To umowa, której polska scena polityczna jeszcze nie widziała - powiedziała prezes Porozumienia Magdalena Sroka, która odniosła się w "Kawie na ławę" do zapisów umowy koalicyjnej Prawa i Sprawiedliwości oraz Partii Republikańskiej. Zdaniem przewodniczącego klubu Lewicy Krzysztofa Gawkowskiego "wszyscy z publicznych pieniędzy płacimy za to, żeby większość rządząca się nie rozpadła". Szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot stwierdził, że "kwestie personalne zawsze są przedmiotem ustaleń politycznych".
Goście "Kawy na ławę" odnieśli się do ujawnionych przez tvn24.pl zapisów umowy koalicyjnej Prawa i Sprawiedliwości oraz Partii Republikańskiej, która została zawarta w październiku 2021 roku. Zdecydowana większość punktów odnosi się do podziału władzy: miejsc na listach, stanowisk w rządzie oraz w finansowanych z publicznych pieniędzy instytucjach. Tylko jeden w sposób ogólny odnosi się do programu.
Czytaj więcej: Najpierw podzielili łupy, teraz zjedli kolację z prezesem. A co z tajną umową PiS z partią Bielana? Ujawniamy jej zapisy
Sroka: dzisiaj jest postawiona teza trzy razy "k"
Prezes Porozumienia Magdalena Sroka, której partia w przeszłości była członkiem koalicyjnego rządu z PiS, przywołała w tym kontekście słowa Jarosława Kaczyńskiego, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy. - A dzisiaj, kiedy takie umowy wypływają, widzimy, że ta doktryna się zmieniła - stwierdziła.
Jak kontynuowała, "dzisiaj do polityki idzie się dla pieniędzy na pewno w wydaniu Adama Bielana i Partii Republikańskiej". - Ta umowa jest umową, której polska scena polityczna jeszcze nie widziała - oceniła.
Zdaniem polityk "dzisiaj jest postawiona teza trzy razy 'k', czyli kasa, kasa, kasa". - I tutaj Adam Bielan wiedzie prym. I te wszystkie stanowiska, frukty i możliwości, które mają, pokazują, że dla nich liczą się tylko pieniądze - dodała Sroka.
Emilewicz: jest normalną rzeczą, że w umowach koalicyjnych są tego typu zapisy
Posłanka klubu parlamentarnego PiS, była wicepremier Jadwiga Emilewicz mówiła, że "być może jest jedyną, która przeczytała reportaż tvn24.pl dotyczący tej rzekomo skandalicznej umowy". - Jeżeli mówimy o tym, które obszary zakresu państwa przejmuje jeden z koalicjantów, no to na Boga, przecież to jest element każdych zapisów koalicyjnych - komentowała.
Emilewicz przekonywała, że jest "normalną rzeczą, że w umowach koalicyjnych są tego typu zapisy".
- Najpierw dogadujemy się, co do programu. To porozumienie programowe zostało zawarte w 2015 roku, powtórzone w 2019 roku. Nowa umowa koalicyjna powstała podczas, powiedzmy sobie otwarcie, kryzysu w koalicji rządzącej, czyli wtedy, kiedy część partii Porozumienie uznała, że zapisy partii koalicyjnej z 2019 roku obowiązują nadal i chcemy biec do jednej bramki, a część uznała, że idzie inną drogą - stwierdziła.
Gawkowski: płacimy za to, żeby żeby większość się nie rozpadła
Przewodniczący klubu parlamentarnego Lewicy Krzysztof Gawkowski mówił, że "Jarosław Kaczyński pilnuje większości parlamentarnej, wydając pieniądze publiczne na to, żeby opłacać kasą ludzi trzymających się blisko rządu". - Za pieniądze nas wszystkich płacimy za to, żeby większość się nie rozpadła - ocenił.
- Skoro już wiemy, że pan Kaczyński nie ma wpływu na posłów, którzy mieli ideowo ze swoich list kandydować i trzeba ich kupować po to, żeby przytrzymać ich przy rządzie, to nie jest zaskoczenie. Prawo i Sprawiedliwość działa tak od wielu lat - komentował Gawkowski.
- Ja stawiam znak zapytania, czy chodzi naprawdę o Polskę, czy o to, żeby utrzymać władzę dla pieniędzy? - dodał.
Szrot: kwestie personalne zawsze są przedmiotem ustaleń politycznych
Szef Gabinetu Prezydenta RP Paweł Szrot pytany przez Konrada Piaseckiego o zapisy umowy pomiędzy PiS a Partią Republikańską odparł, że "pan redaktor zachowuje się tak, jakby odkrył Amerykę".
- Kwestie personalne zawsze są przedmiotem ustaleń politycznych, natomiast ten temat jest trochę obok mojego resortu, gdyż współpracę pana prezydenta i z koalicją rządową, i z opozycją regulują zapisy konstytucji - powiedział.
- Pana prezydenta interesuje przede wszystkim, żeby Polska miała stabilny rząd, który jest oparty na większościowej koalicji. Pan prezydent jest doświadczonym politykiem i rozumie różne uwarunkowania, na podstawie których ta koalicja jest zawierana - dodał.
Gasiuk-Pihowicz: to umowa o grabieży Polski
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz powiedziała, że rozumie, kiedy "umowy koalicyjne dotyczą programu, wskazują, jaki minister bierze na siebie odpowiedzialność za realizację poszczególnego programu".
- Natomiast to (umowa PiS i Partii Republikańskej - red.) nie jest umową koalicyjną. Sprzeciwiam się nazywaniu tego dokumentu umową koalicyjną. To była umowa o grabieży o Polski, o tym, kto chapnie NCBiR, kto chapnie jaką spółkę, jakie ministerstwo. Tu jedynym spoiwem jest kasa - oceniła.
Jak dodała, "propozycja objęcia posady ministerialnej w zamian za ściągnięcie dwóch posłów na stronę PiS-u, to jest korupcja polityczna na piśmie".
Pasławska: ta umowa pokazuje, że w Polsce funkcjonuje system paramafijny
W podobnym tonie wypowiedziała się posłanka Polskiego Stronnictwa Ludowego Urszula Pasławska. - To nie jest umowa koalicyjna. Ta umowa pokazuje, że w Polsce funkcjonuje system paramafijny - stwierdziła.
- Niestety dzisiaj Polacy są w jakimś sensie teflonowi, to znaczy nie dociera to do Polaków, nie przejmują się tym aż tak bardzo, ponieważ wiedzą, że PiS łupił, łupi i łupić będzie. Dlatego dziś do Polaków trzeba dotrzeć innymi propozycjami, ponieważ to już tak się wpisało w normy rządzenia Prawa i Sprawiedliwości - mówiła.
Jak dodała Pasławska, "ta umowa również potwierdza, ze posłowie nie wierzą Kaczyńskiemu". - Jak drobiazgowo trzeba było to określić, to potwierdza tylko fakt, jak wielkie jest tam skłócenie i niewiara - powiedziała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24