Piramida finansowa zbudowana na dziełach sztuki. Nawet 300 milionów złotych strat

[object Object]
"Piramida finansowa i dzieła sztuki" - fragment reportażuSuperwizjer
wideo 2/4

Świat wielkiej sztuki, dzieła znanych artystów i obietnica ogromnych pieniędzy - Joanna S., kusiła inwestorów, którzy wpłacali jej miliony złotych. Tylko że nigdy nie otrzymali tego, co kupili. Trwa śledztwo w sprawie kilkunastu galerii prowadzonych przez Polkę mieszkającą w Szwecji i osób z nią z nią powiązanych. Agenci badają, jak powstała piramida finansowa oferująca większe zyski niż Amber Gold. Według wstępnych szacunków straty klientów sięgają 300 milionów złotych. Reportaż Kamili Wielogórskiej "Piramida finansowa i dzieła sztuki" w "Superwizjerze" TVN.

Joanna S. to właścicielka kilku galerii sztuki, która swoim klientom przedstawiała się jako promotorka sztuki z szerokimi kontaktami wśród artystów. Kobieta blisko 30 lat temu wyjechała z Polski i zamieszkała w Szwecji, gdzie rozwijał się jej biznes. Reporterzy "Superwizjera" pojechali śladami Joanny S.

Ustalili, że w Trelleborgu prowadziła jedną ze swoich galerii i firmę, pod której szyldem sprzedawała dzieła sztuki. Jednak w miejscu, w którym przez ostatnie lata Joanna S. rezydowała, sąsiedzi nie widzieli jej od kilku miesięcy.

"Wszystkich nas potrafiła owinąć wokół swojego paluszka"

Zanim reporterzy pojechali do Szwecji, spotkali się z jednym z jej klientów. Mężczyzna twierdzi, że kobieta wciągnęła swoich klientów w piramidę finansową, a teraz ukrywa się przed inwestorami.

- Tańsza rzeźba, jaką kupiłem, to za 150 tysięcy złotych, a najdroższa, to myślę, że za 800 tysięcy złotych - wyznał mężczyzna. Podkreślił, że jego zdaniem ten biznes jest "zdecydowanie lipą". - Pytałem się Joanny S. dwa miesiące temu, gdzie są moje rzeźby, a ona mówi, że mi nie pokaże - dodał.

Były klient Joanny S. podkreślił, że nie potrafi odpowiedzieć, gdzie są rzeźby, za które zapłacił. - To jest oszustka. Miejscem dla takich ludzi jest więzienie. Bezwzględne więzienie - zaznaczył. Mężczyzna nie chciał pokazać w reportażu "Superwizjera" twarzy, między innymi dlatego, że wstydził się, iż uwierzył w rzekomo lukratywny biznes i dał się naciągnąć na siedem milionów złotych.

Galeria sztuki Joanny S. w Trelleborgu jest obecnie zamknięta. Jednak to tutaj jeszcze kilka miesięcy temu łowiła swoich najzamożniejszych klientów, którzy zostawiali u niej miliony złotych.

- Wszystkich nas potrafiła owinąć wokół swojego paluszka - powiedział jej były klient.

Na nagraniu udostępnionym przez jednego z klientów promotorka sztuki Joanna S. opowiadała o tym, że w jej galerii dzieła sztuki wyprzedają się szybko. Opowiadała również, że "tak naprawdę o naszym szczęściu nie decyduje to, jak wyglądamy, nasz wygląd jest owocem wewnętrznego samospełnienia, samozadowolenia". - Mógłbym to porównać do osoby, która prowadzi sektę - ocenił mężczyzna.

Siła przekonywania kobiety była tak duża, że w pogoni za szybkim i ogromnym zyskiem swoje pieniądze przekazywali też profesjonalni pośrednicy finansowi.

- Obecnie mam u Joanny S. 30 tysięcy złotych do odzyskania - przyznawała w rozmowie z "Superwizjerem" jedna z kobiet. Inny mężczyzna informował, że ma do odzyskania 140 tysięcy złotych własnych środków, a kwota, jaką zainwestowali jego klienci, sięga kilkunastu milionów złotych.

- Część klientów inwestowała kwoty rzędu 10, a słyszałem, że nawet 20 milionów złotych - wyznał inny mężczyzna, który również uwierzył Joannie S.

Początki piramidy finansowej promotorki sztuki sięgają 2012 roku, gdy z hukiem upadał Amber Gold. Lokata w rzeźby sprzedawana była dyskretnie. Reklamę robili klienci, którzy na początku osiągnęli ogromny zysk, a potem dzielili się informacjami o inwestycjach w sztukę ze swoimi zamożnymi znajomymi. Ci z kolei szybko ulegali urokowi Joanny S.

- Daję całą sumę i później on to opowiadał swoim przyjaciołom, dzieciom, sąsiadom - opowiadała Joanna S. na nagraniu udostępnionym przez jednego z klientów. - Oni też wchodzi, więc zaczęła się współpraca ze szwedzką publicznością - zachęcała klientów.

Arkadiusz Tober zainwestował 100 tysięcy złotych, z czego większość tej kwoty pochodziła z kredytu, który musi spłacać przez osiem lat. Reszta to oszczędności, jakie zgromadził przez lata, pływając na statkach. Umowę z pracownikami Joanny S. podpisał w jej gdyńskiej galerii. Mieści się ona na prestiżowym osiedlu, tuż nad zatoką. Przypadkowi klienci raczej tutaj nie zaglądają. Po tym, jak promotorka sztuki przestała płacić inwestorom, trudno tu zastać nawet pracowników.

- Sześć lat zostało poświęcone. Te wszystkie dodatkowe pieniądze, które przychodziły, które się zarobiło, trafiły tam - powiedział Tober.

"Piramida finansowa i dzieła sztuki" - pierwsza część dyskusji
"Piramida finansowa i dzieła sztuki" - pierwsza część dyskusjiSuperwizjer

Sprzedawała rzeźby, których nie przekazywała właścicielowi

Zasady działania biznesu Joanny S. były szczególne. Klienci kupowali od właścicielki galerii sztuki rzeźby, które wybierali z katalogu. Nigdy nie zabierali dzieł do siebie. Nabytek pozostawał pod opieką Joanny S. w jednej z jej galerii. Kobieta przesyłała jedynie umowę kupna-sprzedaży i podpisany przez siebie certyfikat autentyczności dzieła. Po sześciu lub dwunastu miesiącach właścicielka galerii odkupywała rzeźby po gwarantowanej wyższej cenie i oferowała je kolejnym nabywcom.

- Były dwa warianty - wyjaśniał doradca finansowy. Według jednego klientom, którzy inwestowali poniżej 100 tysięcy złotych, oferowano oprocentowanie rzędu 15 procent. - A powyżej 100 tysięcy złotych to było oprocentowanie 18 procent. Klient miał gwarancję zysku, ale przy okazji tego miał gwarancje, że to dzieło zostanie odkupione. Klientów kuszą takie rzeczy - dodawał doradca.

Joanna S. prowadzi galerię sztuki także w Białymstoku. Reporterzy "Superwizjera" przyszli do tej galerii jako potencjalni klienci zainteresowani inwestycją w dzieła sztuki. Pracownik galerii zdradził reporterom, że za biznesem Polki stoi inwestor z USA, który kupuje rzeźby od Joanny S. do swoich apartamentów. - Po prostu zamawia u niej wcześniej, że będzie potrzebował grupę rzeźb. Nawet w setkach. Ona w tym momencie musiałaby od razu wyłożyć całe pieniądze artystom, żeby odkupić, żeby zapłacić im za te rzeźby - wyjaśniał. - W tym momencie tacy inwestorzy z Polski i nie tylko z Polski, jakby użyczają swoje pieniądze, inwestują w to - mówił pracownik Joanny S.

Taką samą opowieść od Joanny S. słyszał niemalże każdy inwestujący. Nikt jednak nie sprawdził, czy tajemniczy deweloper istnieje naprawdę. Klientom imponował świat, który pokazywała promotorka sztuki. - Spójrzcie, co artystka robi. Wydłuża formę rzeźby poprzez smukły, długi tułów. Z gracją porusza swój kapelusz. To jest typowe la Paris - opowiadała na nagraniu Joanna S.

Wabikiem miały być galerie w prestiżowych miejscach. Wrażenie robiły światowe interesy, w Dubaju czy Luksemburgu. Kolejne showroomy powstawały między innymi w Miami czy Marbelli.

Na nagraniu z otwarcia showroomu w hiszpańskiej Marbelli widać przepych, drogie alkohole i wywiady w lokalnej telewizji, co podkreślało ekskluzywność wydarzenia. Częścią interesu Joanny S. zarządza jej 26-letni syn Mikael. Mężczyzna miał poręczać swoim majątkiem przedsięwzięcie organizowane przez matkę. Na jednym z portali internetowych chwalił się życiem w dostatku, drogimi samochodami czy apartamentami w najdroższych budynkach świata, między innymi w Burdż Chalifa w Dubaju.

Wszystko to uwiarygodniało w oczach klientów właścicielkę galerii i jej syna, świadczyło również, że interes się kręci. Nieprzekonanych amatorów sztuki Joanna S. zapraszała do swoich posiadłości w Szwecji lub Hiszpanii. Tam gościła ich w atmosferze luksusu.

- To spotkanie było oparte na emocjach, niektórych klientów doprowadzało do płaczu - mówił o jednym z takich spotkań doradca finansowy. - Lecieliśmy do Malmoe, gdzie Joanna nas gościła. Tego samego dnia, wieczorem, było zaproszenie do jednej z galerii. Joanna w bardzo piękny sposób opowiadała o artystach - dodawał.

- Ona mówi, że jej misją życiową jest promowanie sztuki, wspieranie młodych artystów, a pochodną tego wszystkiego jest biznes, są pieniądze - tłumaczył mężczyzna.

Inny z doradców, który był klientem Joanny S., podkreślił, że kobieta opowiadała o wielkich nazwiskach, o znanych osobach rzekomo inwestujących w jej biznes. - Mówiła, że współpracuje z szejkami arabskimi, że lata tam regularnie, że jej stałymi klientami są Elton John czy piłkarz Ibrahimovic - wyznał.

Joanna S. na udostępnionym nagraniu przekonywała, że dwie rzeźby sprzedała do Białego Domu w Waszyngtonie.

- Podczas mojej wizyty w Hiszpanii kontaktowała się z królem Hiszpanii - mówił reporterce "Superwizjera" mężczyzna, jeden z klientów. Na pytanie, skąd wiedział, że to był król Hiszpanii, mężczyzna powiedział, że Joanna S. "po pierwsze mówiła, że jedzie do króla, a po drugie pokazywała swoje zdjęcia z królem". - Wtedy wszyscy kupowaliśmy jej opowieści - dodawał.

Pierwsze kłopoty i zapewnienia Joanny S.

Ponad pół roku temu pojawiły się problemy. Brak płatności powodował, że emocje wśród inwestorów rosły. Aby je ostudzić, zorganizowano spotkanie najbliższych współpracowników Joanny S. z pośrednikami i klientami. Zdaniem poszkodowanych spotkanie i tłumaczenia współpracowników kobiety były próbą gry na czas.

Reporterzy "Superwizjera" postanowili ustalić, gdzie jest kobieta i co się stało z pieniędzmi od inwestorów. Pomimo wielu prób kontaktu tylko raz udało się im porozmawiać telefonicznie z kobietą. - Jesteśmy opóźnieni z wypłatą, ale do wszystkich klientów wysłaliśmy aneksy z prośbą o przedłużenie terminu. Zostało nam zamknięte konto w Polsce, a przelewy międzynarodowe mają limity. Wszyscy będą mieć środki wypłacone - tłumaczyła Joanna S. w rozmowie z "Superwizjerem".

W kolejnych tygodniach Joanna S. przesłała jedynie pismo, w którym podkreśliła, że ma "w chwili obecnej tylko jeden cel - w pełni zrealizować swoje zobowiązania finansowe i nad nimi pracuje praktycznie bez przerwy".

Galeria w Malmoe również była zamknięta, gdy odwiedzili ją reporterzy "Superwizjera". Pojawili się jednak dwaj pracownicy Joanny S. Jeden z mężczyzn tłumaczył, że jego zadaniem było tylko przywiezienie rzeźb do tej galerii, a z jego wiedzy wynika, że Joanna S. może przebywać w Londynie.

Z informacji, do jakich dotarli reporterzy wynika, że kobieta zaczęła prawdopodobnie wycofywać się z handlu sztuką w Szwecji. Były mąż kobiety sugeruje, że Joanna S. przed laty również w Szwecji zbudowała piramidę finansową. - Zaczęło się w 2005 roku i wyglądało to mniej więcej tak, że sprzedawała rzeźby za 100 tysięcy, odkupywała je za 120 tysięcy, a następnie sprzedawała za 150 tysięcy - mówił były mąż kobiety. Jego zdaniem kobieta jest bankrutem i od miesięcy nie płaci rat kredytu za dom w Trelleborgu, a szwedzkiemu fiskusowi winna ma być ogromną sumę pieniędzy.

- Jest winna 100 milionów koron szwedzkich - powiedział.

Jej firmie przyjrzała się w Polsce Komisja Nadzoru Finansowego. - Jest to działalność, która została uznana przez Komisję Nadzoru Finansowego za działalność nielegalną. Jest spora szansa, że działalność właścicieli takiego podmiotu z góry jest nastawiona na oszustwo - wyjaśniał Jacek Barszczewski, rzecznik prasowy KNF.

Wpis na listę Komisji Nadzoru Finansowego uruchomił lawinę zapytań przerażonych inwestorów. Joanna S. zapewniała, że działania urzędników to zwyczajna pomyłka. Wielu jej uwierzyło.

- Nie rozpowiadałem specjalnie tego, że ta galeria jest w KNF, ponieważ to nie był dobry PR, a uważaliśmy, że to po prostu jakaś zemsta jakichś maklerów giełdowych - mówił jeden z doradców finansowych.

Sprawa w prokuraturze

W sprawie działalności Joanny S. od maja prokuratura prowadzi śledztwo, ale kobieta nie usłyszała jeszcze zarzutów. - Do tej pory prokuratorzy przesłuchali ponad 50 osób poszkodowanych, pokrzywdzonych może być kilkaset osób - wyjaśniał prokurator Paweł Sawoń, zastępca prokuratora regionalnego w Białymstoku. Dodał, że chodzi o sprawę dotyczącą kwoty - według wstępnych szacunków - 300 milionów złotych.

Skala może być jednak znacznie większa. Jak dowiedzieli się dziennikarze "Superwizjera", jedynie część pokrzywdzonych zgłosiło sprawę do prokuratury. Jedni wstydzą się tego, że dali się wplątać w piramidę finansową, inni podporządkowują się Joannie S., która w listach przestrzega przed nagłośnieniem sprawy w mediach czy zawiadamianiem organów ścigania.

- Jakiekolwiek nieprzemyślane działania, brak spokoju, spowoduje to, że nikt nie dostanie pieniędzy - wyjaśniał strategię Joanny S. jeden z doradców finansowych. - Od czerwca jesteśmy mamieni nowymi informacjami, że te środki wchodzą, już prawie są, już zaraz będą zaksięgowane. Ona ma siedem tysięcy wersji prawdy - dodawał.

Milczenie może być też szansą na odzyskanie pieniędzy. Jak twierdzą inwestorzy, kobieta liczy, że złowi nowych klientów, a wraz z nimi przyjdą pieniądze, które spłacą milionową dziurę w jej budżecie.

"Piramida finansowa i dzieła sztuki" - druga część reportażu
"Piramida finansowa i dzieła sztuki" - druga część reportażuSuperwizjer

Artyści wierzycielami

W Szwecji reporterzy "Superwizjera" spotkali się z jednym z najbardziej promowanym przez galerie Joanny S. artystą. Mężczyzna nie zgodził się na rozmowę przed kamerą, ale przyznał, że jemu również kobieta winna jest pieniądze. - Obiecała, że niedługo będzie miała pieniądze od kontrahenta i że odda. Nie jest winna dużo, jakieś 150 tysięcy koron. To zaległość za ostatnie trzy miesiące - mówił artysta.

Reporterzy skontaktowali się z pozostałymi twórcami, których dzieła sprzedawała Joanna S. Okazało się, że są na liście wierzycieli. Jeden z nich, Michael James Talbot, napisał: "Zamierzam pozwać Joannę S. na kwotę 300 tysięcy euro. To oszustka. Nie zapłaciła za rzeźby i nie zwróciła moich dzieł. Jestem w kontakcie z innymi artystami, są w takiej samej sytuacji".

Może to oznaczać, że Joanna S. obracała na rynku i zarabiała na rzeźbach, które nie były jej własnością. Poszkodowani klienci próbują odzyskać pieniądze za dzieła, za które słono zapłacili.

Reporterzy ustalili, że Joanna S. znacznie zawyżała ceny sprzedawanych przez siebie rzeźb. - Podejrzewam, że te dzieła funkcjonowały trochę na zasadzie spekulacji na rynku sztuki. Sprawdzałem te rzeźby i one nie były ogólnie dostępne w obrocie - wyjaśniał Arkadiusz Tober.

- Mechanizm działań jest podobny, czyli w tym wypadku również osoby kierujące działalnością tego podmiotu można powiedzieć mamią w pewien sposób klienta wysoką stopą zwrotu. Tu mamy obietnicę zwrotu z inwestycji 15 czy 18 procent. Jest to więc przez analogię mechanizm zbliżony do Amber Gold - powiedział Jacek Barszczewski, rzecznik prasowy KNF.

Nadziei na odzyskanie utraconych pieniędzy inwestorzy upatrują w sądach i wnoszą o europejskie nakazy zapłaty.

Pomimo prowadzonego śledztwa i setek milionów wierzytelności galerie w Polsce nadal działają i kuszą kolejnych potencjalnych klientów. Joanna S. przygotowuje nowy pomysł na realizację marzeń o szybkim bogactwie. - Był jakiś pomysł stworzenia funduszu chyba, ale wtedy już kupuje się udziały w tym funduszu, a nie konkretne rzeźby. Jest jeszcze opcja kolekcjonerskiego kupna, gdzie jakby ta właścicielka zobowiązuje się odkupić dany obraz lub rzeźbę, tylko minimum po dwóch latach. I tam gwarantuje dziesięć procent rocznie od siebie - wyjaśniał pracownik jednej z galerii.

- W Polsce to jest chyba unikalne, ponieważ kluczem jest tutaj dostęp i znajomość do tych artystów. To są hermetyczne kręgi. Tutaj trzeba budować pewne zaufanie, renomę i tak dalej - podkreślił.

"Piramida finansowa i dzieła sztuki" - druga część dyskusji
"Piramida finansowa i dzieła sztuki" - druga część dyskusjiSuperwizjer

Autor: tmw//now / Źródło: Superwizjer

Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer

Pozostałe wiadomości

Przeniósł nie tylko stolicę z Krakowa do Warszawy, ale też stolicę Puszczy Białowieskiej ze starej do nowej Białowieży. Mowa o królu Zygmuncie III Wazie, który wybudował zapomniany dziś dwór myśliwski, po którym jedyną pamiątką są rosnące w jego miejscu dęby. Archeolodzy odkryli właśnie XVI-, XVII- i XVIII-wieczne cegły, które były częścią fundamentów jednego z budynków wchodzących w skład założenia dworskiego.  

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Źródło:
tvn24.pl

Samolot marynarki wojennej USA został trafiony nad Morzem Czerwonym najprawdopodobniej w wyniku "bratobójczego ognia". Zmusiło to dwóch pilotów do katapultowania się - poinformowała agencja Associated Press.

"Bratobójczy ogień". Amerykański myśliwiec ostrzelany nad Morzem Czerwonym

"Bratobójczy ogień". Amerykański myśliwiec ostrzelany nad Morzem Czerwonym

Źródło:
PAP

Stany Zjednoczone będą chciały przejąć kontrolę nad Kanałem Panamskim, jeśli uznają, że Panama nie przestrzega warunków traktatu z 1977 roku o statusie prawnym tego szlaku wodnego - ostrzegł na platformie Truth Social prezydent elekt Donald Trump. Chodzi między innymi o pobieranie przez władze Panamy zbyt wysokich opłat za korzystanie z kanału.

Trump grozi i przywołuje traktat z 1977 roku 

Trump grozi i przywołuje traktat z 1977 roku 

Źródło:
PAP, Voice of America 

Premier Słowacji Robert Fico może w poniedziałek pojechać do Moskwy, żeby spotkać się z Władimirem Putinem - przekazał w piątek prezydent Serbii Aleksandar Vuczić na antenie jednej z serbskich stacji radiowych. Tematem rozmów ma być kwestia gazu i kończącej się umowy na tranzyt tego surowca z Rosji przez Ukrainę.

Problemy Słowacji po decyzji Ukrainy. Prezydent Serbii zapowiada spotkanie Ficy z Putinem

Problemy Słowacji po decyzji Ukrainy. Prezydent Serbii zapowiada spotkanie Ficy z Putinem

Źródło:
PAP

Na Kamczatce został odnaleziony samolot An-2, który zniknął z radarów trzy dni temu. Na jego pokładzie znajdowały się trzy osoby. Wszyscy żyją - oznajmił w niedzielę Siergiej Lebiediew, regionalny minister do spraw sytuacji nadzwyczajnych.

Samolot zniknął nad Kamczatką. Po trzech dniach znaleźli załogę

Samolot zniknął nad Kamczatką. Po trzech dniach znaleźli załogę

Źródło:
RBK, Izwestija, Kam24

IMGW wydał alarmy pierwszego stopnia przed intensywnymi opadami śniegu. Obowiązują też ostrzeżenia przed silny wiatrem, który w porywach może rozpędzać się do 70 kilometrów na godzinę. Sprawdź, gdzie należy uważać.

Obfite opady śniegu i porywisty wiatr. Uważajmy

Obfite opady śniegu i porywisty wiatr. Uważajmy

Źródło:
IMGW
Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Źródło:
tvn24.pl
Premium

1032 dni temu rozpoczęła się rosyjska pełnoskalowa inwazja na Ukrainę. Organizacja Narodów Zjednoczonych podała, że od początku wojny zginęło ponad 12 tysięcy cywili. W tym roku zginęło ponad 340 cywili, a ponad 1800 zostało rannych.

ONZ o tragicznym bilansie wojny w Ukrainie

ONZ o tragicznym bilansie wojny w Ukrainie

Źródło:
TVN24, PAP, Reuters

Wielki mufti Libii, szejk Sadik al-Ghariani wezwał w piątek wszystkich Libijczyków do zjednoczenia się i walki z Rosjanami, którzy przybyli do wschodniej części kraju z Syrii, skąd uciekli po obaleniu reżimu Baszara el-Asada.

Wielki mufti wzywa do walki z Rosjanami    

Wielki mufti wzywa do walki z Rosjanami    

Źródło:
PAP

Po miesiącu oczekiwania chiński statek Yi Peng wypłynął z duńskiej cieśniny Kattegat. Załoga tego statku jest podejrzana o przerwanie kabli telekomunikacyjnych na Bałtyku w połowie listopada. Trwa śledztwo w sprawie możliwego sabotażu. "Udało się porozmawiać z załogą i sprawdzić kwestie techniczne" - przekazał szef szwedzkiej Komisji do spraw Wypadków.

"Udało się porozmawiać z załogą". "Znamienne" działanie chińskich władz

"Udało się porozmawiać z załogą". "Znamienne" działanie chińskich władz

Źródło:
PAP

Fedor Szandor brał udział w walkach w Ukrainie i z bronią w ręku prowadził z okopów wykłady dla swoich studentów. Teraz prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mianował go nowym ambasadorem w Budapeszcie.

Prowadził wykłady z okopów. Zełenski mianował go ambasadorem

Prowadził wykłady z okopów. Zełenski mianował go ambasadorem

Źródło:
PAP

Papież Franciszek jest przeziębiony i nie spotka się z wiernymi w niedzielę przed świętami Bożego Narodzenia. Watykan tłumaczy, że decyzja ma też związek z obowiązkami papieża w przyszłym tygodniu.

Papież nie spotka się z wiernymi. Watykan tłumaczy

Papież nie spotka się z wiernymi. Watykan tłumaczy

Źródło:
PAP

Przewodniczący PKW sędzia Sylwester Marciniak uznaje Izbę Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego. To widać po jego głosowaniu. On nawet chce nas zmusić do tego, żebyśmy my ją uznali. Nie ze mną te numery - powiedział w "Faktach po Faktach" mecenas Ryszard Kalisz, członek Państwowej Komisji Wyborczej. Jak mówił, Marciniak chce, aby członkowie PKW podjęli uchwałę w sprawie sprawozdania komitetu wyborczego PiS, którą w poniedziałek odroczono. Kalisz ujawnił, że szef Komisji próbuje wprowadzać ją tylnymi drzwiami. - Ja się trzymam prawomocnej uchwały PKW z poniedziałku - oświadczył.

Kalisz o szefie PKW: nie ze mną te numery

Kalisz o szefie PKW: nie ze mną te numery

Źródło:
TVN24

Na portugalskiej Maderze wieje silny wiatr. Przez wichury odwołano ponad 30 połączeń lotniczych. Wstrzymano też połączenia morskie z wyspą Porto Santo, wchodzącą w skład tego położonego na Atlantyku archipelagu.

Odwołane loty i rejsy na Maderę   

Odwołane loty i rejsy na Maderę   

Źródło:
PAP, madeira.rtp.pt

2,2 miliona turystów przybyło na Kubę w 2024 roku. To o milion urlopowiczów mniej, niż spodziewał się rząd w Hawanie. Od kilku lat w kubańskiej turystyce widoczny jest kryzys.

Turystyczna zapaść na popularnej wyspie

Turystyczna zapaść na popularnej wyspie

Źródło:
PAP

Pierwszy dzień astronomicznej zimy nie jest w tym roku rekordowo ciepły, ale jak zaznaczyła synoptyczka IMGW Ewa Łapińska, widać tendencję do tego, że temperatura w tym okresie jest coraz wyższa. Po odwilży w tym tygodniu śnieg w górach zdążył już spaść, ale i tak jest go mało. W Zakopanem w sobotę leżały cztery centymetry białego puchu.

Cała Polska na czerwono. "Jest tendencja"

Cała Polska na czerwono. "Jest tendencja"

Źródło:
PAP, IMGW, tvnmeteo.pl

Pijani rodzice, którzy "opiekowali się" trójką dzieci, pogryźli interweniujących policjantów. Odpowiedzą za narażenie nieletnich na niebezpieczeństwo oraz za naruszenie nietykalności mundurowych.

Pijani rodzice pogryźli interweniujących  policjantów

Pijani rodzice pogryźli interweniujących policjantów

Źródło:
KMP Lublin/tvn24.pl

Służby nie odkryły żadnych powiązań sprawcy zamachu w Magdebugu z islamskimi radykałami. Przeciwnie, mężczyzna miał być islamofobem i w dodatku sympatykiem skrajnie prawicowej partii AfD. - Prawdopodobnie stopniowo, być może w sposób niezauważony przez nikogo, radykalizował się - ocenił Łukasz Jasiński z PISM. Napastnik to pochodzący z Arabii Saudyjskiej lekarz psychiatra legalnie mieszkający i pracujący w Niemczech. Według Agencji Reuters, saudyjskie władze miały ostrzegać wcześniej Niemcy przed mężczyzną, który publikował ekstremistyczne wpisy.

Nazywał siebie "najbardziej agresywnym krytykiem islamu w historii". Kim jest zamachowiec z Magdeburga?

Nazywał siebie "najbardziej agresywnym krytykiem islamu w historii". Kim jest zamachowiec z Magdeburga?

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, TVN24, Reuters

50-letniemu lekarzowi z Arabii Saudyjskiej zarzuca się pięciokrotne morderstwo i usiłowanie zabójstwa ponad 200 osób na jarmarku bożonarodzeniowym w Magdeburgu. Premier Donald Tusk po ataku w Niemczech apeluje do prezydenta i posłów PiS. 38 osób zginęło w wypadku autobusu w Brazylii. Viktor Orban, odnosząc się do sprawy Marcina Romanowskiego zasugerował, że na Węgrzech "może dochodzić do przypadków udzielania azylu" innym osobom. IMGW wydało ostrzeżenia w związku z niebezpieczną pogodą. Oto pięć rzeczy, które warto wiedzieć w niedzielę 22 grudnia.

Zarzuty dla sprawcy zamachu, apel Tuska, tragiczny wypadek w Brazylii

Zarzuty dla sprawcy zamachu, apel Tuska, tragiczny wypadek w Brazylii

Źródło:
TVN24, PAP

Wieczorem na placu budowy nowej stacji metra zapadła się ziemia. - Zobaczyliśmy zapadlisko w ziemi na około trzy metry - mówił redakcji Kontakt24 aspirant Mariusz Kapsa ze stołecznej straży pożarnej. Jolanta Maliszewska z MPWiK przekazała, że w niedzielę rano została przywrócona woda do bloków przy ulicy Rayskiego.

Awaria na budowie nowej stacji metra. "Zobaczyliśmy zapadlisko na trzy metry"

Awaria na budowie nowej stacji metra. "Zobaczyliśmy zapadlisko na trzy metry"

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, Kontakt24

Premier Węgier Viktor Orban nie lubi rozliczeń. Powiedział mi to wprost, tłumacząc decyzję o azylu dla Marcina Romanowskiego - napisał w sobotę w mediach społecznościowych premier Donald Tusk.

Tusk o słowach Orbana. "Powiedział mi to wprost, tłumacząc decyzję o azylu"

Tusk o słowach Orbana. "Powiedział mi to wprost, tłumacząc decyzję o azylu"

Źródło:
tvn24.pl, PAP

W trakcie spotkania unijnych przywódców kanclerz Niemiec Olaf Scholz z irytacją zareagował na propozycję prezydenta Andrzeja Dudy dotyczącą rosyjskich aktywów - podał "Financial Times". Według relacji dziennika niemiecki polityk "warknął" na polskiego prezydenta, zaskakując tym pozostałych przywódców.

Media: Scholz "warknął" na Dudę. "Nawet nie używacie euro!"

Media: Scholz "warknął" na Dudę. "Nawet nie używacie euro!"

Źródło:
"Financial Times", PAP

Prezydent elekt USA Donald Trump ogłosił, że zamierza powołać producenta telewizyjnego Marka Burnetta na stanowisko specjalnego wysłannika do Wielkiej Brytanii w swojej nowej administracji. Burnett jest laureatem 13 nagród Emmy.

Laureat nagród Emmy w administracji Trumpa

Laureat nagród Emmy w administracji Trumpa

Źródło:
PAP

Właściciel TVN - amerykański koncern Warner Bros. Discovery - rozpoczął proces sprzedaży firmy - podał w piątek Reuters. Do tych informacji odniósł się rzecznik WBD, podkreślając, że dla "Warner Bros. Discovery podczas podejmowania decyzji o sprzedaży, zachowanie niezależności newsów TVN jest priorytetem".

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Źródło:
Reuters, tvn24.pl

22 grudnia rozpoczęła się kalendarzowa zima. Rosnące temperatury sprawiają, że liczba dni, w których możemy cieszyć się opadami śniegu, zmniejszają się z roku na rok. Nie zmienia to jednak faktu, że gdy taki dzień nadchodzi, cieszymy się z każdego płatka śniegu. Można wtedy lepić bałwana, pójść na sanki czy na narty. A wy lubicie gdy otacza nas biała pokrywa śniegu czy raczej preferujecie jesienną aurę? Pokażcie nam wasze zimowe dni! Czekamy na wasze filmy i zdjęcia.

Nadeszła zima. Pokażcie mroźne krajobrazy

Nadeszła zima. Pokażcie mroźne krajobrazy

Źródło:
Kontakt24

Do pewnej rodziny z amerykańskiego stanu Wirginia zawitał niespodziewany gość. Do domu przez komin wleciała sowa, która usiadła na szczycie choinki. Jej przegonienie nie było łatwe.

Wleciała do domu i usiadła na choince. "Zobaczyłam wielką sowę"

Wleciała do domu i usiadła na choince. "Zobaczyłam wielką sowę"

Źródło:
cbsnews.com, nbcwashington.com
Kiedyś von Herbersteinowie, dziś powodzianie. O mapie wspomnień i bigosie w pałacu

Kiedyś von Herbersteinowie, dziś powodzianie. O mapie wspomnień i bigosie w pałacu

Źródło:
tvn24.pl
Premium
"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

Źródło:
tvn24.pl
Premium
"Najlepiej nie pamiętać". Ujawniamy taśmy Mraza i Romanowskiego z lutego i marca tego roku

"Najlepiej nie pamiętać". Ujawniamy taśmy Mraza i Romanowskiego z lutego i marca tego roku

Źródło:
tvn24.pl
Premium

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg opowiedziała o najważniejszych wydarzeniach ze świata filmu i muzyki. W programie między innymi o filmie "Saint-Exupery. Zanim powstał Mały książę", który można już oglądać na dużym ekranie, a także o tytułach z szansą na nominacje do Oscara, które znalazły się na "krótkiej liście". Wspomniano też o specjalnym wyróżnieniu dla Toma Cruise'a.

Znamy "krótkie listy" pretendentów do Oscara, Tom Cruise ze specjalny wyróżnieniem

Znamy "krótkie listy" pretendentów do Oscara, Tom Cruise ze specjalny wyróżnieniem

Źródło:
tvn24.pl