Tomasz Jakubiak, juror popularnego programu kulinarnego "MasterChef", opowiedział w "Dzień dobry TVN" o swoim życiu z nowotworem. - To było strasznie trudne, że nie mogę zaprowadzić dziecka do przedszkola, nie mogę pójść na spacer, nie mogę pójść z kumplami na kawę - przyznał. Według jego żony Anastazji, życie jest teraz "zupełnie inne". - On na zewnątrz jest bardzo silny i wszystkim chce pokazać, że walczy - mówiła. Dodała, że mimo wszystko pojawia się "kruchość, lęk, strach".
Tomasz Jakubiak, jurora programu "MasterChef", wyznał niedawno, że choruje na rzadki nowotwór. W reportażu "Dzień Dobry TVN" on i jego żona opowiedzieli o tym, jak wyglądają codzienne zmagania z chorobą oraz jak zmieniło się życie całej rodziny.
- Najgorsze w tej chorobie są tak zwane słabsze dni, które przychodzą nie wiadomo skąd, nie wiadomo kiedy i są po prostu tak upierdliwe, że głowa mała - przyznał Jakubiak. Jak mówił, zazwyczaj dzień zaczyna od wspólnego śniadania z żoną Anastazją. Przygotowuje jej posiłek, choć sam nie może z nią wspólnie jeść. - Raczej każdy poranek jest taki, że staramy się planować dalszą część dnia - wyjaśniał.
- Na początku było to dla mnie bardzo traumatyczne, że każdy poranek muszę spędzać przywiązany do mojego patyczaka (specjalnego sprzętu, który kucharz wykorzystuje w leczeniu - przyp. red.) i tak naprawdę przez ileś godzin nie mogę wyjść z domu. To było strasznie trudne, że nie mogę zaprowadzić dziecka do przedszkola, nie mogę pójść na spacer, nie mogę pójść z kumplami na kawę do knajpy. Ale potem psycholog mi wytłumaczył, mówiąc: stary, kto ma tyle czasu codziennie, żeby spędzać czas z żoną, żeby zjeść wspólne śniadanie, żeby pogotować - kontynuował.
"Na zewnątrz jest bardzo silny i wszystkim ludziom chce pokazać, że walczy"
Jego żona, Anastazja podkreślała, że ich życie jest teraz "zupełnie, zupełnie inne. Wcześniej byliśmy cały czas na wyjeździe - wspomina, dodając, że teraz zamiast w pracy, najczęściej są w szpitalu.
Przed kamerą mówiła też: - On na zewnątrz jest bardzo silny i wszystkim ludziom chce pokazać, że walczy. Ale jak wracamy do domu, to ta jego kruchość, lęk, strach i to wszystko, co się pojawia, to jakby się, nie powiem, że odbija, ale kumuluje wszystko na mnie i ze mną o tym najwięcej rozmawia.
- Ja niosę bagaż swój, Tomka i Tomusia, więc muszę zarządzać tymi wszystkimi emocjami - dodała. zaznaczyła przy tym, że jej mąż korzysta ze wsparcia psychologicznego i psychiatry.
"Groziła Tomkowi śmierć głodowa"
Jakubiak przekazał, że "jego sytuacja była już naprawdę mocno podbramkowa". - Już było tak, że nie byłem w stanie się poruszyć, że nie byłem w stanie dojść z łazienki do sypialni - mówił.
Jego żona przypomniała, że lekarz informował ich, że jeżeli kucharz nie zacznie żywienia pozajelitowego, to "jeszcze chwila moment i po prostu groziła Tomkowi śmierć głodowa".
- Wszystkie żebra mam na wierzchu (...). Jak dzisiaj zobaczyłem się przed lusterkiem, jak poszedłem pod prysznic, zobaczyłem zapadniętą klatę, zobaczyłem swój brzuch i zobaczyłem wszystko, to po prostu... aż mi wstyd przed żoną się rozebrać - przyznał Jakubiak.
Specjalistyczna pomoc w warszawskiej klinice. "Trzeba wesprzeć ten oddział z całych sił"
Wsparcie w walce z chorobą Tomasz Jakubiak znalazł w Klinice Chirurgii Ogólnej i Żywienia Klinicznego w Szpitalu Orłowskiego w Warszawie.
Kierownik kliniki dr hab. n. med. Jacek Sobocki zaznaczył: - Kiedy układamy dietę dożylną dla pacjenta, to musimy próbować odgadnąć, czego organizm potrzebuje.
Dietetyk pracujący w placówce, Filip Biernacki, wyjaśniał, że "mieszanki są personalizowane, więc każdy worek w założeniu jest inny, ma inny skład, który jest dostosowany do potrzeb pacjenta". - Potem są transportowane do pacjentów w zasadzie po całej Polsce - mówił.
- Robimy badania, poprawiamy dietę, aż już jest tak dobra, że może z nią iść do domu - dodał Sobocki.
Lekarz zwracał też uwagę na trudne warunki, jakie panują w szpitalu. Podkreślał, że często brakuje miejsc, nieraz pacjenci leżą na korytarzach.
Jakubiak wystąpił w związku z tym z apelem. - Naprawdę trzeba wesprzeć ten oddział z całych sił i nagłośnić po prostu, jak to wygląda, bo to jest aż skandaliczne - ocenił.
Juror programu kulinarnego wystosował wcześniej także inny apel. Za pośrednictwem Instagrama zwrócił się do swoich fanów, prosząc o wsparcie finansowe na leczenie. "Walka z chorobą to ogromne wyzwanie – fizyczne i emocjonalne. Moim celem jest wygrać tę walkę, by dalej cieszyć się życiem z najbliższymi i robić to, co kocham. Bez wsparcia finansowego nie dam rady pokryć kosztownego leczenia. Każda wpłata, nawet najmniejsza, przybliża mnie do zdrowia" - pisał. Udostępnił także link do zbiórki pod adresem szczytny-cel.pl/z/tomekjakubiak.
Źródło: Dzień Dobry TVN
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN