Z pieniędzy Platformy Obywatelskiej kupowane były nie tylko wina i cygara, ale także sukienki dla żony premiera, Małgorzaty Tusk. - To zły wariant. Powinno korzystać się z funduszy Kancelarii Premiera - komentował te doniesienia w "Jeden na Jeden" w TVN24 Grzegorz Schetyna.
W piątek "Fakt" poinformował, że Platforma Obywatelska za partyjne pieniądze, które otrzymała z budżetu państwa, płaciła także za sukienki żony premiera Donalda Tuska. Stroje zamawiano m.in. u znanej polskiej projektantki Gosi Baczyńskiej - koszt jednej sukienki to koszt co najmniej kilku tysięcy złotych.
Skarbnik partii w rozmowie z gazetą przyznał, że w ten sposób PO pokrywała koszty reprezentacyjne Małgorzata Tusk.
- Wydatki związane są z obsługą wizerunkową premiera. Wynikają ze wspólnych obowiązków reprezentacyjnych małżonków, związanych z aktywnością zarówno krajową, jak i zagraniczną - powiedział w rozmowie z "Faktem".
"Raz na zawsze zamknąć sprawę"
- Ja akurat mam to szczęście, że nie mam żadnego garnituru kupionego przez partię. I mogę mówić o konieczności ujawnienia wszystkich tych rzeczy, bo ta kwestia nie dotyczy tylko Platformy - skomentował Schetyna. Według niego politycy PO są winni opinii publicznej wyjaśnienie kwestii dotyczących wydatków z kieszeni partii.
- Żeby tę sprawę raz na zawsze zamknąć i wrócić do rozmowy o finansowaniu partii politycznych - podkreślił.
Ubrania z budżetu KPRM, a nie partii
Zdaniem Schetyny zakupy odzieży powinny być opłacane, ale nie z budżetu partii, a funduszy reprezentacyjnych danych instytucji, w tym przypadku Kancelarii Prezydenta.
- Bezwzględnie ludzie, którzy reprezentują Polskę - Kancelaria Prezydenta, KPRM, ministrowie powinni z takiego funduszu korzystać - stwierdził.
I dodał: - Tutaj jestem absolutnie gorącym zwolennikiem takiego wariantu. Jeśli takich funduszy nie ma, to trzeba tworzyć baypas z funduszy partyjnych.
Autor: nsz//gak / Źródło: tvn24, "Fakt"
Źródło zdjęcia głównego: tvn24