W środku ból i śmierć, obok "nie szło żyć". Co dalej z hodowlą zwierząt na futra w Polsce?

Sejm pod koniec września ma się zająć ustawą o zakazie hodowli zwierząt futerkowych
"Tego nie powinno być w cywilizowanym państwie"
Źródło: Uwaga! TVN
Sejm pod koniec września ma się zająć ustawą o zakazie hodowli zwierząt na futra. Polska jest jednym z ostatnich krajów w Europie, w którym jest to legalne. Stowarzyszenie Otwarte Klatki, które od lat walczy o zakończenie cierpienia zwierząt, pokazało i opisało, co dzieje się z nimi w takich miejscach.
Kluczowe fakty:
  • Co roku w Polsce na fermach futrzarskich zabija się miliony zwierząt. Sposób, w jaki są uśmiercane, od wielu lat budzi kontrowersje. Zanim zginą, żyją w koszmarnych warunkach.
  • Fermy norek i lisów są również utrapieniem dla ludzi, o czym opowiadają bohaterowie programu "Uwaga! TVN".
  • Polska, obok Rosji, Białorusi i Ukrainy, jest jednym z ostatnich krajów, w którym prawo pozwala na tego typu działania.
  • W czerwcu do Sejmu trafił projekt zmiany ustawy o ochronie praw zwierząt, który dotyczy wprowadzenia zakazu chowu i hodowli zwierząt na futra. Co zdecydują politycy?
  • Przeczytaj również tekst Joanny Rubin-Sobolewskiej: Na tym "zarabia się ogromną kasę" w TVN24+.

Opisy poniżej mogą nie być odpowiednie dla każdego czytelnika.

- Filo to szczeniak lisa polarnego, który półtora miesiąca temu został uratowany z fermy futrzarskiej - mówi Bogna Wiltowska ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki. - Filo znajdował się w stanie zagrożenia życia. Miał rozległą ranę, która powstała w wyniku odgryzienia ogona lub jakiegoś urazu. Miał bardzo wysoką gorączkę. Konieczny był odbiór interwencyjny, żeby uratować jego życie - relacjonuje.

ZOBACZ CAŁY REPORTAŻ UWAGI TVN

Na fermach futrzarskich giną miliony zwierząt
Na fermach futrzarskich giną miliony zwierząt
Źródło: Uwaga TVN

- Właśnie z takich zwierzątek powstają futra - zaznacza Bogna Wiltowska. W Polsce rocznie zabija się na futro około trzech milionów norek, 15 tysięcy lisów, cztery do pięciu tysięcy jenotów i 30 tysięcy szynszyli.

Aby pozyskać futro, zabija się kilkumiesięczne szczenię. - Filo jest bardzo podobny do psa. Można zapytać, czy byśmy pozwolili, by robić futra z psów - mówi Bogna Wiltowska.

Stowarzyszenie Otwarte Klatki przez kilka miesięcy prowadziło śledztwo, by pokazać, jak na fermach żyją szczenięta zwierząt futrzarskich. Maluszki rodzą się na wiosnę i żyją tylko kilka miesięcy. Zabijane są zimą, bo wtedy ich futro ocenia się jako najładniejsze.

- W realiach fermy to są zwierzęta zniewolone w kilkudziesięciocentymetrowych, metalowych klatkach. Kraty wżynają się w kończyny i ciało zwierząt - mówi profesor Marcin Urbaniak, bioetyk, psycholog zwierząt.

- Te zwierzęta cierpią z powodu infekcji, chorób, złamań, otwartych ran, pasożytów. I z powodu ciężkich problemów psychofizycznych, często brutalnego obchodzenia się przez pracowników. A przede wszystkim sam fakt zniewolenia i bezruchu jest dla nas czymś niewyobrażalnym, bo musielibyśmy spróbować przez godziny i dni być unieruchomionymi. To niewyobrażalna tortura - zaznacza profesor Marcin Urbaniak.

Na zdjęciach i nagraniach Otwartych Klatek, które wykonano w trakcie śledztw na fermach futrzarskich w Polsce, widać zwierzęta, które mają otwarte rany, są częściowo obdarte ze skóry, krwawią. Organizacja publikuje również filmy, na których widać, jak brutalnie traktowane są zwierzęta w takich miejscach i w jaki sposób są zabijane.

"Każdego roku wszystkie lisy i jenoty hodowane w Polsce dla ich futer są zabijane w taki sam sposób: jedną elektrodę wkłada się w pysk, a w drugą w odbyt. Zamknięty obieg prądu powoduje zatrzymanie akcji serca" - opisuje na swojej stronie Stowarzyszenie Otwarte Klatki.

Małe klatki ograniczają ruch i powodują dotkliwe rany
Małe klatki ograniczają ruch i powodują dotkliwe rany
Źródło: Uwaga TVN

"Nie szło wtedy żyć"

Aspekt etyczny to niejedyny problem takich hodowli. - Te fermy są stałym źródłem tak zwanych obcych gatunków. To gatunki, które wchodzą w niszę, ponieważ nie mają naturalnych wrogów, potrafią robić gigantyczne spustoszenie - tłumaczy dziennikarz Adam Wajrak. I dodaje: - Najlepiej przebadanym przykładem jest norka amerykańska. Ona jest zwalczana przez myśliwych, odławiana, tylko co z tego, jak mamy stały dopływ z hodowli, bo one uciekają.

Fermy to także ogromna uciążliwość dla lokalnych społeczności. - Ferma istniała u nas w okolicy 17 lat. Nie szło wtedy żyć - smród, muchy, a do tego norki uciekały - opowiada pan Michał Baron, mieszkaniec jednej z wielkopolskich wsi.

Fermę norek zamknięto kilka lat temu, ku wielkiej uldze mieszkańców. Przez lata, pomimo protestów, ludzie żyli wśród roju much. Ostatnio okazało się, że ferma może wznowić swoją działalność.

- Sam właściciel mówi, że jest gotowy, żeby przyjąć zwierzęta, czyli obiekt jest wyczyszczony i odświeżony, klatki są podścielone, a niektórzy pracownicy są poinformowani, że jest szansa powrotu do pracy - mówi pan Radosław, mieszkaniec tej samej miejscowości. - Parę lat temu ferma prawdopodobnie została zlikwidowana z powodu COVID-u - dodaje.

Polska obok Rosji i Białorusi

Kwestie epidemiologiczne są istotne. W Danii w trakcie pandemii zabito kilkanaście milionów norek, gdy okazało się, że wirus SARS-CoV-2 przenosi się z ludzi na zwierzęta i odwrotnie. Choć Dania - z ograniczeniami - wznowiła hodowle w 2023 roku, w większości europejskich krajów zakaz hodowli zwierząt futerkowych albo już funkcjonuje, albo fermy są w trakcie wygaszania.

- Praktycznie wszystkie kraje sąsiadujące z nami już taki zakaz wprowadziły, tylko Białoruś, Rosja i ogarnięta wojną Ukraina cały czas zezwalają na hodowlę zwierząt na futro. W Unii Europejskiej jest jeszcze Finlandia, Grecja, Hiszpania, ale poza tymi krajami hodowla zwierząt na futra jest zakazana. A Polska jest największym producentem futer w Europie - mówi Bogna Wiltowska.

- Gdybyśmy nie chcieli całkowicie zakazywać takich hodowli, to można by było sugerować się działaniami takimi jak w Niemczech czy Szwajcarii, gdzie obostrzenia, żeby otworzyć taką fermę, są wyśrubowane. Trzeba spełniać warunki dobrostanowe tych zwierząt na tyle realistycznie, że zakładanie fermy jest nieopłacalne. Nie da się zapewnić jakiegokolwiek dobrostanu zwierzętom trzymanym w setkach, a tym bardziej tysiącach - mówi profesor Marcin Urbaniak.

Nieliczne uratowane z ferm zwierzęta znajdują bezpieczną przystań w przyjaznych miejscach, między innymi u Bogny Wiltowskiej ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Wśród uratowanych zwierząt są jenoty, które pochodzą z Azji. Na wolności terytorium każdego z nich zajmuje od dwóch do dziesięciu kilometrów kwadratowych. Nie żyją w stadach.

- Teraz popularne są psy rasy samojed, białe, puchate kulki. Czym one się tak naprawdę różnią? To tylko kwestia naszej percepcji. Ciężko sobie wyobrazić, żebyśmy oskórowali samojeda - mówi Bogna Wiltowska.

Fermy o interes Polaków

Od czasów prehistorycznych przez kolejne stulecia futro było koniecznością. Ludzie okrywali się nim, by przeżyć w surowym klimacie. Z biegiem lat stało się oznaką statusu, zarezerwowaną dla władców i elit, by w późniejszych XX-wiecznych czasach przerodzić się w synonim kobiecej elegancji. Dziś w świecie rosnącej świadomości ekologicznej i etycznej noszenie naturalnych futer postrzegane jest jako relikt przeszłości, a nawet symbol okrucieństwa.

- Warto podkreślić, że przeniosły się do nas gigantyczne fermy, głównie fermy norek z Holandii, która już dawno temu wprowadziła u siebie zakaz - zwraca uwagę Bogna Wiltowska. I dodaje: - Wszystko z ferm idzie za granicę, głównie do Chin, więc lokalnie robimy sobie śmietnik, zyski czerpie garstka osób, a to nawet nie jest produkt, który trafia na polski rynek, bo polski konsument nie jest tym zainteresowany.

Sejm pod koniec września ma się zająć ustawą o zakazie hodowli zwierząt futerkowych
Sejm pod koniec września ma się zająć ustawą o zakazie hodowli zwierząt futerkowych
Źródło: Uwaga TVN

Stowarzyszenie zrzeszające hodowców nie chciało z nami rozmawiać. Na nasz mail odpisał człowiek, którego nazwisko wielokrotnie pojawiało się w mediach jako osoby najbardziej znanej w tej branży. Twierdzi, że motywacje przeciwników ferm zwierząt futerkowych to ideologia. Jednocześnie wskazuje na rzekome powiązania obrońców zwierząt z biznesem, a nie - jak wcześniej sam napisał - ideologią.

Jednak autorka projektu ustawy o zakazie hodowli zwierząt futerkowych wzięła to pod uwagę. - Rozumiem, że jak ktoś prowadził taką działalność, była legalna, to trudno, żeby zamknął ją z dnia na dzień i przebranżowił się bez żadnych środków, dlatego mamy pięć lat okresu przejściowego, odprawy dla pracowników i odszkodowania dla hodowców - mówi posłanka Małgorzata Tracz. - Chcemy, by proces był dość płynny, żeby nie wywoływał zbędnych emocji, a jednocześnie sprawił, że ta okrutna hodowla zwierząt na futra zakończy się - dodaje.

Ferma futrzarska w Polsce
Ferma futrzarska w Polsce
Źródło: Uwaga TVN

- Jeśli chodzi o te hodowle, to biznes na granicy opłacalności, zwłaszcza jeżeli mówimy o małych, polskich hodowcach, którzy nie są w stanie konkurować z największymi holenderskimi inwestorami. Pojawia się pytanie: czy chcemy chronić interesy holenderskich inwestorów, czy chcemy zwrócić się do drobnego, polskiego hodowcy i zaoferować mu rekompensatę? - pyta Bogna Wiltowska.

- Mamy bardzo wąski biznes, bardzo wąską grupę ludzi, która - z tego, co widzimy - zarabia olbrzymie pieniądze. I mamy całą resztę: przyrodę, innych ludzi, na przykład okolicznych mieszkańców i przede wszystkim zwierzęta, które płacą za to bardzo wysoką cenę. Tak nie powinno być w cywilizowanym państwie - zaznacza Adam Wajrak.

Spór o fermy

W czerwcu w Sejmie złożony został projekt zmiany ustawy o ochronie praw zwierząt, który dotyczy wprowadzenia zakazu chowu i hodowli zwierząt na futra. Grupę posłów wnioskodawców (z Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050-Trzeciej Drogi i Lewicy) w tej sprawie reprezentuje posłanka Zielonych Małgorzata Tracz. Wolę poparcia projektu wyraziły Aleksandra Leo (Polska 2050), Wanda Nowicka (Lewica) oraz Kamila Gasiuk-Pihowicz (Koalicja Obywatelska).

Zdaniem posła Konfederacji Witolda Tumanowicza fermy futerkowe to "naprawdę duża część polskiej gospodarki". Przeanalizowaliśmy dane. Poseł się myli. Więcej na ten temat przeczytasz w tekście Anny Kwaśny.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: