Dyrektor Instytutu Polskiego w Moskwie Piotr Skwieciński, który wraz z innymi dyplomatami został wydalony z Rosji, mówił w "Tak jest" o stosunku obywateli tego kraju do wojny w Ukrainie. - W 2014 roku, kiedy Rosjanie zajmowali Krym, w Rosji i w Moskwie był entuzjazm - powiedział. Zaznaczył, że teraz go nie ma. Ocenił też, że jeśli społeczeństwo dowie się, że rosyjscy żołnierze ponoszą porażkę, to Władimir Putin "będzie miał strąconą aureolę".
Dyrektor Instytutu Polskiego w Moskwie, członek Rady Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia Piotr Skwieciński był w piątek gościem programu "Tak jest" w TVN24. Skwieciński jest jednym z kilkudziesięciu polskich dyplomatów, którzy na początku kwietnia zostali wydaleni z Rosji.
Na pytanie, czy zakłada, że kiedyś wróci do Moskwy na stanowisko dyrektora instytutu, odparł: - Chciałoby się, ale bardzo w to wątpię.
- Zostałem uznany za persona non grata. Persona non grata w oczywisty sposób nie może pełnić w tym kraju, który ją uznał za non grata, jakiegoś stanowiska dyplomatycznego - to z jednej strony. A z drugiej strony muszę powiedzieć, że w ten piątek, w którym nasz ambasador został wezwany do rosyjskiego MSZ, wręczono mu tę listę (wydalanych dyplomatów - przyp. red.), już było jasne, że musimy wyjechać, ja sobie poszedłem na spacer, pierwszy po dłuższym okresie. Szedłem sobie po Twerskim Bulwarze i doznałem takiego przeczucia, że nie jestem tu po raz ostatni - wspominał.
CZYTAJ TAKŻE: Zełenski: dziękuję Polsce i polskiemu narodowi za bezprecedensową pomoc niesioną Ukrainie
Skwieciński: Kiedy Rosjanie zajmowali Krym, w Rosji był entuzjazm. Teraz nie ma
Gość TVN24 mówił również o stosunku Rosjan do wojny w Ukrainie, którą rosyjskie władze nazywają "operacją specjalną".
- Niestety rzeczywiście bardzo wielu Rosjan tę operację popiera - przyznał. Zaznaczył przy tym jednak, że "popiera bez entuzjazmu". - W 2014 roku, kiedy Rosjanie zajmowali Krym, w Rosji i w Moskwie był entuzjazm. Dawało się go zauważyć na ulicach. Teraz entuzjazmu nie ma - wyjaśniał.
Jak powiedział, "w 2014 roku samochód prywatny z tą atrybutyką 'patriotyczną', że tak powiem, to był normalny obraz". - Teraz samochód prywatny - prywatny, nie policyjny czy rządowy - z tą słynną "Z" widziałem w Moskwie raz, jeden - zaznaczył.
Skwieciński: Rosjanie władzy wybaczą bardzo wiele. Ale nie wybaczą jej klęski zewnętrznej
Członek Rady Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia był również pytany, czy jego zdaniem Rosjanie będą dalej przyjmować narrację Kremla dotyczącą sankcji, iż Zachód uwziął się na Rosję, czy będą doszukiwali się innych przyczyn.
- Doszukiwać się mogą, ale moim zdaniem nic się tutaj na poważnie nie zmieni do momentu, w którym nie będzie już możliwe dalsze ukrywanie tego, że Rosja ponosi strategiczną porażkę czy nawet klęskę - ocenił.
Według Skwiecińskiego, "jeśli do tego dojdzie, to władza rosyjska i (Władimir) Putin będzie miał strąconą aureolę". - Charyzma zaniknie. Bo to jest coś, czego Rosjanie - jak historia uczy - że nie wybaczają. Oni władzy wybaczą bardzo wiele, nie wybaczą jej słabości, klęski zewnętrznej - wskazywał.
- Nie wiem, co się wtedy stanie. Ale to jest moment, w którym rozmaite dynamiki niekorzystne dla władzy rosyjskiej zostaną uruchomione. Ale do tego momentu nie spodziewałbym się jakiegoś złamania poparcia - dodał.
Skwieciński zwraca uwagę na treść "rosyjskich list poległych": w ogóle nie ma mieszkańców dwóch miast
Skwieciński zwrócił też uwagę na pewną rzecz, dotyczącą rosyjskiej agresji zbrojnej na Ukrainę.
- Ktoś przeanalizował rosyjskie listy poległych. To, co Rosjanie podają. Oczywiście Rosjanie zaniżają straty, niemniej podali te listy. Otóż okazało się, że wśród poległych w ogóle nie ma mieszkańców Moskwy i Petersburga - powiedział. Według niego "skoro nie ma ich wśród poległych, to znaczy, że nie ma ich również po prostu wśród walczących".
- Te oddziały, które zostały rzucone na Ukrainę, były moim zdaniem selekcjonowane celowo. Unikano kierowania do nich żołnierzy z tych dwóch największych miast, które są zarazem najmniej pewne politycznie - powiedział dyrektor Instytutu Polskiego w Moskwie.
Skwieciński o tym, jak wyglądało upuszczanie Moskwy przez polskich dyplomatów
Skwieciński szeroko opisywał również, jak wyglądało upuszczanie Moskwy przez polskich dyplomatów. Wspominał, że w przeddzień wezwania ambasadora do rosyjskiego MSZ przed wszystkimi bramami wyjazdowymi na terenie placówki, poza jedną, "zostały wykopane rowy uniemożliwiające wyjazd". Uniemożliwiło to wyjazd autami spod budynku mieszkalnego dla dyplomatów, znajdującego się na tym obszarze. - Moim zdaniem to było celowe - powiedział.
- Celem władz rosyjskich było to, żeby jak najwięcej ludzi nie dotrzymało tego terminu wyjechania z Rosji. Wtedy byliby na terenie Rosji, łamiąc prawo, nielegalnie. Nie mogliby wychodzić z placówki. Co wtedy? Wtedy, po pierwsze, można zrobić jakąś kampanię propagandową: "jacy ci Polacy są bezczelni". Po drugie, trzeba jakoś rozwiązać problem tych ludzi, tych zakładników. Wtedy jakieś pertraktacje na szczeblu ministrów spraw zagranicznych i za wypuszczenie tych ludzi Rosja mogłaby czegoś od Polski oczekiwać - mówił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24