O sytuacji w Sądzie Najwyższym mówił w "Rozmowie Piaseckiego" sędzia Michał Laskowski, prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego. - Jesteśmy w takim punkcie, że już się wszystko tak zagmatwało w Sądzie Najwyższym i w ogóle w prawie i sądownictwie, że bez ingerencji zewnętrznej, zgody politycznej, jakiegoś okrągłego stołu, tego nie rozwiążemy - mówił.
Sędzia Michał Laskowski w TVN24 pytany był przez Konrada Piaseckiego o list 30 tak zwanych "starych" sędziów Sądu Najwyższego (pod którym Laskowski się podpisał) do I prezes SN Małgorzaty Manowskiej, w którym sędziowie oświadczyli, że istnieją prawne przeszkody, które uniemożliwiają im podjęcie spraw z udziałem sędziów powołanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Zaznaczyli przy tym, że ich oświadczenie nie równa się z odmową wykonywania wymiaru sprawiedliwości.
Wniosek o zbadanie, czy "starzy" sędziowie w związku z tym zrzekli się urzędu złożył do I prezes SN sędzia tego sądu Paweł Czubik. Małgorzata Manowska może wystąpić z tym wnioskiem do prezydenta, jeśli uzna go za zasadny.
Laskowski: wobec pewnej siły politycznej kończy się możliwość prawnego protestowania
Piasecki zapytał między innymi, czy Laskowski liczy się z tym, że może być odwołany ze swojego urzędu w najbliższym czasie. - Trochę się liczę, biorę to pod uwagę, bo słyszymy różne zapowiedzi, że zrzekliśmy się urzędu, że pan prezydent będzie to rozważał. Ja wiem, że z prawnego punktu widzenia to żadne zrzeczenie nie jest, ale to nic nie znaczy, ale może się tak potoczyć historia i jakieś polityczne decyzje, że tak to zostanie wykorzystane - odpowiedział. - Byłoby to bezprawie - dodał.
Tłumaczył przy tym, że "wobec pewnej siły politycznej kończy się gdzieś możliwość prawnego protestowania".
Odnosząc się do oświadczenia "starych sędziów" Laskowski zaznaczył: - Traktujemy to bardzo poważnie. To efekt długiego procesu. W różny sposób próbowaliśmy protestować, zwracać się z pismami i apelami. To jest ten ostatni etap.
- Ale nie sądzę, żebyśmy tak zostali potraktowani, żeby w tym momencie historycznym, politycznym prezydent stwierdził, że jest to zrzeczenie się z urzędu 30 sędziów Sądu Najwyższego - dodał.
"Zgłaszaliśmy te zastrzeżenia od dawna"
Laskowski przekonywał przy tym, że działania "starych" sędziów "to nie jest wypowiedzenie wojny". - Zgłaszaliśmy te zastrzeżenia od dawna, od czasu uchwały połączonych izb [od stycznia 2020 roku - red.]. Cały czas w różny sposób to podnosiliśmy, między innymi medialnie. To zwieńczenie pewnego procesu, koniec procesu i wyraz bezradności, bo nie mamy już innego oręża, możliwości protestowania w inny sposób - podsumował.
Sędzia mówił dalej, że sugerowanie, iż sędziowie wobec tego oświadczenia zrzekli się urzędu, jest "rodzajem grożenia palcem, trochę zastraszania". - Bo z tym się spotykamy od paru lat, to taka metoda stosowana w sposób praktyczny, także przez rzeczników dyscyplinarnych - mówił.
Laskowski: prędzej czy później staniemy przed dylematem
Laskowski dalej pytany był o praktykę w wybieraniu składów w sądzie, po oświadczeniu "starych" sędziów. - Są różnego rodzaju zabiegi procesowe. Składane są wnioski o wyłączenia sędziów, wnioski sędziów o wyłączenie samych siebie, czasami robią to strony, czasami sędziowie. To oczywiście bardzo długo trwa. Te zabiegi procesowe są uruchamiane od jakiegoś czasu, ale chyba jeszcze, może nie wiem, ale nie zdarzyło się, że ktoś wprost powiedział: wyczerpałem wszystkie możliwości, teraz odmawiam - odpowiadał.
- Nie można w nieskończoność składać różnych wniosków. Sądzę, że prędzej czy później staniemy przed dylematem: czy odmawiać, narażając się na odpowiedzialność dyscyplinarną czy inną, czy orzekać - zauważył.
Sam, jak mówił, przyjął praktykę w Izbie Karnej, że tworzone są odrębne składy. - To nie jest wyraz mojej niechęci do nowych sędziów. Chcemy po prostu, żeby te sprawy były rozpoznawane, żeby się toczyły, żeby ludzie mogli otrzymać to, czego oczekują, czyli orzeczenia sądu - tłumaczył.
Laskowski w programie mówił, że apel sędziów "jest skierowany na zewnątrz, do polityków i ustawodawcy". - To jest wołanie: zróbcie coś wreszcie z tym, żeby tak dalej nie było. Bo to jest niezdrowe, niedobre dla społeczeństwa, dla sądownictwa, dla wizerunku Polski - zaznaczał.
- Jesteśmy w takim punkcie, że już się wszystko tak zagmatwało w Sądzie Najwyższym i w ogóle w prawie i sądownictwie, że bez ingerencji zewnętrznej, zgody politycznej, jakiegoś okrągłego stołu, tego nie rozwiążemy - przyznał potem.
Izba Odpowiedzialności Zawodowej "nie spełnia wymogów"
W "Rozmowie Piaseckiego" padło pytanie o Izbę Odpowiedzialności Zawodowej, która zastąpiła nieuznawaną i zlikwidowaną Izbę Dyscyplinarną i sędziego Wiesława Kozielewicza, który został szefem nowej izby. - W obecnej sytuacji rozumiem to i dobrze się stało, że sędzia Kozielewicz został prezesem tej izby - ocenił Laskowski. - Uważam, że pan sędzia nie jest funkcjonariuszem, który będzie realizował linię i wytyczne. Mam do niego zaufanie i uważam, że jest to pewna gwarancja uczciwego procedowania w tej izbie - dodał.
Wypowiadając się o samej Izbie, Laskowski powiedział, że "nie spełnia wymogów". - Natomiast jeśli ta izba wyda orzeczenie kończące na przykład zawieszenie sędziego i będzie to orzeczenie wydane wyłącznie w składzie "starych" sędziów, to trudno będzie mówić, że będzie to orzeczenie, którego nie będziemy honorować - przyznał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24