Najlepsza szczepionka to taka, która jest dostępna jak najszybciej, czyli ta w punkcie szczepień - powiedział w "Faktach po Faktach" prezes urzędu rejestracji produktów leczniczych i członek rady Europejskiej Agencji Leków doktor Grzegorz Cessak. Jego zdaniem w przypadku akcji szczepień na COVID-19 "jest kwestia presji czasu". - Każdy dzień zwłoki ze szczepieniem, jeżeli mam taką możliwość, to ryzyko zachorowania, ciężkiego przebiegu COVID-19, hospitalizacji, nawet zgonu - tłumaczył.
W Polsce do niedzielnego poranka podano łącznie 7 635 264 dawki szczepionki na COVID-19. Pierwszą dawkę podano 5 529 714 razy, drugą - 2 105 550 razy. W ciągu ostatniej doby wykonano 142 346 szczepień.
Na razie szczepienia są wykonywane trzema dopuszczonymi do obrotu unijnego preparatami firm Pfizer, Moderna i AstraZeneca. Pełnomocnik rządu ds. szczepień na COVID-19, szef kancelarii premiera Michał Dworczyk zapowiedział jednak, że w kolejnym tygodniu do Polski powinna przyjechać pierwsza partia 120 tysięcy sztuk szczepionek Johnson&Johnson. One również zostały dopuszczone do użytku w Unii.
"Tutaj jest kwestia presji czasu"
O szczepionkach na koronawirusa mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 członek Rady Zarządzającej Europejskiej Agencji Leków, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych doktor Grzegorz Cessak.
Według niego "najlepsza szczepionka to taka, która jest najbardziej dostępna i jak najszybciej". - Czyli ta, która jest dostępna w punkcie szczepień - wskazywał.
Cessak podkreślił, że "tutaj jest kwestia presji czasu". - Każdy dzień zwłoki ze szczepieniem, jeżeli mam taką możliwość, to ryzyko zachorowania, ciężkiego przebiegu COVID-19, hospitalizacji, nawet zgonu, więc tutaj jest kwestia naprawdę pilnego szczepienia się - mówił ekspert. Zaapelował także, "żeby nie odkładać szczepień", jeżeli mamy możliwość przyjęcia dawki.
"Będziemy wiedzieć, na jak długo ta ochrona nam starcza"
Cessak pytany, czy może być konieczne przyjmowanie trzeciej dawki szczepionki na COVID-19, powiedział, że "to jest temat złożony". - Jest kilka czynników, na które musimy zwrócić uwagę. Po pierwsze, jest kilka pytań do epidemiologów i wirusologów, jak po uzyskaniu odporności populacyjnej będzie rozwijała się pandemia, jak będą rozwijały się mutacje wirusa. To jest jeden aspekt, który jest do wyjaśnienia - wskazywał.
- Drugim aspektem jest to, co Europejska Agencja Leków narzuciła producentom, czyli wykonanie badań klinicznych w ciągu dwóch lat, czyli do końca przyszłego roku (2022 - red.), aby określić tę odporność naszego organizmu po podaniu dwóch dawek szczepionek dwudawkowych i jednej dawki dla jednodawkowych. Będziemy wiedzieć, na jak długo ta ochrona nam starcza - kontynuował gość "Faktów po Faktach".
Dodał przy tym, że rozpoczynają się badania kliniczne dotyczące trzeciej, dodatkowej dawki "uwzględniającej mutacje" koronawirusa. - Cały system nie śpi, wszyscy czuwamy, Europejska Agencja Leków monitoruje sprawę, a producenci podjęli te działania - mówił Cessak.
Szczepionka na koronawirusa stanie się sezonowa? "To cały czas gdybanie"
Prezes urzędu rejestracji produktów leczniczych przyznał, że możliwe jest, że konieczne będą regularne szczepienia na koronawirusa - podobnie jak przy szczepionkach na grypę. Podkreślił jednak, że "to cały czas jest troszeczkę takie gdybanie, wróżenie z fusów".
- Jeden ze scenariuszy jest taki, że będzie potrzebna ta dawką przypominająca, sezonowa i jest możliwość, że będziemy musieli się przyzwyczaić do szczepień, tak jak przy grypie - wyjaśnił.
"Jednym z ośrodków (…) jest rzeczywiście Rzeszów, ale to jest wybór sponsora badania klinicznego"
Doktor Cessak był pytany o sytuację w Rzeszowie w kontekście szczepień preparatem koncernu Johnson & Johnson. Rzeszowskie Centrum Medyczne MEDYK rozpoczęło rekrutację pacjentów do szczepienia tym preparatem. Rząd mówi, że o tym nie wie i zapewnia, że nie ma żadnej decyzji o rozdysponowaniu dawek J & J.
Członek Rady Zarządzającej Europejskiej Agencji Leków wyjaśniał w "Faktach po Faktach", że "Johnson & Johnson, oczywiście przez odpowiedniego sponsora, złożył wniosek o zatwierdzenie badania klinicznego i w ramach niego zgłosił wiele ośrodków". - Jednym z ośrodków (…) jest rzeczywiście Rzeszów, ale to jest wybór sponsora badania klinicznego - mówił Cessak. Podkreślił przy tym, że "to badanie kliniczne się nie rozpoczęło".
Zauważył także, że "to jest komercyjne badanie, więc jest dowolny wybór tych firm farmaceutycznych, ośrodków", które będą je prowadzić. - To są najczęściej też punkty prywatne, więc tutaj rząd nic nie musiał wiedzieć, w jakim miejscu będą prowadzone badania kliniczne w firmie komercyjnej - wskazał.
Cessak zaprzeczył jednak, by ktoś miał być szczepiony preparatem J & J, zanim będzie on wprowadzony do powszechnego obrotu. - Dlatego, że toczy się jeszcze procedura zmiany w protokole badania i dopóki nie zostanie ona zatwierdzona, to badanie kliniczne się nie rozpocznie - wyjaśniał. Dodał, że "jest też drugie badanie, które toczy się na populacji dziecięcej". - To jest bardzo dobra informacja, że zajmujemy się kwestią szczepionki dla dzieci - ocenił.
Szef URPLWMiPB przekazał, że "żadne z tych badań klinicznych nie zostało zatwierdzone". - Więc spokojnie, na pewno tak się nie stanie, bo szczepionka za chwilę znajdzie się w kraju - mówił. Jego zdaniem podawanie szczepionki Johnson & Johnson rozpocznie się na dużą skalę od środy. Podkreślił, że zgodnie z planem tego dnia "przychodzi produkt lecznicy", ale "oczywiście on musi być dostarczony do punktów szczepień".
Dr Cessak o szczepionce Sputnik: mamy na razie za mało danych, by wprowadzać ją do obrotu
Gość TVN24 był też pytany, czy Europa powinna rozmawiać z Rosją o szczepionce Sputnik V w związku z sytuacją na Słowacji. Słowacki Państwowy Instytut Leków (SzUKL) testował otrzymane szczepionki i stwierdził, że różnią się od opisanych w lutym w piśmie naukowym "The Lancet". Jednym z zarzutów, jaki zajmujący się eksportem Sputnika V rosyjski Fundusz Inwestycji Bezpośrednich (RDIF) postawił stronie słowackiej, jest przeprowadzenie badań w laboratorium niemającym unijnej certyfikacji. Słowacy badali rosyjską szczepionkę w Centrum Biomedycyny Akademii Nauk. - Sputnik złożył pierwsze wyniki badań do Europejskiej Agencji Leków (EMA), czyli ta interakcja pomiędzy firmą rosyjską a Europejską Agencją Leków się rozpoczęła, ale jest jeszcze przed formalną procedurą dopuszczenia do obrotu - tłumaczył dr Cessak.
Wskazywał, że najpierw odbywa się przegląd wyników badań. - Tam jest jeszcze dużo kwestii do wyjaśnienia. Firma sama nie złożyła pełnych wyników badań dotyczących jakości leku, co jest podstawą też i bezpieczeństwa leku - powiedział.
Tłumaczył, że trzeba zaczekać na decyzję EMA. - Mamy na razie za mało danych, by wprowadzać tę szczepionkę do obrotu, dlatego Polska nie wprowadzi takiej szczepionki w tak zwanym trybie Emergency Use Authorization (sytacji wyjątkowej - red.) - mówił dalej.
Kiedy lek na COVID-19?
Kiedy będziemy mieli lek na COVID-19? - Pamiętajmy, że utworzenie takiej cząsteczki, badanie od zera takiego produktu leczniczego to jest olbrzymi wysiłek, czas i koszty. Przede wszystkim czas, to jest nasz nieprzyjaciel w tym znaczeniu, że stworzenie takiego leku zajęłoby ponad 10 lat - mówił dr Cessak.
- Pracujemy nad takimi lekami, które już dzisiaj mamy dopuszczone do obrotu, których profil bezpieczeństwa jest znany i stosujemy w terapiach. Kilkanaście takich produktów leczniczych w terapii Europejska Agencja Leków ocenia w tej chwili, więc jest szansa, że jakieś z tych leków, które dzisiaj są już dopuszczone do obrotu, będą pozytywnie ocenione i skuteczne w jakimś zakresie w terapii - przekazał. - Ale niestety dzisiaj największą i najlepszą skuteczną terapią jest szczepienie się, czyli zabezpieczenie się przed zachorowaniem - dodał ekspert.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24