Papież Franciszek próbuje nie dopuścić do zaostrzenia konfliktu, ale stosuje mało wiarygodne i mało skuteczne instrumenty - mówił w TVN24 o stosunku Watykanu do rosyjskiej agresji na Ukrainę Jarosław Mikołajewski, poeta, znawca Włoch. Jezuita Jacek Siepsiak stwierdził, że "narracja wojenna to nie jest poziom dla papieża".
Gośćmi "Faktów po Faktach" w TVN24 byli w niedzielę jezuita, ksiądz Jacek Siepsiak oraz Jarosław Mikołajewski, poeta, pisarz, znawca Włoch i tłumacz z języka włoskiego. Rozmawiali o reakcji Watykanu i samego papieża Franciszka na rosyjską agresję na Ukrainę.
Siepsiak: to nie jest poziom dla papieża
Ksiądz Siepsiak był pytany, czy papież powinien wprost potępić rosyjski atak i bezpośrednio wskazać na jego sprawców. - Nikomu nie odmawiam takiej narracji wojennej. Każdy ma prawo się bronić. Do tego sposobu obrony należy też sposób mówienia, komunikowania, nazywania pewnych rzeczy, wyciągania pewnych faktów - powiedział.
Stwierdził jednak, że "papieże nie powinni wchodzić na taki poziom" i "to nie jest poziom dla papieża". - To jest poziom dla tych, których wojna dotyczy bezpośredni, którzy walczą. Papież to jest ktoś, kto musi też patrzeć, widzieć dalej. Być autorytetem, który będzie budował platformę dla pokoju - mówił jezuita.
Mikołajewski: papież ucieka się do mało wiarygodnych i mało skutecznych instrumentów
Zdaniem Mikołajewskiego Franciszek "jest człowiekiem dobrej woli, który próbuje przede wszystkim nie dopuścić do rozprzestrzenienia się konfliktu, do zaostrzenia go".
- Jednak ucieka się do takich instrumentów, które są mało wiarygodne i mało skuteczne. Na przykład ten gest połączenia Ukrainki i Rosjanki [podczas drogi krzyżowej - przyp. red.] jest takim gestem, który jest spełnieniem marzenia. Papież chciałby, żeby tak było. Co innego by było, gdyby dziewczyna rosyjska i dziewczyna ukraińska przyszły do papieża i powiedziały: my chcemy razem wystąpić. Ale one zostały poukładane. Widać sztuczność - ocenił gość "Faktów po Faktach".
Dodał, że 'wierzy w dobrą wolę Franciszka". - Wierzę też, że on robi rzeczy według niego dobre. Czasami może się mylić, jeśli chodzi o sposób komunikowania, czy o pomysły na to, jak przeprowadzić swoje projekty - zaznaczył Mikołajewski.
"Tam jest rozpacz, że ta wojna wszystko niszczy"
Ksiądz Siepsiak, odnosząc się do tegorocznej drogi krzyżowej z udziałem Ukrainki i Rosjanki, wskazał, że "ta droga krzyżowa nie miała rozważania". - Było ono przygotowane wcześniej, ale z niego zrezygnowano. Jak się je czyta, to tam nie ma wezwania do pojednania. To nie jest tak, że papież się zachowuje jak nauczycielka, która mówi dwojgu dzieci, by się pogodziły. Absolutnie tego nie ma - podkreślił.
Wyjaśniał, że "tam jest rozpacz, że ta wojna wszystko niszczy - dotychczasowe życie, relacje". - Tam jest krzyk, nawiązując do krzyku Jezusa na krzyżu: "Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił". Te kobiety czują się opuszczone, nie czują miłości i uważają, że pojednanie będzie bardzo trudne, wręcz niemożliwe. Zarzut, że to jest wezwanie do pojednania, jest nieprawdziwy - mówił jezuita.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24