Sędziowie zaliczani do grupy tak zwanych "starych" sędziów Sądu Najwyższego oświadczyli, że istnieją prawne przeszkody, które uniemożliwiają im podjęcie spraw z udziałem sędziów, powołanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa. "Sędzia nie może świadomie naruszać prawa obywateli do sądu i narażać Państwa Polskiego na obowiązek wypłacania wysokich odszkodowań" - napisali. Jeden z sędziów podpisanych pod listem, prezes SN kierujący Izbą Karną Michał Laskowski, tłumacząc powód publikacji oświadczenia, przekazał, że "jest to koniec pewnej drogi".
Sędziowie w liście do pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej napisali, że "istnieją zasadnicze przeszkody prawne" uniemożliwiające ich uczestnictwo w rozpatrywaniu spraw "z udziałem osób powołanych do Sądu Najwyższego na podstawie wniosku Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej w składzie i trybie przewidzianym ustawą z dnia 8 grudnia 2017 r.".
Sędziowie wspomnieli tu uchwałę izb Sądu Najwyższego z 23 stycznia 2020 roku i przypomnieli, że przesądzono w niej, że "udział takiej osoby w składzie Sądu Najwyższego prowadzi w każdym przypadku do nienależytej obsady sądu (...)".
Podkreślono, że uchwała ta "ma moc zasady prawnej, więżącej każdego sędziego Sądu Najwyższego".
"Sędzia nie może uczestniczyć w postępowaniu i wydawaniu orzeczeń, jeżeli z góry wiadomo, że będzie to stanowić bezwzględną przyczynę odwoławczą albo prowadzić do nieważności postępowania" - napisali dalej sędziowie. Dodali, że "przystąpienie w takiej sytuacji do procedowania i ferowania orzeczeń jest niedopuszczalne".
W dokumencie przypomniano także niektóre wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (z 22 lipca 2021 roku, z 8 listopada 2021 roku oraz z 3 lutego 2022 roku), w których - jak napisali sędziowie - przesądzono, że orzekanie przez osoby powołane do SN na podstawie wniosku KRS ukształtowanej ustawą z 8 grudnia 2017 roku "stanowi naruszenie prawa do sądu" wyrażone w Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wartości. "Skutkiem tego naruszenia są odszkodowania zasądzone od Rzeczypospolitej Polskiej" - przypomniano.
Dalej sędziowie wspomnieli, że orzeczenia wydane z udziałem wadliwie powołanego sędziego naruszają także prawo do sądu opisane w konstytucji oraz Konwencji o ochronie praw człowieka.
"Nie widzimy możliwości orzekania z osobami powołanymi w wadliwej procedurze"
"Mając na uwadze przedstawione racje, oświadczamy, że nie widzimy możliwości wspólnego orzekania z osobami powołanymi w wadliwej procedurze. Sędzia nie może świadomie naruszać prawa obywateli do sądu i narażać Państwa Polskiego na obowiązek wypłacania wysokich odszkodowań. Zachowanie przeciwne pozostaje w opozycji do obowiązku 'służenia wiernie Rzeczypospolitej Polskiej' i 'stania na straży prawa i praworządności", o których mowa w ślubowaniu sędziowskim" - podsumowali sędziowie.
Zapowiedzieli przy tym, że "po wyczerpaniu ustrojowych i procesowych środków gwarantujących stronom uzyskanie prawidłowego składu sądu" nie będą uczestniczyć w czynnościach podejmowanych przez składy orzekające z udziałem tak zwanych nowych sędziów. Uczulili jednocześnie, że ich oświadczenie nie równa się z odmową wykonywania wymiaru sprawiedliwości.
Pod pismem podpisało się 30 sędziów, w tym Michał Laskowski, Włodzimierz Wróbel, Józef Iwulski i Dariusz Zawistowski.
Laskowski: doszło do ostateczności
Więcej o oświadczeniu mówił reporterce TVN24 prezes Sądu Najwyższego kierujący Izba Karną, były rzecznik SN Michał Laskowski.
- To jest koniec pewnej drogi. My wielokrotnie zwracaliśmy uwagę, ja też, na nieprawidłowości, jeśli chodzi o stan praworządności w Polsce, o nieprawidłowości, z konstytucyjnego punktu widzenia, wprowadzanych ustaw. Potem zwracaliśmy się z apelami do pani pierwszej prezes (Sądu Najwyższego), złożyliśmy formalne pismo parę tygodni temu. Składaliśmy różne wnioski o wyłączenia, w międzyczasie zapadały orzeczenia Sądu Najwyższego i zapadały orzeczenia strasburskiego Trybunału - wspomniał. - To wszystko pozostawało bez echa i pozostaje bez echa - przyznał.
- W końcu doszło do ostateczności, czyli do skierowania oświadczenia. W dodatku w praktyce, będziemy musieli to robić, każdy indywidualnie, w konkretnych już sprawach i konkretnych składach - zwracał uwagę.
Laskowski tłumaczył, że sędziowie na tym etapie nie wiedzą już, "jak mają bronić praworządności i apelować o to, żeby ten stan praworządności się pojawił, był przywrócony czy zbudowany na nowo, ale zgodnie z regułami konstytucyjnymi i europejskimi".
Pytany o to, jak ich oświadczenie może wpłynąć na sprawy w sądzie, Laskowski odparł, że nie powinny one się przedłużać.
- Apelujemy o to, żeby wyznaczać odrębne składy: tak zwanych starych i tak zwanych nowych sędziów i to nie z tego powodu, że mamy jakąś osobistą niechęć do nowych sędziów, tylko chcemy uniknąć na przyszłość podstaw podważania orzeczeń. Dotychczas tak się dzieje. W Izbie Karnej od wielu miesięcy mamy taki stan. Taki stan był również w innych izbach. W tej chwili zaczyna się to zmieniać, zwłaszcza w Izbie Cywilnej i stąd są już powyznaczane składy mieszane i stąd takie oświadczenie - tłumaczył.
Pytany, czy sędziowie nie obawiają się konsekwencji, Laskowski przypomniał, że oświadczenie nie stanowi odmowy sprawowania wymiaru sprawiedliwości. - Oczywiście bierzemy pod uwagę i to, że ta nasza interpretacja może nie zostać przyjęta przez decydentów - mówił.
- Zawsze powstaje problem, jak odpowiedzieć sobie na pytanie: czy mamy po prostu pogodzić się z rzeczywistością i ze zmianami, których fundamentalnie nie akceptujemy, uważamy za sprzeczne z prawem i czy my sędziowie Sądu Najwyższego mamy rozłożyć ręce i powiedzieć: "no cóż, stało się, trudno, niech już tak będzie" czy też mamy protestować - wskazywał. W jego opinii sędziowie SN powinni "w jakiejś mierze stanowić wzór" dla wszystkich innych sędziów.
Rzecznik Sądu Najwyższego: to zasługuje na miano "odgrzewanego kotleta"
Do oświadczenia sędziów odniósł się rzecznik SN Aleksander Stępkowski.
- To oświadczenie w pełni zasługuje na miano "odgrzewanego kotleta". Tego samego kotleta, odgrzewanego niezmiennie od trzech lub czterech lat. Czy taki wiktuał zasługuje na uwagę dlatego tylko, że dosypuje się doń jakieś nowe retoryczne przyprawy? - odpowiedział sędzia Stępkowski.
Dodał, że nie dostrzega powodów, dla których pierwsza prezes SN miałaby kolejny raz się odnosić do stygmatyzujących ją oświadczeń. - Było ich już wiele. Opinia publiczna jest bardziej zainteresowana wypełnianiem przez Sąd Najwyższy jego konstytucyjnych zadań, niż tym, że jakaś grupa sędziów nienawidzi tych, którzy odważyli się zostać sędziami SN nie pytając ich o zgodę - zaznaczył.
Ziobro: jeśli ktoś sprzeniewierza się powołaniu, nie powinien być sędzią
O oświadczenie sędziów pytany był w poniedziałek na konferencji minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
- Ja od dawna nie tylko mówiłem, ale podejmowałem realne działania. Zaproponowałem ustawę, która takich sędziów, którzy kwestionują polską konstytucję i swoje obowiązki, odsyłałaby poza stan sądownictwa. Bo sędzia to jest osoba, która ma być wolna od politycznych i partyjnych upodobań, i poglądów, ma strzec prawa i być lojalnym sługą polskich ustaw i polskiej konstytucji - powiedział.
Dodał, że "jeśli ktoś sprzeniewierza się swojemu powołaniu, to nie powinien być sędzią, a zwłaszcza Sądu Najwyższego".
- Inne było tu stanowisko pana prezydenta, który zawetował zaproponowaną przeze mnie ustawę. Jak się idzie na kompromisy z ludźmi, którzy kompromisów nie znają, to później właśnie jest tak, że bezkarność zachęca do kolejnych tego rodzaju oświadczeń - kontynuował.
W 2017 r. prezydent zawetował ustawę o Sądzie Najwyższym i nowelizację ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Zastrzeżenia prezydenta dotyczyły m.in. uprawnień, jakie zawetowana ustawa o SN nadawała prokuratorowi generalnemu.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24