Prezydent Andrzej Duda jest znany ze swojego mizoginizmu - stwierdziła w TVN24 Barbara Nowacka, ministra edukacji. Komentowała decyzję prezydenta o zawetowaniu nowelizacji ustawy w sprawie tabletki "dzień po". Jej zdaniem prezydent "użył wieku jako pretekstu, żeby znowu uderzyć w kobiety".
Prezydent Andrzej Duda zawetował nowelizację w sprawie tak zwanej tabletki "dzień po". Uchwalona przez parlament zmiana zakładała dostęp do tabletek zawierających octan uliprystalu (EllaOne) dla osób powyżej 15. roku życia bez konieczności okazania recepty.
W "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 gościła we wtorek ministra edukacji Barbara Nowacka. - Przecież mówimy o osobach nieletnich, które w świetle polskiego prawa są na tyle dorosłe, żeby móc zajmować się dzieckiem. Dziewczynki mogą rodzić w Polsce dzieci i mogą się potem tym dzieckiem w pełni zajmować, mogą podać leki - powiedziała.
Jak dodała, Duda "jest znany ze swojego mizoginizmu". - Podejrzewam, że uważa kobiety w ogóle za istoty niedojrzałe, a już szczególnie nastolatki - mówiła ministra.
Stwierdziła, że prezydent "użył wieku jako pretekstu, żeby znowu uderzyć w kobiety". - Polki się też na to nie nabiorą. Pokazał, jak wygląda cały ten obóz PiS-u. Pod płaszczykiem hipokryzji znowu uderzają w kobiety i w ich bezpieczeństwo, bo pigułka "dzień po" to jest zapewnienie kobiecie, która jest w sytuacji kryzysowej, awaryjnej, takiego bezpiecznika - podkreśliła Nowacka.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Na czym polega działanie tabletki "dzień po"
Nowacka: na szczęście mamy panią ministrę Leszczynę
Nowacka powiedziała, że "na szczęście mamy panią ministrę (zdrowia Izabelę) Leszczynę, która ma na to sposób, która - z tego, co wiem - już dzisiaj przedstawi do konsultacji rozporządzenie, które na podstawie prawa farmaceutycznego pomoże młodym dziewczynom w kryzysie - mówiła.
- Uważam, że na teraz potrzebne jest rozporządzenie. Uważam, że potrzebna jest też ogólna refleksja, dlaczego szesnastoletnie dziewczynki i szesnastoletni chłopcy muszą z rodzicem chodzić do lekarza, jeżeli przyznajemy, że mają na przykład prawo do urodzenia dziecka - dodała gościni TVN24.
Nowacka ws. aborcji: zagłosuje za każdą ustawą liberalizującą
Nowacka mówiła też o aborcji. Powiedziała, że wierzy w to, że w tej kadencji parlamentu zostanie przyjęta ustawa "znacznie liberalizująca przepisy aborcyjne". - Ja jestem całym sercem za przepisami Koalicji Obywatelskiej, bo też współtworzyłam te projekty ustaw i uważam, że są to najrozsądniejsze, najlepsze rozwiązania - stwierdziła. Ale zadeklarowała, że "zagłosuje za każdą ustawą liberalizującą".
Jak zaznaczyła, "problemem nie jest to, że kobiety się nie zgadzają, bo w parlamencie większość posłanek, zdecydowana większość posłanek i Trzeciej Drogi, i PSL-u, i oczywiście wszystkie z Koalicji Obywatelskiej oraz Lewicy zagłosują za liberalizacją".
- Problemem jest to, że znowu nad decyzjami kobiet stoi kilku panów, którzy mają wątpliwości. Tylko chciałam im przypomnieć, że to nie będzie na końcu ich wybór i ich decyzja, tylko indywidualna decyzja kobiety. Chciałabym, żebyśmy już przestali udawać, że jest inaczej - podkreśliła.
Nowacka: potrzebujemy zmiany - dla dobra dzieci, dla dobra rodziców, dla dobra edukacji
W poniedziałek weszły w życie przepisy, według których ograniczone zostaje zadawanie prac domowych uczniom w szkołach podstawowych. - Dotrzymujemy zobowiązań. To był konkret stworzony przez premiera Donalda Tuska, konkret bardzo potrzebny, bo polska szkoła potrzebuje zmiany - podkreśliła. Dodała, że "zmiany potrzebujemy natychmiast - dla dobra dzieci, dla dobra rodziców, dla dobra edukacji".
- Byliśmy też przyzwyczajeni w różnych momentach do mundurków. Przez lata - do opresji, kar fizycznych stosowanych przez nauczycieli. Świat się zmienia. To nie jest eksperyment, bo eksperyment to jest coś, co się wydarza incydentalnie. A w bardzo wielu polskich szkołach, od dawna chcąc ulżyć uczniom, nauczyciele zaczęli odchodzić od prac domowych. Jest wiele szkół, które tak działają od kilku lat - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24