Zdajemy sobie sprawę w ministerstwie, jak pilna jest to kwestia - mówiła w "Faktach po Faktach" o sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika Zuzanna Rudzińska Bluszcz. Wiceminister sprawiedliwości mówiła w programie także o zarobkach w Prokuraturze Krajowej i Funduszu Sprawiedliwości.
Gościem Piotra Kraśki w czwartkowym wydaniu "Faktów po Faktach" w TVN24 była wiceminister sprawiedliwości Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, która pytana była o sytuację prawomocnie skazanych Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
W ubiegły czwartek prezydent Andrzej Duda zdecydował o wszczęciu postępowania ułaskawieniowego wobec polityków PiS. Zwrócił się też do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Adama Bodnara, by zawiesił wykonywanie kary i zwolnił ich z aresztu na czas postępowania ułaskawieniowego. - Prawo jest jasne. Pan Wąsik i pan Kamiński przestali być posłami w dniu wydania prawomocnego wyroku 20 grudnia 2023 roku - przypomniała Rudzińska-Bluszcz.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Politycy PiS: "panowie Kamiński i Wąsik są nadal posłami". Nie, już nie są
Pytana, na jakim etapie jest procedura ułaskawieniowa, wiceminister odparła, że "na biurku pana prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości leży kilkadziesiąt akt, w tym kilkanaście tomów akt niejawnych w sprawie karnej". - Teraz pan prokurator generalny analizuje te akta, żeby wydać stanowisko i skierować je wraz z aktami do pana prezydenta - wyjaśniła. Zaznaczała, że "to jest kilkadziesiąt tomów akt".
- Zdajemy sobie sprawę w ministerstwie, jak pilna jest to kwestia. Pan prokurator generalny analizuje te akta. Oczywiście nie całość akt wymaga przeczytania od deski do deski, ale w najkrótszym możliwym czasie to stanowisko zostanie wydane i dołączone wraz z aktami i przekazane do pana prezydenta - mówiła.
Dopytywana, kiedy się to stanie, Rudzińska-Bluszcz uprzedzała, że kwestia ta leży w kompetencjach prokuratora generalnego. - Więc nawet nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że to będzie najszybciej jak to będzie możliwe. Raczej w tygodniach niż w miesiącach - powiedziała.
Zarobki w Prokuraturze Krajowej. "Zaskakujące, powiedziałabym nawet porażające"
Wiceminister pytana była także o udostępnione przez prokurator Ewę Wrzosek zestawienie zarobków byłego prokuratora krajowego i zastępców prokuratora generalnego, którzy - poza Robertem Hernandem - zostali powołani przez Zbigniewa Ziobrę. Z informacji wynika między innymi, że były prokurator krajowy Dariusz Barski zarobił przez niecałe dwa lata blisko milion złotych brutto.
- Rzeczywiście te kwoty były dla mnie zaskakujące, bym powiedziała nawet porażające, a nawet bardziej porażające, jak zostały zestawione z zarobkami prokuratorów rejonowych, w których 99 procent śledztw jest prowadzonych. To są zarobki najwyżej 16 tysięcy brutto miesięcznie - przyznała.
Przypomniała przy tym, że "śledztwa prowadzone w sprawach zwykłych obywateli, w znakomitej większości, prowadzone są na najniższych szczeblach prokuratury". - I to ci prokuratorzy wykonują gros pracy dla obywateli - zaznaczyła.
"Rozpoczęliśmy kontrolę wewnętrzną Funduszu Sprawiedliwości". Utworzone zostaną dwa zespoły
W rozmowie zapytano także o wydatkowanie środków z Funduszu Sprawiedliwości przez rząd Zjednoczonej Prawicy.
Jak wynika z danych resortu sprawiedliwości, niemal 130 organizacji dostało w ciągu siedmiu lat w ramach funduszu w sumie ponad 216 milionów złotych. Z kolei z innego wykazu resortu wynika, że tylko w ostatnich dwóch latach wypłacono prawie 140 milionów złotych z Funduszu Sprawiedliwości 40 organizacjom na stworzenie Sieci Pomocy Pokrzywdzonym.
Zobacz także:
- Są to informacje również tak samo porażające, a nawet może i bardziej. Pamiętajmy, że to są środki publiczne. To są środki z Funduszu Sprawiedliwości, który jest funduszem celowym, powołanym po to, żeby służyć osobom w bardzo trudnej sytuacji: osobom pokrzywdzonym przestępstwem, świadkom przestępstw, osobom, które opuszczają zakłady karne w ramach pomocy postpenitencjarnej - tłumaczyła wiceminister.
Tymczasem, jak przypomniała, jak wynika i ze śledztw dziennikarskich, i z raportu NIK-u, "wygląda na to, że te fundusze publiczne, nasze pieniądze, zostały przynajmniej w części wydawane na zupełnie inne cele". - Jesteśmy od miesiąca w Ministerstwie Sprawiedliwości. To, co musimy zrobić, to przede wszystkim ocenić, jaki jest stan bieżący w ogóle funduszu, a później rozpocząć dokładny audyt. I jesteśmy właśnie na tym etapie. Rozpoczęliśmy kontrolę wewnętrzną Funduszu Sprawiedliwości - poinformowała Rudzińska-Bluszcz.
Podkreśliła, że podmiotów dotowanych z funduszu jest 120, "jeżeli chodzi o same wypłaty w styczniu tego roku". - Te wypłaty zostały wstrzymane. Teraz zostają poddane dokładnej kontroli. Liczę na to, że jak ten audyt się skończy, część funduszy będzie można wypłacić podmiotom, które, jak mówiłam, służą ludziom, służą obywatelom. Będziemy się dalej zastanawiać, co robić z podmiotami, które te środki albo wydatkowały niewłaściwie, albo być może popełniały przestępstwa w wydawaniu tych środków publicznych - mówiła dalej.
Przekazała, że w tym celu Ministerstwo Sprawiedlwiości chce powołać "zespół prokuratorów, który oceni działania i zachowania osób odpowiedzialnych, czy przekroczyły swoje uprawnienia, czy nie dopełniły swoich obowiązków, czy została naruszona dyscyplina finansów publicznych".
- Z drugiej strony chcemy powołać również zespół społeczny, dotyczący Funduszu Sprawiedliwości, który zastanowi się, jak na przyszłość ten fundusz powinien być zorganizowany, tak żeby spełniał swoje cele, jak mają być ogłaszane konkursy, oferty, jak mają być powoływane komisje oceniające te oferty, jakie zasady transparentności przyjąć, żeby ten fundusz służył nam wszystkim, obywatelom i przede wszystkim osobom w potrzebie, który po to został powołany w 2012 roku - tłumaczyła wiceminister.
Piotr Schab "przekraczał swoją władzę"
Rudzińska-Bluszcz odniosła się również do informacji o wszczęciu przez resort sprawiedliwości procedury odwołania ze stanowiska prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie sędziego Piotra Schaba. - Dobro wymiaru sprawiedliwości wymaga, żeby (procedura) zakończyła się odwołaniem - oceniła. Dodała, że Schab "przekraczał swoją władzę, zarówno jako rzecznik dyscyplinarny, jak i jako prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie". - Poza tym, w naszej ocenie, zgodnie z prawem Unii Europejskiej, nie należy łączyć wysokiej funkcji administracyjnej w sądzie z funkcja rzecznika dyscyplinarnego - zaznaczyła.
Źródło: TVN24