Żołnierze, którzy oddali strzały ostrzegawcze do grupy napierających na nich migrantów przy granicy z Białorusią, zostali zatrzymani, ale nie aresztowani - poinformował wicepremier, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak mówił, do zdarzenia doszło pod koniec marca i został o tym wówczas poinformowany. Dodał, że sprawa jest wyjaśniana.
W środę wieczorem Onet napisał o zatrzymaniu trzech żołnierzy, którzy oddali strzały ostrzegawcze w czasie natarcia uchodźców przez polsko-białoruską granicę. "Prokuratura oskarżyła dwóch z nich o przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób" - poinformował Onet.
Konferencja szefa MON w sprawie zatrzymanych żołnierzy na granicy
Do sprawy w czwartek przed południem odniósł się wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak powiedział, pod koniec marca doszło do zdarzenia, o którym został wówczas poinformowany przez komendanta Żandarmerii Wojskowej.
- Dowódca WZZ (Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego) Podlasie podjął decyzję o skierowaniu materiału filmowego, który otrzymał od Straży Granicznej do Żandarmerii Wojskowej, a ta podjęła kolejne decyzje o skierowaniu tego do prokuratury, do pionu wojskowego - poinformował Kosiniak-Kamysz.
- Dochodzi do sytuacji, którą - jak każdą - trzeba wyjaśnić - powiedział Kosiniak-Kamysz. Podkreślił przy tym, że tylko w maju w systemie alarmowym broń została użyta przez polskich żołnierzy około 700 razy. - Jeżeli którykolwiek z dowódców analizuje później i ma jakieś wątpliwości, to też jest zobowiązany do podjęcia określonych działań i tak się stało w tym wypadku - mówił Kosiniak-Kamysz.
Dodał, że "sytuacja początkowo dotyczyła trzech żołnierzy, później dwóch". Szef MON przekazał, że "Żandarmeria Wojskowa na wniosek dowódcy WZZ Podlasie prowadzi dochodzenie w sprawie przekroczenia uprawnień".
Podkreślił przy tym, że głęboko wierzy w polskich żołnierzy, a ci, o których mowa, nigdy nie zostali aresztowani, a jedynie zatrzymani. - Prokuratura wyda zresztą dzisiaj oświadczenie i tam będzie wszystko wyjaśnione - zapowiedział minister obrony.
Odnosząc się do działania Żandarmerii Wojskowej wobec żołnierzy, powiedział, że jego zdaniem to była nadgorliwość. Dodał, że wyjaśni to jednak komisja powołana w ŻW. Oświadczył, że oczekuje natychmiastowych działań ze strony komendanta głównego ŻW.
Kosiniak-Kamysz: sposób zatrzymania jest dla mnie bulwersujący
Kosiniak-Kamysz zapewnił podczas konferencji prasowej, że zdarzenie nie było ukrywane, natomiast prowadzone jest postępowanie o charakterze dochodzeniowym i on nie jest uprawniony do informowania o nim.
- Byłem poinformowany o zdarzeniu i o tym, że Żandarmeria Wojskowa i prokuratura podejmują wszelkie potrzebne działania. Jeżeli chodzi o sam sposób zatrzymania, on jest również bulwersujący dla mnie. Do momentu zapytań ze strony Onetu i publikacji portalu nie miałem informacji o sposobie zatrzymania - zaznaczył wicepremier.
Kosiniak-Kamysz: prokurator Janeczek miał świadomość tych działań
Szef MON był pytany o słowa zastępcy prokuratora generalnego do spraw wojskowych prokuratora Tomasza Janeczka, który odnosząc się do sprawy interwencji żołnierzy wobec grupy migrantów na polsko-białoruskiej granicy, oświadczył, że nie był "w żaden sposób poinformowany zarówno o zajściach na granicy, jak i o późniejszych krokach procesowych podjętych przez prokuratora".
- Według tych informacji, które zostały nam przekazane z Ministerstwa Sprawiedliwości, z Prokuratury Generalnej, pan prokurator miał świadomość tych działań, bo wydawał decyzje w tej sprawie. Będzie o tym prokuratura informować - odpowiedział Kosiniak-Kamysz.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP