrony. - Wszystko idzie w dobrym kierunku, w najlepszym możliwym kierunku - odparł. Na te słowa zareagował Czarzasty, który cofnął się i oświadczył Kosiniakowi Kamyszowi: - Bardzo cię kocham.
- Już jesteśmy po wyznaniach, które padły. To potwierdza tę tezę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Umowa programowa, podział obowiązków, powołanie rządu. Proszę tylko naszych wyborców o cierpliwość nie z naszej winy, to jest bardzo ważne, bo wiemy jak bardzo wiele osób chce, żeby już się dokonała zmiana. Niestety te decyzje, które zostały podjęte, nominacje na premiera, nie sprawiają, że to jest szybko i dynamicznie - tłumaczył.
- My jesteśmy gotowi, program jest przygotowany, dopinamy ostatnie szczegóły. Rozpoczyna się nowa kadencja Sejmu w poniedziałek. Jesteśmy gotowi z wyłonieniem marszałka, prezydium Sejmu i Senatu - dodał.
Dopytywany po raz kolejny, czy zostanie ministrem obrony narodowej, Kosiniak-Kamysz powtarzał, ze "wszystkie decyzje personalne dotyczące składy Radu Ministrów będzie przedstawiał prezes Rady Ministrów". W tym czasie kamery uchwyciły, że Włodzimierz Czarzasty zatrzymał się w drzwiach, oparł się o framugę i przysłuchiwał się wypowiedzi szefa PSL.
Kosiniak-Kamysz usłyszał także pytanie, czy usłyszał od PiS propozycję bycia premierem. - Ja poszedłem z jasnym przekazem do pana prezydenta, kto jest naszym kandydatem na premiera. Kandydatem formacji, które tworzyły pakt senacki jest Donald Tusk - odparł.
W wyborach do Sejmu, które odbyły się 15 października, KO zdobyła 157 mandatów, Trzecia Droga - 65, a Nowa Lewica - 26, co daje im większość 248 posłów. Liderzy tworzących te komitety wyborcze ugrupowań zapowiedzieli podpisanie umowy koalicyjnej w celu stworzenia rządu, na którego czele miałby stanąć szef PO Donald Tusk.
CZYTAJ TAKŻE:
Hołownia: nasza miłość, wzajemny szacunek jest powszechnie znana
W Sejmie tego dnia o koalicji wypowiadał się na konferencji szef Polski 2050 Szymon Hołownia. - Jeżeli koalicja demokratyczna, której jestem częścią, wybierze w poniedziałek marszałka Sejmu, to prezydent, w osobie tego marszałka Sejmu, będzie miał żywy, chodzący dowód, kto ma w tym Sejmie większość. To dowód, którego nie można zanegować żadną ekwilibrystyką i mam nadzieję, że prezydent, człowiek przytomny, sprawny polityk, tego rodzaju chodzącego i żywego dowodu, kto ma większość w parlamencie, nie zignoruje - mówił.
Hołownia zwracał uwagę, że "PiS zrobił potworny bałagan w Radzie Ministrów". - Przesuwanie kompetencji i działów, tworzenie ministerstw tak naprawdę po to, żeby napchać tam podsekretarzy stanu, to była plaga tego rządu - podkreślił.
Konferencję Hołowni następnie przerwał przechodzący korytarzem Czarzasty, który wcześniej spotkał się w tym miejscu z Kosiniakiem-Kamyszem. - Szymon Hołownia. Fajny, mądry człowiek, jedna z osób, która wszystko konstruuje. Pełne wyrazy szacunku. Mówimy to samo, bo jesteśmy rozsądni, przewidywalni i dogadani - oświadczył polityk Lewicy.
Hołownia skomentował te słowa, twierdząc, że jego "serce bije tak gorąco w stronę pana marszałka Czarzastego, że nie wiem, czy dłużej to wytrzyma". - Ale nasza miłość, wzajemny szacunek jest powszechnie znana i nigdy nie zostanie wystawiona na próbę - oświadczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24