Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński przyznał na antenie TVN24, że firma E&K, która miała dostarczyć 1200 respiratorów za 200 mln złotych, otrzymała około 130 mln z tej kwoty. I to mimo tego, że dostarczyła dopiero 50 urządzeń. W dodatku innych, niż się zobowiązała w umowie. - Środki, które zostały przedpłacone jako zaliczka na partię kwietniową, zostały nam zwrócone - mówił wiceminister.
W środę tvn24.pl, a także "Gazeta Wyborcza", opisały kontrowersje przy zakupie respiratorów przez Ministerstwo Zdrowia. Resort podpisał w kwietniu umowę z E&K, niewielką firmą z Lublina, na dostawę 1200 respiratorów za kwotę 195,5 mln złotych. Sprzęt trzech konkretnych firm z Chin, Korei Południowej oraz Stanów Zjednoczonych miał zostać dostarczony do końca czerwca. Ale wszyscy producenci w rozmowach z dziennikarzem tvn24.pl zaprzeczyli, żeby cokolwiek sprzedali firmie z Lublina lub polskiemu rządowi.
W dodatku okazało się, że firma E&K nigdy nie zajmowała się handlem sprzętem medycznym, nie ma też takiej działalności wpisanej w dokumentach rejestrowych. A jej właściciel był w przeszłości był wiązany z handlem bronią do krajów objętych embargiem.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że E&K dostarczyło 50 respiratorów innej firmy, niż było to określone w zamówieniu i zwróciło część zaliczki. Ale na szczegółowe pytania resort od poniedziałku nie odpowiedział dziennikarzom tvn24.pl.
Wiceminister się tłumaczy
W czwartek gościem programu "Tak jest" w TVN24 był wiceminister zdrowia odpowiedzialny za zakupy, Janusz Cieszyński. Pytany, skąd pochodzi 50 respiratorów dostarczonych przez lubelską firmę, odpowiedział, że od firmy Dräger. - To firma niemiecka. Jeżeli ktoś z państwa interesuje się tym tematem szerzej, to polecam wywiad, który ukazał się w "Die Welt" z panem Drägerem, szefem tej firmy, i który przedrukowała, przetłumaczyła na język polski "Gazeta Wyborcza". Pan Dräger pisze tam, że rząd niemiecki zamawiał od niego respiratory SMS-em. My kupiliśmy te respiratory od firmy E&K, 50 sztuk tych respiratorów pojechało do naszych magazynów (Agencji Rezerw Materiałowych - red.) - wyjaśnił.
Prowadząca program zwróciła uwagę, że firmy Dräger nie było na pierwszej liście w kontrakcie, który został zawarty na 1200 respiratorów. Zapytała, jak to się stało, że otrzymane respiratory pochodziły od innej firmy niż pierwotnie zamówiono. - Ponieważ dostawca zaproponował nam 50 respiratorów z firmy Dräger zamiast 50 respiratorów Boaray - odpowiedział Cieszyński.
Dlaczego zmieniono umowę?
Wiceminister nie wytłumaczył, dlaczego firma z Lublina zmieniła zakres zamówienia już po podpisaniu umowy. Tymczasem Ministerstwo Zdrowia w mailu do redakcji tvn24.pl tłumaczyło, że umowę z E&K zawarto ze względu na "terminy dostaw i jakość oferowanego sprzętu". W dodatku przedstawiciele chińskiego producenta respiratorów Boaray zapewniali dziennikarza tvn24.pl, że sprzęt czekał na odbiór, ale nikt za niego nie zapłacił. Nie wiadomo, skąd nagła zmiana zamówienia dla polskiego rządu.
Na pytanie prowadzącej program, co z pozostałymi 1150 respiratorami, Cieszyński stwierdził, że Ministerstwo Zdrowia odstąpiło od partii umowy w zakresie partii respiratorów, która miała dotrzeć do Polski w kwietniu. - Otrzymaliśmy zwrot środków za te respiratory, tutaj wszystko zostało wyjaśnione. Kolejne partie respiratorów będą, zgodnie z deklaracjami dostawcy, dojeżdżać do Polski w tym miesiącu - wyjaśnił Cieszyński.
Według wiceministra umowę zawarto na początku kwietnia. Jednak z informacji przekazanych nam przez resort zdrowia, kontrakt z E&K podpisano 14 kwietnia.
Wiceminister uwierzył firmie na słowo
Wiceminister stwierdził też, że "my kupowaliśmy te respiratory od tych podmiotów, które zgłosiły się do nas i zaproponowały nam, że są gotowe dostarczyć nam ich duże ilości".
Redakcja tvn24.pl posiada jednak korespondencję pomiędzy jedną z firm, która oferowała ministerstwu koreańskie respiratory firmy Mekics (zgodnie z zamówieniem, E&K ma dostarczyć 396 urządzeń tej marki, chociaż producent twierdzi, że nic o tym nie wie) a Małgorzatą Dębską, zastępcą Departamentu Nadzoru i Kontroli w Ministerstwie Zdrowia. Resort nie podjął rozmów na temat dostaw sprzętu.
Cieszyński dalej pytany był, czy ministerstwa nie zdziwił fakt, że zaproponowano im kupno 1200 respiratorów przez firmę, która dotychczas nie zajmowała się handlem medycznym sprzętem.
- Ta firma sama twierdzi, a to było przedmiotem publikacji medialnych, że zajmuje się handlem sprzętem medycznym - odpowiedział wiceminister zdrowia. Z ogólnodostępnych danych z Krajowego Rejestru Sądowego wynika jednak, że lubelska firma nie ma w zakresie swojej działalności handlu sprzętem medycznym.
130 milionów. Za 50 sztuk respiratorów
Wiceminister zdrowia przyznał, że rozumie, dlaczego sprawa jest przedmiotem kontrowersji. - Rozumiem, że my musimy wszystkim państwu dokładnie wytłumaczyć, dlaczego podejmowaliśmy takie, a nie inne decyzje, ponieważ my nie korzystamy z pieniędzy własnych, tylko publicznych - powiedział.
W tym kontekście Cieszyński pytany był, ile pieniędzy zostało przelanych firmie E&K z Lublina, na co odpowiedział, że dokładnych kwot "nie ma w głowie". - Te środki, które zostały przedpłacone jako zaliczka na partię kwietniową, zostały nam - w momencie, gdy odstąpiliśmy od umowy - bez żadnego problemu zwrócone - mówił.
Dopytywany o przybliżoną kwotę wypłaconą E&K, Cieszyński podał, że według niego było to około 130 milionów złotych.
Na pytanie, czy to nie za wysoka kwota, jak na otrzymanych 50 respiratorów, Cieszyński odpowiedział: - Zrobiliśmy przedpłatę dlatego, że ministerstwo otrzymało pozytywną opinię dotyczącą tego podmiotu, podczas jej (firmy) weryfikacji przez służby. W związku z tym podjęliśmy decyzję, że jeśli mamy pozytywną opinię, to możemy dokonać takiej przedpłaty - tłumaczył. - Sytuacja, jak się okazuje, dowodzi, że to był wiarygodny kontrahent i w momencie, gdy nie zrealizował tej pierwszej partii dostaw, bez żadnego problemu i w momencie, gdy o to poprosiliśmy, zwrócił nam pieniądze - dodał.
Dopytywany o zwróconą kwotę, Cieszyński stwierdził, "że z powrotem dostaliśmy ponad 9 mln euro, czyli - myślę - ponad 40 mln zł". - Jest to orientacyjnie dobra kwota - mówił. Na pytanie prowadzącej ile kosztowało 50 respiratorów, wiceminister przekazał, że były to "respiratory w kwocie około 45 tysięcy euro za sztukę". - W tamtym okresie taka była cena, którą byliśmy w stanie uzyskać przy tak dużym zamówieniu - mówił.
Zakupy były konsultowane
Wiceminister zdrowia pytany był dalej, czy ministerstwo uwierzyło "na słowo", że firma zajmuje się handlem sprzętem medycznym.
- Kwestia tego, czym zajmowała się ta firma, to kwestia tego, co ta firma przekazała nam i co przekazano opinii publicznej. To było też przedmiotem "Gazety Wyborczej" i, o ile się nie mylę, również portalu tvn24.pl. Dowodem na to, że ta firma działa, jest to, że 50 respiratorów dotarło do naszych magazynów - powiedział Cieszyński. Dodał, że "pierwszą rzeczą", jaką resort zrobił, było ich sprawdzenie.
- Te wszystkie zakupy były konsultowane z panem profesorem, który jest konsultantem krajowym do spraw anestezjologii i intensywnej terapii. To jest skomplikowany sprzęt, badaliśmy konkretne parametry, chcieliśmy kupić sprzęt, który ma moduły szczególnie istotne w walce z koronawirusem i dokładnie taki sprzęt otrzymaliśmy - powiedział.
Na pytanie, kto będzie odpowiedzialny za naprawę respiratorów, jeśli zdarzy się ich usterka, Cieszyński odparł, że takie rzeczy "są objęte umową, którą mamy z dostawcą tego sprzętu". - Jeżeli będą jakiekolwiek wątpliwości, to oczywiście będziemy je wyjaśniać, natomiast tych wątpliwości na ten moment nie ma. Jest bardzo wiele podmiotów, które zajmują się serwisem takiego sprzętu. Są autoryzowane serwisy. Zapewniam, że cały sprzęt, który będziemy wykorzystywać, będzie wykorzystywany zgodnie z jego przeznaczeniem - oświadczył.
Prowadząca program zwróciła uwagę, że w miesiącach jesiennych może nastąpić druga fala zachorowań. - Na jesień będziemy mieli, zgodnie z tą umową, ten sprzęt - odpowiedział Cieszyński. - Jeżeli z tej umowy nasz kontrahent się nie wywiąże, to jestem przekonany, że tak jak w przypadku pierwszej partii kwietniowej, zwróci środki - dodał.
Źródło: TVN24