|

Tusk o liście nazwisk, politycy KO w szoku. Kulisy zamkniętego posiedzenia

Donald Tusk
Donald Tusk
Źródło: Leszek Szymański / PAP

To było pierwsze takie spotkanie, odkąd Donald Tusk został szefem rządu. I nie chodzi tylko o to, że odbyło się w kancelarii premiera. Arleta Zalewska, dziennikarka "Faktów" TVN, poznała kulisy zwołanego w trybie pilnym, specjalnego posiedzenia klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. 

Artykuł dostępny w subskrypcji

"Obecność obowiązkowa" - wiadomość o takiej treści z miejscem, datą i godziną spotkania posłowie i senatorowie Koalicji Obywatelskiej dostali w poniedziałek rano. Dzień później, przed godziną 17, rządowe limuzyny i specjalny autobus wypełniony parlamentarzystami podjechały przed wejście główne kancelarii premiera.

O tym, co wydarzyło się za zamkniętymi drzwiami gmachu w Alejach Ujazdowskich, rozmawialiśmy z sześciorgiem uczestników tego spotkania. Wypowiedzi Donalda Tuska przytaczamy na podstawie ich relacji.

SMS do parlamentarzystów klubu KO
SMS do parlamentarzystów klubu KO
Źródło: "Fakty" TVN

"Kopiujcie innych, kopiujcie mnie"

- Kierownik walnął pięścią w stół, ale zrobił to, jak na siebie, wyjątkowo delikatnie - mówi nam jeden z uczestników zamkniętego dla mediów posiedzenia.

Drugi dodaje: - Tusk wie wszystko o naszej aktywności w internecie.

To było pierwsze takie spotkanie, odkąd Donald Tusk został premierem. I nie chodzi tylko o niecodzienne miejsce - czyli Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, ale przede wszystkim o przebieg posiedzenia klubu i treść wystąpienia premiera.

- To było jak kazanie o roli internetu w kampanii wyborczej - zauważa jeden z naszych rozmówców.

Nie tylko on nie krył zaskoczenia, że Tusk przez całą godzinę mówił wyłącznie o zaangażowaniu polityków Koalicji Obywatelskiej w mediach społecznościowych.

Klub KO 1
Wyjazdowe posiedzenie klubu KO w kancelarii premiera
Źródło: TVN24

- Nie wiecie, jaki wpis zamieścić, jak coś skomentować? Nie wiecie, jaki filmik nagrać? To kopiujcie innych. Kopiujcie mnie - sugerował premier. Tłumaczył, że bez obecności w internecie ich partia z prawicą - której przekaz dominuje w mediach społecznościowych - może nie wygrać wyborów.

Czasem bardziej, czasem mniej udane

W kluczowym momencie spotkania Donald Tusk wziął do ręki "raport". Dokument zawiera, tak wynika z przebiegu wystąpienia premiera, dokładne dane o tym, kto i jak z polityków udziela się w mediach społecznościowych.

- Mam tu listę nazwisk najbardziej, najmniej i średnio aktywnych - stwierdził szef rządu. I od razu dodał, że nie będzie tej listy dziś (czyli we wtorek) publikował, ale że w partii trwa monitoring aktywności parlamentarzystów w sieci.

Wówczas okazało się, że kierowane przez Tuska ugrupowanie jest w posiadaniu "aplikacji", która dokładnie śledzi zaangażowanie swoich polityków w mediach społecznościowych. Czyli tego, kto i ile postów oraz filmików zamieszcza albo czy podaje dalej wpisy z oficjalnych kont partii.

setka klub 1
Poseł Jacek Karnowski o posiedzeniu klubu KO
Źródło: TVN24

- Byłam w szoku, że partia tak dokładnie nas monitoruje - komentuje uczestniczka wtorkowego posiedzenia. - Tusk powiedział jasno, że wynik wyborów prezydenckich w drugiej turze to będzie 50 na 50 i od naszej aktywności w internecie zależy, kto wygra.

Już po posiedzeniu dyskutujący w kuluarach politycy KO nie mieli wątpliwości, że w przyszłości obecność części nazwisk na listach wyborczych będzie zależeć właśnie aktywności w sieci.

Donald Tusk, wskazując na siebie i zamieszczone przez siebie w ostatnich dniach nagrania, stwierdził, że czasem są one bardziej, czasem mniej udane, ale są. I że to ta konsekwencja przyniesie efekty. 

Szef rządu, dyscyplinując i mobilizując polityków, by nie lekceważyli siły internetu w kampanii, sięgał też po przykłady z zagranicy.

Polityk KO: - Widać, że kierownik miał to przegadane z innymi europejskimi przywódcami, którzy w swoich krajach mierzą się z potęgą populizmu, fake newsów i botów, które wykorzystuje do robienia zasięgów prawica.

Tusk, jak wynika z relacji jego słuchaczy, tłumaczył, opierając się na konkretnych danych, że popularność Konfederacji i PiS w internecie jest trudna do przeskoczenia, ale że mimo to tego pola nie mogą oni oddać. 

- Była zabawna sytuacja, bo jeden z polityków wstał i zapytał szefa, czy w takim razie Donald nie może zacząć każdego z nas śledzić na X czy na Instagramie. Donald odpowiedział, że okej, ale tylko tych, którzy w ostatnim miesiącu byli aktywni - tę samą historię słyszymy od dwóch polityków. Po chwili kolejne osoby zaczęły sprawdzać w telefonach, ile w ostatnim czasie zamieszczały postów i wpisów.

Grupa "Prostownik"?

Na spotkaniu pojawiło się też pytanie o brak rzecznika rządu.

Donald Tusk odpowiedział, że każdy z nich, wskazując na uczestników spotkania, jest najlepszym rzecznikiem rządu. Dodał też, że koalicja to wieloskładnikowa, skomplikowana wewnętrznie struktura i nie ma możliwości, żeby ktokolwiek poza Donaldem Tuskiem był w stanie lepiej komunikować sytuację rządu.

Część ministrów odejdzie po wyborach prezydenckich. Donald Tusk zapowiedział rekonstrukcję rządu
Źródło: Arleta Zalewska/Fakty TVN

W tym momencie posiedzenia pojawił się też pomysł powołania grupy polityków pod roboczą nazwą "Prostownik", którzy na specjalnie organizowanych raz w tygodniu konferencjach, ale też poprzez konkretne wpisy w internecie, odpowiadaliby na dezinformację i prostowali kłamstwa na temat działalności ich rządu.

Czytaj także: