Trybunał Konstytucyjny rozpatrywał w czwartek wniosek premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie zasady wyższości prawa unijnego nad krajowym zapisanej w traktatach. Wcześniej kilkakrotnie TK odraczał lub przerywał rozprawę, ostatni raz stało się to 30 września. Teraz TK uznał, że przepisy prawa UE, o które pytał szef rządu, są niezgodne z konstytucją. Orzeczenie zapadło większością głosów, dwoje sędziów złożyło zdanie odrębne - to Piotr Pszczółkowski oraz Jarosław Wyrembak.
Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie pod przewodnictwem prezes Julii Przyłębskiej kontynuował w czwartek rozprawę zainicjowaną wnioskiem premiera Mateusza Morawieckiego z końca marca, dotyczącym zgodności z konstytucją niektórych z przepisów Traktatu o Unii Europejskiej. Zarzuty zawarte w liczącym blisko 130 stron wniosku premiera sprowadzają się między innymi do pytania o zgodność z polską konstytucją zasady pierwszeństwa prawa Unii Europejskiej oraz zasady lojalnej współpracy Unii i państw członkowskich.
Trybunał Konstytucyjny: niezgodność z konstytucją wybranych przepisów Traktatu o UE
Po godzinie 17 prezes TK Julia Przyłębska ogłosiła wyrok Trybunału. TK uznał, że wybrane przepisy Traktatu o UE są niezgodne z polską konstytucją.
- Orzeczenie zapadło większością głosów. Pod wyrokiem znajdują się właściwe podpisy. Zdanie odrębne do wyroku zgłosili sędziowie Piotr Pszczółkowski i Jarosław Wyrembak - przekazała Przyłębska.
Rzecznik rządu: wyrok TK w zasadniczej części uwzględnia wniosek premiera
Do decyzji TK odniósł się na Twitterze rzecznik rządu Piotr Mueller. "Dzisiejszy wyrok TK w zasadniczej części uwzględnia wniosek premiera Mateusza Morawieckiego" - napisał. "Nadrzędność prawa konstytucyjnego nad innymi źródłami prawa wynika literalnie z Konstytucji RP. Dzisiaj (po raz kolejny) wyraźnie potwierdził to Trybunał Konstytucyjny" - ocenił.
W kolejnym wpisie dodał, iż "wyraźnie należy podkreślić, że Polska (na zasadach określonych w Konstytucji RP) szanuje obowiązujące normy prawa unijnego w zakresie, w jakim zostały one ustanowione w obszarach wprost i wyraźnie przekazanych w traktatach unijnych".
"Jasny i klarowny podział tych kompetencji jest podstawą suwerenności państw członkowskich oraz dobrego funkcjonowania UE" - dodał Mueller.
Ustne motywy wyroku TK w sprawie wniosku premiera Morawieckiego
Sędzia sprawozdawca Bartłomiej Sochański przedstawił natomiast ustne motywy czwartkowego wyroku. Jak powiedział, "wniosek pana Prezesa Rady Ministrów dotyczy relacji pomiędzy przepisami traktatowymi a zasadą nadrzędności polskiej konstytucji, czyli w istocie dotyczy polskiej suwerenności".
Wskazywał też, że "punktem wyjścia do swoich rozważań w tej sprawie Trybunał Konstytucyjny w tym składzie uczynił wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 11 maja 2005 roku, również w pełnym składzie, pod przewodnictwem pana profesora Marka Safjana".
Jak mówił Sochański, Trybunał stanął wówczas na stanowisku, że przekroczeniem granicy integracji europejskiej "byłoby przekazania kompetencji państwa w takim zakresie, który powodowałby, że Rzeczypospolita Polska nie może funkcjonować jako państwo suwerenne i demokratyczne".
- Wyrażając takie stanowisko w roku 2005 w orzeczeniu kontrolującym konstytucyjność traktatu akcesyjnego, Trybunał Konstytucyjny podkreślił, że to orzeczenie pozostaje zbieżne co do zasady ze stanowiskiem Federalnego Sądu Konstytucyjnego Niemiec oraz Sądu Najwyższego Królestwa Danii. Trybunał w obecnym tu składzie to stwierdzenie akceptuje, przyjmuje za własne i czyni punktem wyjścia do dalszych rozważań. Nadaje też temu poglądowi postać normatywną w punkcie pierwszym sentencji wyroku - kontynuował.
Sędzia Sochański: zakres przekazanych kompetencji jest uregulowany w traktatach
Sędzia sprawozdawca mówił również, że w "zakres kompetencji przekazanych przez państwa członkowskie Unii Europejskiej jest zasadniczo uregulowany w traktatach". - Wśród tych kompetencji nie ma organizacji ani ustroju sądownictwa. Organizacja czy też ustrój organów państwa, w tym sądów, nie należą do kompetencji w niektórych sprawach, o których mowa w artykule 90 ustęp 1 konstytucji - powiedział.
1. Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach.
- Nie ma też wątpliwości, że państwa członkowskie jako suwerenne strony traktatów, określając granice kompetencji przekazywanych Unii, nie upoważniły organów Unii ani do domniemania kompetencji, ani też do wyprowadzania nowych kompetencji z kompetencji już istniejących. Rozgraniczenie pomiędzy obszarem kompetencji przekazanych, a obszarem kompetencji pozostających w wyłącznej dyspozycji państw członkowskich jest istotne także dla określenia granic działania tak zwanej zasady pierwszeństwa unijnego prawa - kontynuował Sochański.
Wskazywał, iż "jest oczywiste, że prawo to może działać w Rzeczypospolitej Polskiej (…) bezpośrednio i z pierwszeństwem przed ustawami jedynie w ramach kompetencji przekazanych, co też stwierdzał kilkukrotnie Trybunał".
Jak mówił, "dopuszczenie do takiego stanu rzeczy, że jakakolwiek organizacja międzynarodowa, w tym Unia Europejska i jej organy tworzyłaby normy, których adresatem byłaby Polska, poza obszarem kompetencji przekazanych oraz nadawanie tym normom walorów bezpośredniości pierwszeństwa nie tylko przed ustawami krajowymi, ale również przed konstytucją, oznacza utratę suwerenności". - Trybunał kategorycznie stwierdza, że żaden organ Rzeczypospolitej Polskiej na taki stan rzeczy, na taki efekt przyzwolić nie może - dodał.
Sochański: TK nie wyklucza, że oceni zgodność orzeczeń TSUE z konstytucją
Sędzia Sochański przyznał, że "Traktat o Unii Europejskiej stał się częścią polskiego systemu prawnego z dniem ogłoszenia w Dzienniku Ustaw". - Znajduje się jednak w polskim systemie prawnym poniżej konstytucji, tak jak każda ratyfikowana umowa międzynarodowa - dodał.
Poinformował także, że Trybunał nie znalazł podstaw, żeby wystąpić w tej sprawie z pytaniem prejudycjalnym do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. - Wyłączną właściwością TSUE pozostaje wykładnia prawa unijnego, zaś Trybunał Konstytucyjny jest sądem ostatniego słowa, jeśli chodzi o zgodność wszelkich norm, w tym norm unijnych, z konstytucją – powiedział.
Sochański mówił również, że TSUE i jego orzecznictwo "rozwija, a także współtworzy porządek prawny Unii Europejskiej, a w konsekwencji również i Polski". - Ponieważ wszelkie prawo Unii Europejskiej, jako hierarchicznie podległe konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, objęte jest kognicją Trybunału, należy skonstatować, że nie tylko akty normatywne w rozumieniu określonym w orzecznictwie TSUE, ale również samo to orzecznictwo, jako część porządku normatywnego Unii Europejskiej, może podlegać, z punktu widzenia zgodności z najwyższym aktem prawa, ocenie Trybunału – stwierdził sędzia.
Przekonywał, że "w duchu zasad lojalnej współpracy" dotychczas Trybunał "powstrzymywał się od wykonywania tej konstytucyjnej kompetencji". - Niemniej, jeżeli praktyka progresywnego aktywizmu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, polegająca w szczególności (…) na podważaniu pozycji Trybunału, kwestionowaniu powszechnej mocy jego wyroków i wreszcie poddawaniu w wątpliwość statusu sędziów Trybunału nie zostanie zaniechana, Trybunał nie wyklucza, że skorzysta z rzeczonej kompetencji i podda ocenie wprost zgodność z konstytucją orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, włącznie z usunięciem ich z polskiego porządku prawnego – powiedział sędzia.
Pytania od sędziów i dyskusja w TK
Poprzednio TK zajmował się wnioskiem premiera w tej sprawie 30 września. Wówczas na pytania sędziów przez kilka godzin odpowiadali uczestnicy postępowania. Swoje stanowiska przedstawili oni podczas wcześniejszych terminów, odnosili się również wzajemnie do swoich przedłożeń.
Po czwartkowym wznowieniu rozprawy sędziowie TK kontynuowali zadawanie pytań. Kierował je między innymi sędzia Piotr Pszczółkowski. Przedstawiciel premiera Marek Szydło wskazywał, że ostatecznie to krajowy Trybunał Konstytucyjny rozstrzyga o tym, czy interpretacja przyjęta przez TSUE ma moc wiążącą w kraju członkowskim wspólnoty. Jak dodał, ta interpretacja TSUE przyjęta w wyrokach kwestionowanych przez premiera narusza określone zasady strukturalne polskiej konstytucji i w obrębie polskiej władzy zwierzchniej w takim kształcie ostać się nie może. - A o tym może orzekać tylko Trybunał Konstytucyjny - dodał Szydło. Jego zdaniem wyrok TK, o wydanie którego wnosi premier, spełniałby istotną rolę uzupełniająca i rozwijającą.
Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński pytany był o to, czy w przypadku podzielenia argumentów zawartych we wniosku premiera wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie będzie postrzegany jako częściowe wypowiedzenie Traktatu o Unii Europejskiej. - Będzie to pewnego rodzaju redefinicja, ale w ocenie MSZ, jeżeli zapadłby wyrok zgodny z wnioskiem, ta redefinicja sprowadzałaby się przede wszystkim do potwierdzenia dotychczasowej linii orzeczniczej wspólnej dla polskiego Trybunału Konstytucyjnego, jak i dla bardzo wielu sądów konstytucyjnych bardzo wielu państw członkowskich – odparł.
Zdaniem wiceszefa MSZ, określone wyroki TSUE prowadzą do sytuacji, w której kwestionowana jest możliwość stosowania polskiej konstytucji. Pytany o ewentualność opuszczenia przez Polskę Wspólnoty, Jabłoński wskazał, że sądy w innych państwach "wprost odmawiały" stosowania niektórych wyroków TSUE, a jednocześnie "jako żywo z Unii Europejskiej nie wychodzą i takiego zamiaru nie mają".
Zastępca RPO: jest przepis traktatowy, na który się zgodziliśmy
Zastępca RPO Maciej Taborowski podkreślał z kolei, że konsekwencją wniosku premiera będzie obniżenie ochrony polskich obywateli w stosunku do standardu unijnego. - Przystąpiliśmy do organizacji międzynarodowej (…) Jest przepis traktatowy, na który się zgodziliśmy. I państwo członkowskie musi się do tego przepisu dostosować – mówił. Zaznaczył również, że zasadniczym problemem wniosku jest to, że "nie wiadomo, co ma być przedmiotem kontroli".
Przedstawiciele Biura RPO pytani byli przez sędziego TK Stanisława Piotrowicza o ich zarzuty dotyczące wadliwego sposobu powoływania sędziów oraz o to, jaki przepis konstytucji łamie fakt powoływania członków KRS przez parlament. - Decydujący jest całokształt procedury, który prowadzi do tej nominacji – tłumaczył Taborowski. Dr Paweł Filipek, inny z przedstawicieli RPO, dodał, że mowa o naruszeniu porządku konstytucyjnego, na który składają się nie tylko literalne normy konstytucji, ale także np. orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego. - Rozumiem, że panowie nie jesteście w stanie wskazać konkretnego przepisu, który został złamany – odpowiedział Piotrowicz.
- To, że Krajowa Rada Sądownictwa jest ukształtowana jak jest, z perspektywy kryterium unijnego mogłoby nawet funkcjonować, gdyby potem była kontrola sądowa. Ale zwiększono wpływ polityczny i usunięto kontrolę sądową – to są te czynniki, które razem powodują, że powstają wątpliwości co do abstrakcyjnej niezależności KRS. Przyczepianie się do jednego przepisu konstytucji nie ma (…) żadnego sensu, jest dużo więcej czynników, które są brane pod uwagę – mówił Taborowski.
Po dyskusji uczestnicy postępowania w Trybunale Konstytucyjnym przedstawili wnioski końcowe. Przedstawiciele premiera, prezydenta, MSZ, prokuratury i Sejmu wnieśli o uznanie zaskarżonych przepisów za niekonstytucyjne. Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się z kolei o umorzenie postępowania.
Wniosek premiera
Premier sformułował swój wniosek do TK po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z początku marca w sprawie możliwości kontroli przez sądy prawidłowości procesu powołania sędziego. Szef rządu zakwestionował przepisy, które w zaskarżonym rozumieniu uprawniają lub zobowiązują organ do odstąpienia od stosowania polskiej konstytucji lub nakazują stosować przepisy prawa w sposób niezgodny z nią.
Premier zaskarżył też normę Traktatu w rozumieniu, w którym uprawnia lub zobowiązuje organ do stosowania przepisu, który na mocy orzeczenia TK utracił moc obowiązującą. Istotne zastrzeżenia konstytucyjne premiera budzi też zaskarżony przez niego przepis prawa unijnego w rozumieniu, które uprawnia sąd do kontroli niezawisłości sędziów powołanych przez prezydenta oraz uchwał nowej Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie powołania sędziów.
Rozprawy Trybunału Konstytucyjnego przekładane i przerywane kilkukrotnie
Trybunał zajmował się sprawą wniosku premiera po raz pierwszy 13 lipca w składzie pięciorga sędziów TK. Poza prezes Przyłębską i sędzią Bartłomiejem Sochańskim, który jest sprawozdawcą, w składzie byli też wtedy sędziowie: Jakub Stelina, Michał Warciński i Leon Kieres, który już zakończył swoją kadencję w TK.
Stanowiska przedstawili wtedy uczestnicy postępowania. Przedstawiciele Prezydenta RP, Sejmu i Prokuratora Generalnego poparli stanowisko premiera o wyższości polskiej konstytucji nad prawem UE. Z tym zdaniem nie zgodził się ówczesny RPO Adam Bodnar.
Przed Trybunałem zakończyła się wtedy część rozprawy, w której poszczególni uczestnicy odnieśli się do stanowisk pozostałych stron, po czym prezes Przyłębska zarządziła przerwę do 15 lipca. Ale 14 lipca termin kontynuacji rozprawy został przełożony na 3 sierpnia. 15 lipca natomiast TK zdecydował, że rozpatrzy sprawę w pełnym składzie.
22 lipca termin rozprawy ponownie przełożono - na 31 sierpnia. Wtedy gdy sprawą zajął się już pełen skład, w związku z wnioskami złożonymi przez pełnomocnika Rzecznika Praw Obywatelskich Trybunał nie przeszedł do jej merytorycznego rozpoznawania, a prezes Przyłębska ogłosiła przerwę do 22 września. Rzecznik złożył wniosek w sprawie wyłączenia sędziego Stanisława Piotrowicza – RPO wskazywał między innymi, że sędzia ten, jeszcze jako poseł i przedstawiciel klubu parlamentarnego PiS, był "jednym z kluczowym polityków, który przeprowadzał zmiany w sprawie sądownictwa". Chciał też, aby TK rozpoznawał tę sprawę od początku, a strony ponownie przedstawiły swe stanowiska.
22 września natomiast prezes TK Julia Przyłębska ogłosiła przerwę w rozprawie przed fazą pytań sędziów do uczestników tego postępowania - jak mówiła - między innymi w celu przygotowania przez sędziów "wnikliwych pytań" do stron. 30 września Trybunał kontynuował rozprawę i zadawał stronom postępowania pytania. Po południu tego samego dnia Przyłębska ogłosiła przerwę do 7 października.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock