Wystąpienie prezydenta Joe Bidena w Warszawie będzie skierowane nie tylko do Polaków, ale także do społeczeństw całej Europy, a w pewnym sensie i świata - stwierdził w programie "Jeden na Jeden" w TVN24 profesor Adam Daniel Rotfeld, były minister spraw zagranicznych, wieloletni dyplomata.
We wtorek i środę prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden złoży wizytę w Polsce, podczas której spotka się z prezydentem Andrzejem Dudą oraz weźmie udział w Nadzwyczajnym Szczycie Dziewiątki Bukareszteńskiej NATO. To druga wizyta Bidena w Warszawie w ciągu niespełna roku.
W sobotę gościem Piotra Marciniaka o 19.20 w "Faktach po Faktach" będzie były dowódca amerykańskich wojsk lądowych w Europie gen. Ben Hodges.
O tym, czego możemy spodziewać się po wystąpieniu prezydenta USA i jakie jest znaczenie jego kolejnej wizyty nad Wisłą mówił w sobotę w programie "Jeden na Jeden" prof. Adam Daniel Rotfeld.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wizyta prezydenta USA. Od poniedziałku utrudnienia dla kierowców, pieszych i rowerzystów w Warszawie
Co Joe Biden powie w Warszawie?
- Mam wrażenie, że będzie to swego rodzaju orędzie skierowane nie tylko do polskiego społeczeństwa, ale społeczeństw całej Europy, a w pewnym sensie również i świata - powiedział prof. Rotfeld. Jak dodał, Joe Biden z pewnością podziękuje Polakom za ich postawę wobec milionów ukraińskich uchodźców. Zwrócił uwagę, że w tym samym dniu do Dumy Państwowej, a więc niższej izby rosyjskiego parlamentu, przemówi Władimir Putin.
Gość TVN24 przypomniał słowa byłej kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która - otwierając niemieckie granice dla tysięcy uchodźców z Bliskiego Wschodu w 2015 roku - zapewniała swoich obywateli: "Damy radę!". - Polskie społeczeństwo nie potrzebowało takiego wezwania. Zareagowało w sposób, który imponował nie tylko ludziom w Polsce, ale także ludziom na całym świecie, a w szczególności w Europie. To będzie pierwszym elementem wystąpienia Bidena. Drugim elementem będzie ocena sytuacji w Ukrainie, a ostatnim - zarys programu działania - przewidywał dyplomata.
Zaznaczył, że "w tej sprawie oczekiwania są bardzo różne". - Jedno jest pewne, Stany Zjednoczone, które są uznanym liderem demokratycznego świata, zademonstrują swoją wolę nie tylko przewodnictwa, ale również wspierania Ukrainy na tych warunkach, które w jakimś sensie określone zostały przez ukraińskie społeczeństwo. Gdyby nie było takiego bohaterskiego, heroicznego oporu Ukraińców, to prawdopodobnie sytuacja byłaby zupełnie inna - dodał gość "Jeden na Jeden" .
Rotfeld: NATO jest bardziej zjednoczone i zorganizowane niż kiedykolwiek wcześniej
Pytany, jak jego zdaniem zachowa się Sojusz Północnoatlantycki, gdyby Rosja zaatakowała jedno z państw członkowskich, prof. Rotfeld odparł, że w tej sprawie nie ma żadnych wątpliwości. - O tym mówił Biden 26 marca na dziedzińcu Zamku Królewskiego i zapewne to powtórzy w znacznie mocniejszej formie tym razem, zwracając się do społeczeństwa polskiego - powiedział były szef MSZ.
Ocenił, że "NATO jest o wiele bardziej zjednoczone i znacznie lepiej zorganizowane niż było kiedykolwiek". - Mówiąc ironicznie, Putin osiągnął to, że dziś Ukraina ma nie tylko poczucie tożsamości narodowej, które miała zawsze, ale również tożsamości państwowej, politycznej. Po drugie Zachód jest o wiele bardziej zwarty, skonsolidowany niż był kiedykolwiek, chociaż celem Putina było rozbicie tego Zachodu. A Rosja staje się coraz bardziej izolowana, marginalizowana, czego przejawem były chociażby głosowania w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ - stwierdził dyplomata. Przypomniał, że po stronie Rosji stanęły wówczas jedynie państwa będące "skrajnymi dyktaturami", w tym Białoruś, Korea Północna oraz Erytrea.
Jak dodał, sytuacja, w której wielkie mocarstwo samo siebie marginalizuje na arenie międzynarodowej, "nie ma żadnego precedensu".
Rotfeld: to jedna z tych wojen, które nie mają końca
Prof. Rotfeld stwierdził, że postępowanie rosyjskiego prezydenta jest "irracjonalne i nieprzewidywalne". - Putin będzie gotów do rozmów, gdyby odniósł całkowite zwycięstwo na swoich warunkach albo wtedy, kiedy zostanie pokonany i usunięty i wtedy rozmowy byłyby z innym przywódcą - powiedział. Zaznaczył, że "w Rosji nie ma sytuacji rewolucyjnej, która by zapowiadała, że ruch społeczny doprowadzi do radykalnej zmiany" przywództwa kraju.
- Ta wojna, z którą mamy do czynienia od roku, miała swój początek w 2014 roku. Ma swój przebieg, który był nieoczekiwany i zaskakujący dla wielu społeczeństw, że Ukraińcy będą stawiać taki opór przez cały rok. Ale w moim przekonaniu jest to jedna z tych wojen, które nie będą miały swojego końca w ogóle. Będzie to wojna w jakimś sensie permanentna. Całe pokolenia będą żyć, będą rozejmy i przerwy w prowadzeniu walk, natomiast Ukraina się nigdy nie pogodzi z rosyjskim hegemonizmem, próbą narzucenia Ukrainie ponownie rosyjskiej dominacji. Rosja z kolei jest zdeterminowana, by Ukrainę, jeśli się z tym nie pogodzi, zniszczyć - mówił gość "Jeden na Jeden".
W jego przekonaniu "w tej chwili problem polega na tym, jak ten dylemat rozwiązać w praktyce".
Rotfeld: nie ma gorszego wyboru niż ten, którego dokonały Węgry
Profesor Rotfeld komentował także postawę premiera Węgier Viktora Orbana i jego rządu wobec wojny w Ukrainie. Szef węgierskiego MSZ Peter Szijjarto złożył niedawno wizytę na Białorusi, która jest objęta unijnymi sankcjami i wspiera Rosję w jej agresji przeciwko Ukrainie,
- Orbanizacja węgierskiej polityki prowadzi Węgry nie tylko w ślepy zaułek, ale prowadzi do nieszczęścia. Orban chciał przechytrzyć wszystkich i realizować w cieniu rosyjskiej agresji koncepcję Wielkich Węgier - powiedział dyplomata.
Jego zdaniem "to jest droga donikąd". - To, co robi Orban i jego najbliższe otoczenie, prowadzi do bardzo poważnych problemów dla Węgier. Nie ma gorszego wyboru niż ten, którego Węgry dokonały - przekonywał Rotfeld.
Wspomnijmy, że w piątek wieczorem strona ukraińska poinformowała, iż prezydent Wołodymyr Zełenski zaprosił premiera Viktora Orbana do złożenia wizyty w Kijowie. "Premier Węgier jest zaproszony do Kijowa i mamy nadzieję, że będzie mógł tu być. Znane jest stanowisko Węgier, które mówią, że nie będą udzielać Ukrainie pomocy wojskowej. W dyplomacji najlepszy jest zawsze dialog, rozmowa" - powiedział wiceszef kancelarii Zełenskiego Ihor Żowkwa w wywiadzie dla Radia Swoboda.
Rotfeld o indoktrynacji rosyjskiego społeczeństwa
Profesor Rotfeld porównał dzisiejszą Rosję do realiów Trzeciej Rzeszy. - W 1933 roku, kiedy Hitler doszedł do władzy, zdecydowana większość społeczeństwa nie zdawała sobie sprawy z tego, co się wydarzyło w Niemczech. W ciągu pięciu lat społeczeństwo, które uchodziło za najbardziej cywilizowane, społeczeństwo wielkich poetów, filozofów, wielkiej kultury, technologii, gospodarki stało się społeczeństwem totalitarnym, które reagowało bardzo pozytywnie na hasła "jeden naród, jedna Rzesza, jeden wódz" - mówił dyplomata.
Podkreślił, że "społeczeństwo rosyjskie żyje pod tego typu indoktrynacją już kilkanaście lat". - Społeczeństwo niemieckie potrzebowało niespełna pięciu lat - dodał.
- Społeczeństwo rosyjskie, które ma dostęp do pierwszego programu telewizji rosyjskiej, jest przekonane, że to, co mówi Putin. jest prawdą, bo tak zostało wychowane, że społeczeństwo słucha głosu swojego wodza - stwierdził.
Źródło: TVN24