Rezygnacja ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza następuje w momencie ważnego kryzysu międzynarodowego 250 kilometrów od Warszawy i to jest zaskakujące - ocenił w TVN24 były szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Przyznał jednocześnie, że Czaputowicz "rozsądnie reagował na kryzys białoruski".
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Jacek Czaputowicz złożył dziś na ręce premiera rezygnację ze stanowiska ministra spraw zagranicznych - poinformowało w czwartek biuro rzecznika prasowego MSZ.
Sikorski: dymisja w momencie ważnego kryzysu jest zaskakująca
- Mnie podczas wojny w Gruzji czy podczas Majdanu nie przyszłoby to do głowy - oświadczył w TVN24 były szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski.
Przypomniał, że Czaputowicz od jakiegoś czasu zapowiadał swoją rezygnację. - Tylko że następuje ona w momencie ważnego kryzysu międzynarodowego 250 kilometrów od Warszawy i to jest zaskakujące - przyznał.
Sikorski zaznaczył, że nie wiemy, jakie są faktyczne przyczyny jego decyzji. Ocenił, że Czaputowicz "rozsądnie reagował na kryzys białoruski". Przypomniał, że w ostatnim czasie po raz pierwszy od wielu lat doszło do wspólnego oświadczenia ministrów spraw zagranicznych Polski, Francji oraz Niemiec, czyli Trójkąta Weimarskiego.
- Nie wykluczam, że może powstały jakieś różnice na linii rząd-partia rządząca co do tego, jak reagować na kryzys białoruski. Może to go skłoniło do rzucenia papierami - spekulował Sikorski.
Sikorski: Czaputowicz miał od początku słabą pozycję
Jacek Czaputowicz kierował resortem dyplomacji od stycznia 2018 roku. Niedługo po objęciu przez niego stanowiska prezes PiS Jarosław Kaczyński przyznał w wywiadzie dla "Gazety Polskiej", że miał plany, aby ministerstwem spraw zagranicznych pokierowała inna osoba niż Czaputowicz. - Niestety, niemal w ostatniej chwili wycofała się z pełnienia tej misji. Z tego punktu widzenia kandydatura pana ministra Czaputowicza jest pewnym eksperymentem, ale wierzę, że udanym - podkreślił wówczas Kaczyński.
Do tych słów prezesa PiS odniósł się w czwartek Sikorski. - Minister, który jest tak nazwany publicznie przez osobę faktycznie rządzącą Polską, ma od początku słabą pozycję - podkreślił gość TVN24.
Jak wskazał, "dla ministra spraw zagranicznych jedynym zasobem jest domniemanie w oczach ministrów z innych krajów, że on naprawdę reprezentuje frakcję rządzącą, a co za tym idzie nasz kraj". - I że z nim jak się coś ustali, to tak będzie, że ma siłę przekonywania wobec swojego premiera, prezydenta i szefa partii - stwierdził były minister, obecnie europoseł.
Jego zdaniem słabą pozycję Czaputowicza "niestety było widać, ze złym skutkiem dla naszej pozycji międzynarodowej". Przyznał jednocześnie, że "nie kompromitował nas durnymi wypowiedziami".
"Ministrowi Szczerskiemu nie poszczęściło się za granicą, więc może będzie miał chętkę"
Sikorwski ocenił, że wyłączenie pod koniec zeszego roku z MSZ odpowiedzialności za sprawy europejskie i powierzenie ich ministrowi bez teki Konradowi Szymańskiemu (obecnie ministrowi do Spraw Unii Europejskiej) to była "fatalna decyzja".
- Stworzono system brytyjski zarządzania polityką europejską z kancelarii premiera. Wiemy, do czego on doprowadził w Wielkiej Brytanii - zauważył były szef dyplomacji.
Zapytany, kto mógłby przejąć pieczę nad polską dyplomacją, odparł: - Ministrowi Szczerskiemu nie poszczęściło się za granicą, więc może będzie miał chętkę.
"Był bardzo niesamodzielny"
- To jest dymisja, która nie jest całkowicie zaskakująca. Parę tygodni temu Czaputowicz dawał coś takiego do zrozumienia, ale moment jest specyficzny - ocenił w TVN24 Włodzimierz Cimoszewicz, były minister spraw zagranicznych. Jak stwierdził, "mamy u naszych granic największy kryzys w sąsiedztwie od sześciu lat, od agresji Rosji na Ukrainie".
Podkreślił, że "Unia Europejska musi zdefiniować swoją politykę i ją wykonywać". Przypomniał, że w środę Rada Europejska przyjęła bardzo zdecydowane stanowisko, nie uznając wyników wyborów na Białorusi. - Jak się powiedziało "A" to trzeba będzie powiedzieć "B". Polska powinna być cały czas w stanie gotowości, ogromnej aktywności, a tego nie można zrobić, jeśli nie ma ministra spraw zagranicznych. Z tego punktu widzenia ta dymisja w tej chwili jest zdumiewająca - zaznaczył Cimoszewicz.
Były szef MSZ powiedział, że w przypadku Czaputowicza "trudno mówić o osiągnięciach". - Był bardzo niesamodzielny i to jest w przypadku ministra spraw zagranicznych duży minus. W odróżnieniu od innych ministrów, szef MSZ ma uprawnienia wynikające wprost z konstytucji i powinien rozumieć, jaka jest jego odpowiedzialność, zmuszająca go do samodzielności w sprawach polityki zagranicznej - tłumaczył.
Przyznał jednocześnie, że Czaputowicz wykazywał się "stosowną powściągliwością w swoich wypowiedziach i łagodził często rozmaite awanturnicze pomysły", dotyczące np. reparacji. - Ale też prawdą jest, że pozwolił sobie odebrać sprawy związane z polityką wobec Unii Europejskiej, które zostały przeniesione do kancelarii premiera - zauważył Cimoszewicz.
"Być może jest to krocząca rewolucja"
Zapytany o możliwe przyczyny rezygnacji Czaputowicza, były szef dyplomacji zaznaczył, że na razie nie są one jasne.
- Być może nigdy się nie dowiemy, czy u jej podłoża leży krytyczna ocena pana Czaputowicza przez pana Morawieckiego, pana Kaczyńskiego, czy kogoś innego, czy pan Czaputowicz nie chciał już dłużej odgrywać roli niesamodzielnego szefa dyplomacji, który musi realizować cudzą politykę zagraniczną - powiedział Cimoszewicz.
Jak dodał, "trudno powiedzieć, czy premier Morawiecki jest zaskoczony tą decyzją, czy nie, czy to niszczy jego plany, czy jest to element realizacji jego planu". - Być może jest to taka krocząca rekonstrukcja - ocenił Cimiszewicz.
Komentując ostatnie cztery dymisje w rządzie, były szef MSZ stwierdził: - Trudno mi uwierzyć, że to się wszystko dzieje bez wiedzy pana Morawieckiego.
Cimoszewicz: krąg potencjalnych następców Czaputowicza jest wąski
Zapytany, czy widzi jasnego zastępcę Czaputowicza, odparł, że w Polsce jest co najmniej kilkunastu ludzi świetnie znających stosunki międzynarodowe i politykę zagraniczną.
- Ich problemem, dyskwalifikującym ich w gruncie rzeczy, jest to, że oni nie są związani z PiS-em - stwierdził Cimoszewicz. Jak wskazał, są to ludzie wywodzący się ze środowiska akademickiego oraz czynni działacze organizacji pozarządowych, zajmujących się problematyką międzynarodową.
- Nie sądzę jednak, aby po nich sięgnięto. Krąg (kandydatów - red.) zapewne jest wąski, związany jest z PiS-em - spekulował.
Zauważył, że w tym temacie ciągle powraca nazwisko Krzysztofa Szczerskiego, który "chciał już kandydyować na wszystkie stanowiska w zasięgu Polski, także międzynarodowe, więc o to też pewnie będzie się ubiegał".
Sprawę rezygnacji Jacka Czaputowicza z funkcji ministra spraw zagranicznych komentowali na antenie TVN24 także były szef dyplomacji Dariusz Rosati oraz były wiceszef MSZ Jan Truszczyński.
Źródło: TVN24