O rosyjskiej inwazji na Ukrainę mówił w "Kropce nad i" pułkownik rezerwy doktor Piotr Łukasiewicz. Ocenił, że ofensywa Rosjan w Donbasie, która według strony ukraińskiej już się rozpoczęła, to "bitwa dwóch takich dysproporcji". Wyjaśniał, że Ukraińcy "mają żołnierzy", ale nie mają "wyposażenia". Rosjanie zaś "mają przepastne magazyny sięgające jeszcze czasów Armii Czerwonej, natomiast brakuje im ludzi".
Pułkownik rezerwy doktor Piotr Łukasiewicz, były ambasador RP w Afganistanie, mówił w "Kropce nad i" w TVN24 o sytuacji w Ukrainie. - Ta bitwa o Donbas, (...) która się rozpoczyna właśnie we wschodniej Ukrainie, to jest bitwa dwóch takich dysproporcji - ocenił.
- Z jednej strony mamy Ukraińców, którzy mają żołnierzy, mają rekrutów i to (...) dzielnych, bitnych, z duchem bojowym i wyszkolonych przede wszystkim. Więc mają tego [ludzi - przyp. red.] więcej, niż pewnie by chcieli. Natomiast nie mają wyposażenia, brakuje im amunicji, brakuje im czołgów, brakuje im tego wszystkiego, co armia powinna mieć, by poprowadzić długotrwałą kampanię - wyjaśniał.
- Naprzeciwko siebie mają Rosjan, którzy mają przepastne magazyny sięgające jeszcze czasów Armii Czerwonej, natomiast brakuje im ludzi z kolei - dodał.
Jego zdaniem rosyjski przywódca Władimir Putin "znajdzie" więcej ludzi, którzy mogliby zasilić armię, "jeśli ogłosi na przykład stan wojenny albo ogłosi pobór powszechny, albo mobilizację rezerwistów". - Tylko wtedy wkracza w zupełnie nowy obszar polityczny. To znaczy nagle zmienia tę karną operację specjalną, jak to nazywa, w wojnę z Ukrainą, gdzie zmieniają się cele, gdzie zmieniają się środki jej prowadzenia - zaznaczył Łukasiewicz.
Wtedy - jak mówił ekspert - prezydent Rosji "musi myśleć nie tylko o zdobywaniu Donbasu". Ocenił, że taki krok dla Putina "wydaje się bardzo ryzykowny".
Łukasiewicz o zachowaniu rosyjskich żołnierzy: robią to, bo mogą
Gość "Kropki nad i" skomentował również brutalne zachowanie rosyjskich żołnierzy wobec cywilów. Wskazywał, że w armii rosyjskiej "utrzymała się bardzo brutalna, bardzo ostra fala przemocy starych żołnierzy wobec młodych i nie jest to, że tak powiem, bezproduktywna przemoc". - Akurat w przypadku armii rosyjskiej ona służy temu, żeby zachować dyscyplinę w wojsku - powiedział.
Jego zdaniem siły agresora zachowują się w taki sposób, "bo mogą, bo taka jest struktura armii, taka jest polityka państwa". - Takie jest troszeczkę też przyzwolenie w tym sensie, że częścią tego zjawiska jest zamiar sterroryzowania ludności na terenie, którym trwa wojna - dodał, zaznaczając, że "jest tutaj wiele różnych przyczyn".
Łukasiewicz był również pytany, czy Putin wie, co dzieje się w Ukrainie. Pułkownik ocenił, że "to nie jest tak, że to jest człowiek zamknięty w jakiejś willi pod Moskwą". - On ma pełną wiedzę (na temat - red.) tego, co się dzieje, w Ukrainie, tego, co dzieje się również w jego własnym kraju. A jednak to toleruje, ponieważ służy to jego interesom po prostu - powiedział.
Co jeszcze NATO może przekazać?
Na pytanie, co jeszcze NATO może dać Ukrainie, aby zatrzymać wojnę, gość "Kropki nad i" odpowiedział, że "amunicję, czołgi, wywiad, paliwo prawdopodobnie też - ponieważ od kilku tygodni Rosjanie dość intensywnie uderzają w składy paliwa ukraińskiego - to, co potrzebne jest do wygrania tej kampanii pozycyjnej, która się właśnie rozpoczyna".
- Później będzie pytanie, przed którym staną przywódcy zachodni - proszę wybaczyć sformułowanie, ale - czy dobić gada, czy tylko pozwolić mu jakoś uciec - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24