Uzasadnienia dla odwołania zastępcy Prokuratora Generalnego do spraw wojskowych Tomasza Janeczka dzisiaj kompletnie brak - ocenił prezydent Andrzej Duda. Dodał, że wniosek o odwołanie podpisany przez premiera Donalda Tuska trafił do jego kancelarii. Janeczek 6 maja przejął osobisty nadzór nad postępowaniem prowadzonym po zatrzymaniu polskich żołnierzy przez Żandarmerię Wojskową pod koniec marca przy granicy z Białorusią. Prokuratura wydała po południu oświadczenie, w którym wskazała, że wniosek jest spowodowany "całkowitą utratą zaufania" do Janeczka wynikającą m.in. z jego zachowania. Po ujawnieniu sprawy przez media dwukrotnie zaprzeczył on, by cokolwiek wiedział o sprawie, którą nadzorował od miesiąca - wskazano.
Prezydent Andrzej Duda spotkał się w piątkowe popołudnie z dziennikarzami. Odniósł się do sprawy zatrzymania polskich żołnierzy na granicy z Białorusią. Miało to miejsce pod koniec marca. Żołnierze nie zostali aresztowani.
Prezydent przekazał, że oczekuje dodatkowych informacji w sprawie wniosku o odwołanie prokuratora Tomasza Janeczka. - Wszystko wskazuje na to, że prokurator Janeczek o sprawie dowiedział się w maju - mówił.
Andrzej Duda zaznaczył, że wniosek premiera o odwołanie Janeczka trafił do jego kancelarii, ale dzisiaj - ocenił - "jest kompletnie brak uzasadnienia" dla jego odwołania. Dodał, że "nie robi to żadnego innego wrażenia, jak na siłę szukanie teraz w ostatnich godzinach kampanii wyborczej kozła ofiarnego całej tej sprawy".
- Dzisiaj otrzymujemy pismo dotyczące odwołania pana prokuratora Janeczka, a się okazuje jednocześnie, że prokurator Janeczek, zastępca Prokuratora Generalnego, dokładnie 12 kwietnia 2024 roku został pozbawiony swoich kompetencji wobec prokuratury wojskowej - powiedział prezydent. Dodał, że zrobił to "nominat premiera Donalda Tuska - pan prokurator krajowy Dariusz Korneluk", który miał "według wszystkich dokumentów, z którymi zapoznał się" prezydent, odpowiadać od 12 kwietnia za sprawy wojskowe.
Duda ocenił, że za tę sprawę "w istocie odpowiedzialność ponosi premier i jego współpracownicy". - Pytam pana premiera: jak to się stało, że prezydent Rzeczypospolitej, zwierzchnik sił zbrojnych przez ponad dwa miesiące nie został poinformowany o takim zdarzeniu? Jak to się stało, że o takim zdarzeniu dowiaduje się de facto z mediów? - oceniał.
Czytaj również: Policjanci prewencji na granicy będą mieli ze sobą broń palną
- Ta sprawa jest bulwersująca, ale ona wymaga spokojnego wyjaśnienia, jak funkcjonują w istocie organy polskiego państwa - mówił prezydent.
W piątek wieczorem w wydanym komunikacie Prokuratura Krajowa podkreśliła, że nikt nie cofnął kompetencji Janeczka, bo nie pozwalają na to przepisy prawa i był on w maju jedyną osobą, która mogła pełnić nadzór nad postępowaniem wobec żołnierzy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jak Janeczek nadzorował sprawę żołnierzy? "Nie wydawał postanowień ani wytycznych" >>>
Premier Tusk: mam nadzieję, że (...) uzyskam akceptację pana prezydenta
W piątek rano premier Donald Tusk spotkał się z ministrami obrony narodowej i sprawiedliwości. Spotkanie dotyczyło sprawy zatrzymania przez Żandarmerię Wojskową trzech żołnierzy, którzy oddali strzały ostrzegawcze w czasie natarcia uchodźców przez polsko-białoruską granicę. Po spotkaniu poinformował, że na wniosek ministra sprawiedliwości podjął decyzję o odwołaniu prokuratora Tomasza Janeczka. Jak dowiedział się Maciej Duda, dziennikarz tvn24.pl i "Superwizjera" TVN, powołany w ostatnich dniach urzędowania Zbigniewa Ziobry zastępca Prokuratora Generalnego do spraw wojskowych, w maju osobiście objął nadzorem postępowanie, w którym postawiono zarzuty żołnierzom interweniującym na polsko-białoruskiej granicy.
Premier dodał w piątek, że odwołanie wymaga zgody prezydenta i zapowiedział, że jeszcze dziś prześle stosowne pismo do prezydenta. - Będziemy się widzieli z panem prezydentem w poniedziałek przy granicy (podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego - red.), mam nadzieję, że do tego czasu uzyskam akceptację pana prezydenta wymaganą przepisami prawa na rzecz tej zmiany - mówił w piątek rano Tusk.
W nawiązaniu do sprawy zatrzymanych polskich żołnierzy na granicy premier stwierdził, że "czasami brak determinacji niektórych przedstawicieli władzy dzisiaj w takim czyszczeniu kadrowym, w dymisjowaniu ludzi, którzy nie gwarantują prawidłowego działania, którzy nie mają takiej determinacji, żeby dobrze służyć ojczyźnie, może doprowadzać do sytuacji, w której nie jesteśmy pewni, czy na przykład prokuratura wojskowa sensownie postępowała w tej sytuacji". - Mam nadzieję, że pan prezydent przyjmie tę logikę. Chcielibyśmy, żeby w tak ważnych miejscach jak polskie bezpieczeństwo, czyli wojsko, także prokuratura wojskowa, żeby pracowali i najwyższe stanowiska zajmowali ludzie godni najwyższego zaufania, a nie osoby o czasami wątpliwej politycznie reputacji - dodał.
ZOBACZ TEŻ: Żołnierze zatrzymani po strzałach na granicy z Białorusią. Co powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz
Prokuratura o "całkowitej utracie zaufania" do Janeczka
"Powodem skierowania wniosku była całkowita utrata zaufania do prokuratora Tomasza Janeczka wynikająca z dotychczasowego sposobu wykonywania obowiązków oraz jego zachowania po ujawnieniu 5 czerwca przez portal Onet informacji z istotnego dla zapewnienia bezpieczeństwa państwa śledztwa Prokuratury Okręgowej w Warszawie" - poinformowała w wydanym w piątek komunikacie rzeczniczka PG prok. Anna Adamiak.
Jak dodała, prok. Janeczek "mając wiedzę o toczącym się postępowaniu, zaniechał niezwłocznego powiadomienia Prokuratora Generalnego o tej ważnej sprawie, co pozostawało w zakresie jego obowiązków".
Czytaj również: Prokurator Janeczek: wyraziłem zgodę na objęcie sprawy, ale nie występowałem o informacje
Po ujawnieniu informacji o śledztwie, prok. Janeczek "dwukrotnie za pośrednictwem konta społecznościowego Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów Ad Vocem wydał oświadczenia, w których zaprzeczył, aby posiadał wiedzę o sprawie, a także wskazał na Prokuratora Generalnego jako odpowiedzialnego za zwiększenie zagrożenia na granicy polsko-białoruskiej oraz zarzucił Adamowi Bodnarowi, że pozbawił go możliwości realizacji swoich obowiązków, naruszając tym prawa" - przypomniała prok. Adamiak.
Podkreśliła, że żadna ze wskazanych przez prok. Janeczka okoliczności nie jest prawdziwa.
Zaznaczyła, że w zarządzeniu PG w sprawie ustalenia zakresu czynności jego zastępców "w 13 punktach określono kompetencje zastępcy PG ds. wojskowych Tomasza Janeczka". "Należy do nich m.in. kierowanie bieżącymi sprawami jednostek organizacyjnych prokuratury w zakresie dotyczącym spraw wojskowych, a w szczególności wykonywanie przewidzianych w ustawach uprawnień procesowych PG w sprawach podlegających orzecznictwu sądów wojskowych" - poinformowała.
"Brak jest zatem podstaw do uznania, że jako zastępca PG ds. wojskowych został pozbawiony możliwości realizacji zadań związanych z tą funkcją" - oceniła prok. Adamiak.
Wskazała, że w aktach tej sprawy znajduje się pisemny wniosek dyrektora Departamentu ds. Wojskowych Prokuratury Krajowej o objęcie tego postępowania zwierzchnim nadzorem służbowym Prokuratury Krajowej, na którym prok. Janeczek wyraził zgodę na ustanowienie takiego nadzoru i decyzję opatrzył własnoręcznym podpisem. Jak dodała, to "przeczy jego twierdzeniu o nieznajomości sprawy".
"Wszystkie te okoliczności powodują, że pozostawanie prok. Janeczka na tej ważnej z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa funkcji nie daje gwarancji prawidłowości realizacji zadań pionu wojskowego prokuratury, który w chwili zagrożenia na granicy polsko-białoruskiej oraz toczącej się wojny staje się kluczowy i wymaga rzetelnego oraz merytorycznego nadzoru, a także lojalnej współpracy z PG" - podkreśliła prok. Adamiak.
W rozmowie z dziennikarzami prok. Adamiak zaznaczyła zaś, że Prokurator Generalny "dowiedział się o tym z mediów, natomiast zastępca PG ds. wojskowych Tomasz Janeczek był zobowiązany poinformować o tej sprawie Adama Bodnara i tego obowiązku nie dopełnił".
- Nie ma tak wiele takich postępowań. To jest pierwsza sprawa, o której ja w ogóle słyszę, tak ważna, o takim charakterze, więc należałoby oczekiwać, że zastępca PG, który podejmuje decyzję o objęciu zwierzchnim nadzorem takiej sprawy, to po prostu wie, czego ta sprawa dotyczy, a przede wszystkim interesuje się jej losem. No i oczywiście to, co najistotniejsze, informuje o tym PG - mówiła dziennikarzom prok. Adamiak.
Prezydent o potrzebie "specjalnych przepisów"
Prezydent mówił też w piątek, że sprawa zatrzymania żołnierzy "musi zostać w szczegółach wyjaśniona". Jak dodał, potrzebna jest zmiana przepisów w zakresie "obecności i możliwości działania żołnierzy, którzy wspierają funkcjonariuszy Straży Granicznej".
- Potrzebne są odrębne, specjalne dla nich przepisy, żeby nie działali na podstawie przepisów dotyczących Straży Granicznej, tylko mieli swoją odrębną regulację - powiedział Duda. Prezydent podkreślił, że m.in. z tego powodu zdecydował się zwołać na poniedziałek Radę Bezpieczeństwa Narodowego, aby - jak mówił - przedyskutować te kwestie, w tym także prezydencki projekt ustawy w tej sprawie.
- To jest ustawa o działaniach władz państwowych w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa wewnętrznego państwa. I tu proszę państwa, liczę na to, że to zostanie jak najszybciej uchwalone i to zagadnienie chcę omówić z przedstawicielami wszystkich obozów politycznych - dodał.
Ocenił, że "żołnierze zostali w niezwykle ostry sposób potraktowani przez Żandarmerię Wojskową, zostali skuci kajdankami przy zatrzymaniu".
Powiedział, że "są inne środki, które można było potencjalnie zastosować wobec tych żołnierzy po to, aby ich zatrzymać i prowadzić postępowanie, które jest konieczne w tej sprawie". - Być może nie musiały być to takie środki, tak drastyczne, tak brutalne, w tak silny sposób oddziałujące także na innych żołnierzy, tworzące efekt mrożący, jeżeli chodzi o działania i wykonywanie zadań przez naszych żołnierzy i funkcjonariuszy w obszarze granicznym - mówił Duda.
Ocenił, że konieczna jest dyskusja nad potrzebą zwiększenia środków "dla ochrony żołnierzy, honoru polskiego munduru". - Trwa w tej chwili cały czas dyskusja, wypowiadają się również eksperci. Czy żołnierze byli odpowiednio wyposażeni? Czy mieli środki, które pozwoliłyby im w adekwatny sposób odpowiedzieć na ataki? - pytał Duda. - Czas zostawić kwestie polityki i wreszcie te działania zrealizować. O to z całą odpowiedzialnością apeluję - dodał.
Prezydent stwierdził także, że "środowisko polityczne pana premiera Donalda Tuska od 2021 roku, odkąd polscy funkcjonariusze i żołnierze bronią polskiej granicy, przez dwa lata ustawicznie atakowało żołnierzy i funkcjonariuszy, obrażając ich, poniżając ich, tak naprawdę poniżając również polski mundur i honor polskiego żołnierza".
Dodał, że wielokrotnie przeciwko temu protestował. - Padały w kierunku polskich funkcjonariuszy obelgi, padały słowa ich obrażające, padały różnego rodzaju ohydne posądzenia. Teraz nagle, w ostatnim czasie, nastąpił gwałtowny zwrot w zachowaniu tej części strony politycznej. Obrona granicy, "Tarcza Wschód", nagłe wyjazdy na granicę, wspieranie żołnierzy - mówił Duda dodając, że ten nagły zwrot wzbudzał w nim zdziwienie.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP