Ostre oskarżenia Jarosława Kaczyńskiego pod adresem Donalda Tuska ws. katastrofy smoleńskiej. - To jest pańska wina. To wszystko, co wydarzyło się przed katastrofą, ta wojna, rozdzielenie wizyt, z pańskiej winy. Nie byłoby katastrofy, gdyby nie było rozdzielenia wizyt. To jest wynik waszej polityki - grzmiał w Sejmie w kierunku premiera, prezes PiS. - Rozpoczęliście kampanię, której haniebny charakter nie ma precedensu w dziejach niepodległego państwa polskiego. I to pan osobiście za to odpowiada - wskazał na Tuska - i prezydent Komorowski - stwierdził Kaczyński.
Kiedy swoje wystąpienie skończył premier Donald Tusk (przemawiał przed głosowaniem o rozszerzenie porządku obrad o uchwałę PiS, w której Sejm miałby zobowiązać rosyjski rząd do przekazania Polsce wraku Tu-154M), na mównicy pojawił się prezes PiS Jarosław Kaczyński i usiłował zabrać głos.
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz nie chciała go dopuścić do głosu, argumentując że ma się odbyć głosowanie nad wprowadzeniem pod obrady projektu uchwały autorstwa PiS.
Prezes PiS nie ustępował, przekonując, że z ust premiera padły bardzo ciężkie słowa.
Przypomnę "kaczkę po smoleńsku" i "krwawą Mary". To jest pańska wina. To wszystko, co wydarzyło się przed katastrofą, ta wojna, rozdzielenie wizyt, z pańskiej winy. Nie byłoby katastrofy, gdyby nie było rozdzielenia wizyt. To jest wynik waszej polityki Jarosław Kaczyński
- Panie prezesie, proszę uszanować regulamin Sejmu, udzielę panu głosu po głosowaniu (o rozszerzenie porządku obrad) – stwierdziła Kopacz, dodając że to nie jest debata o na temat uchwały PiS-u.
Kaczyński przekonywał, że nie będzie miało sensu, aby wypowiadał się po głosowaniu.
Z pomocą przyszedł prezesowi szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. – A pan zamierza tu podwójnie występować, pan prezes sobie poradzi – zareagowała Kopacz. I poradziła Błaszczakowi, żeby się"„tak nie podniecał, i napił się zimnej wody".
"Kaczka po smoleńsku" i "krwawa Mary"
W końcu Kopacz dopuściła Kaczyńskiego do głosu. Prezes PiS w mocnych słowach oskarżał szefa rządu o to, co się stało 10 kwietnia 2010 r., i polityczny klimat, który poprzedzał katastrofę smoleńską.
Zwrócił uwagę, że zastępcą Donalda Tuska w PO był Janusz Palikot, który "w sposób zupełnie niebywały obrażał najpierw żyjącego prezydenta, a później zmarłego prezydenta".
- Przypomnę "kaczkę po smoleńsku" i "krwawą Mary". To jest pańska wina. To wszystko, co wydarzyło się przed katastrofą, ta wojna, rozdzielenie wizyt, z pańskiej winy. Nie byłoby katastrofy, gdyby nie było rozdzielenia wizyt (prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska w Katyniu w kwietniu 2010 roku - red.). To jest wynik waszej polityki - oskarżał prezes PiS.
Jego zdaniem, piątkowe wystąpienie Tuska w Sejmie przypominało "wystąpienia z bardzo niedobrych czasów, z czasów, w których można było kontrfaktyczność posunąć do najbardziej radykalnej wersji".
- Można było mówić całkowicie wbrew faktom - stwierdził Kaczyński.
"Jeśli pan ośmiela się łgać..."
Jednocześnie zarzucił Tuskowi i PO, że politycznie odpowiadają za to, co się stało. - Ponosicie stuprocentową odpowiedzialność za to, że w kilka dni po tym rzeczywistym zjednoczeniu bardzo dużej części narodu rozpoczęliście kampanię po to, by go podzielić, by spotwarzyć tych, którzy zginęli, w tym prezydenta Rzeczypospolitej - stwierdził prezes PiS.
- Rozpoczęliście kampanię, której haniebny charakter nie ma po prostu precedensu w dziejach niepodległego państwa polskiego - stwierdził Kaczyński.
A zwracając się już bezpośrednio do Tuska, powiedział: I to pan osobiście za to odpowiada i prezydent Komorowski.
Jeśli pan dzisiaj ośmiela się łgać tutaj w ten sposób, to powtarzam - to jest hańba, która przejdzie do historii Polski i pan się zapisze w tej historii razem z tymi, którzy są na polskiej liście hańby Jarosław Kaczyński
W opinii prezesa PiS, obaj politycy odpowiadają za "profanowanie krzyża, za bicie ludzi na oczach policji, za to wszystko, co doprowadziło rzeczywiście do zaostrzenia sytuacji".
- Jeśli pan dzisiaj ośmiela się łgać tutaj w ten sposób, to powtarzam - to jest hańba, która przejdzie do historii Polski i pan się zapisze w tej historii razem z tymi, którzy są na polskiej liście hańby - stwierdził Kaczyński.
"Niebywałe natężenie kłamstwa"
Prezes PiS krytykował też premiera, kiedy już po głosowaniu, w którym przepadł projekt uchwały PiS, wypowiadał się dla mediów. Jego zdaniem, natężenie "kłamstwa i łgarstwa" w przemówieniu Tuska było "zupełnie niebywałe".
Kaczyński zaznaczył, że to, co mówił szef rządu "nie po raz pierwszy, ale wpisuje go na tę listę, która niestety w polskiej historii jest długa - listę hańby i kłamstwa na zasadzie, że białe nazywa się czarnym, a czarne nazywa się białym".
- Prawda o Smoleńsku, jeśli wyjdzie na jaw, oznacza koniec tej elity politycznej, być może nawet Platformy Obywatelskiej - stwierdził Kaczyński. I dodał: - Stąd ta próba obrony, (...) przygotowanej najwyraźniej.
Prezes PiS ocenił, że brak zgody Sejmu na poszerzenie porządku obrad o projekt uchwały PiS ws. wraku Tu-154M był do przewidzenia.
Odnosząc się do przebiegu samej katastrofy smoleńskiej Kaczyński powiedział: - Była mgła, oficerowie rosyjscy, którzy byli na lotnisku, wyraźnie mówili, że trzeba samolot odesłać. Dostali polecenie z Moskwy, że mają go sprowadzać, wydali polecenie obniżania wysokości (...), wydali polecenie schodzenia do 100 metrów, nawet nie jest pewne czy nie do 50 (metrów) i dali następnie polecenie "wolny pas", którego zresztą polska załoga już nie wykonywała, bo "wolny pas" to znaczy "lądujcie".
Kaczyński zaznaczył, "to wszystko były decyzje rosyjskie, a nie polskie".
- Mówienie tutaj o czymkolwiek po polskiej stronie (błędach - red.) jest po prostu niczym innym, jak próbą realizacji w Polsce rosyjskiego interesu, (tego) kto to robi, trzeba tylko zapytać, czy on to robi ze strachu, czy dlatego, że po prostu jest zwerbowany - stwierdził prezes PiS.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Leszek Szymański