Były prezydent Bronisław Komorowski odniósł się w "Faktach po Faktach" do decyzji prezydenta o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w części Polski, przy granicy z Białorusią. Ocenił, że Andrzej Duda powinien "nie tylko dokładnie zbadać, czy jest wystarczające uzasadnienie do wprowadzania wyjątkowego rozwiązania", ale również poinformować "wszystkie środowiska polityczne", czy są ku temu wystarczające powody. Według Komorowskiego podczas poniedziałkowego posiedzenia Sejmu posłowie "będą musieli głosować w ciemno" nad rozporządzeniem.
Prezydent Andrzej Duda zdecydował w czwartek o wydaniu rozporządzenia w sprawie wprowadzenia stanu wyjątkowego w części miejscowości województw podlaskiego i lubelskiego w związku z sytuacją na granicy z Białorusią, o co wnioskował wcześniej rząd. Zostało ono tego samego dnia opublikowane w Dzienniku Ustaw i weszło życie. Ukazały się także dwa kolejne rozporządzenia dotyczące ograniczeń na terenie objętym stanem wyjątkowym. W poniedziałek natomiast prezydenckim rozporządzeniem ma zająć się Sejm. Izba może je uchylić.
Komorowski o wprowadzeniu stanu wyjątkowego: prezydent powinien poinformować wszystkie środowiska polityczne
Były prezydent Bronisław Komorowski komentował tę sytuację w "Faktach po Faktach" w TVN24. - Pan prezydent powinien w moim przekonaniu nie tylko dokładnie zbadać, czy jest wystarczające uzasadnienie do wprowadzania wyjątkowego rozwiązania, jakim jest stan wyjątkowy, ale również powinien - bo przecież miał ku temu narzędzia, takie jak Rada Bezpieczeństwa Narodowego - poinformować, może w trybie tajnym, ale wszystkie środowiska polityczne, które będą głosowały w Sejmie, czy są jakieś mroczne tajemnice, które by uzasadniały w stopniu wystarczającym wprowadzenie stanu wyjątkowego - powiedział.
- Wydaje mi się, że ich nie ma, w związku z tym prezydent nie zwołuje Rady Bezpieczeństwa Narodowego, nie informuje posłów, tylko oni będą musieli głosować w ciemno. To znaczy klepnąć albo się sprzeciwić decyzji - dodał.
Jego zdaniem powstaje "pytanie, jak na to zareaguje opinia publiczna". - Na razie według mnie to jest korzystne dla władzy. Bo ludzie mają naturalną skłonność, że jak sytuacje się komplikują, jest coś trudnego, to ludzie chętniej i łatwiej są skłonni zaufać władzy. Tylko że po jakimś czasie wyjdzie, że tak powiem, szydło z worka i się okaże, że żadnych istotnych powodów, poza chęcią niedopuszczenia dziennikarzy i niedopuszczenia aktywistów różnych środowisk sprzyjających migrantom, nie było - kontynuował.
Migranci na granicy z Białorusią. Komorowski: rząd powinien rozpocząć poufną dyplomację z Białorusią
Gość TVN24 mówił również o sytuacji grupy kilkudziesięciu migrantów, która koczuje w Usnarzu Górnym przy polsko-białoruskiej granicy. Przejście granicy uniemożliwiają im polskie służby, nie mogą się stamtąd cofnąć natomiast przez białoruskie siły.
Zdaniem Komorowskiego, "rząd, jeśli chciałby - ale nie chce - zachować się przyzwoicie, to powinien rozpocząć już dawno taką poufną dyplomację z Białorusią, żeby ci sami migranci koczujący dzisiaj na granicy znaleźli się na przejściu granicznym".
- Rząd polski mógłby wtedy przyjąć podanie o azyl i je rozpatrzyć, niekoniecznie pozytywnie. Mógłby powiedzieć: ci tak, a ci nie. Bo przecież tam mogą być bardzo różni ludzie. Innymi słowy, w kwestii tych trzydziestu paru osób rząd powinien dać satysfakcję tej części opinii publicznej, a to jest duża część, która mówi: chcielibyśmy nieszczęśnikom pomóc. I wcale nie musi ryzykować tego, że to będzie ustępstwo zachęcające stronę białoruską do kontynuowania tego rodzaju przygranicznych prowokacji - ocenił Komorowski.
Komorowski o wstrzymaniu wypłaty unijnych pieniędzy dla Polski
Były prezydent skomentował także kwestię wstrzymywania przez Komisję Europejską wypłaty Polsce środków z unijnego Funduszu Odbudowy, mającego wesprzeć gospodarki państw Wspólnoty po pandemii COVID-19. Unijny komisarz do spraw gospodarczych Paolo Gentiloni powiedział w środę, że przekazanie 57 miliardów euro wstrzymują podnoszone przez Polskę wątpliwości dotyczące nadrzędności prawa Unii Europejskiej nad prawem krajowym. Wiceszef KE Valdis Dombrovskis przekazał zaś, że środki nie zostaną uruchomione, dopóki KE nie będzie przekonana, że Polska i Węgry spełniły unijne wymogi i rozwieją wątpliwości dotyczących sądownictwa.
Zdaniem Komorowskiego "sprawa jest strasznie poważna". - Uważam, że wypowiedzi tych wysokich funkcjonariuszy Unii Europejskiej należy traktować z całą powagą jako realne zagrożenie. Tam nie zapadła jeszcze decyzja, ale powiedziano, co powiedziano - że Polska może tych środków nie dostać - wskazał.
Były prezydent skomentował także stanowisko premiera Mateusza Morawieckiego, który w piątek napisał w mediach społecznościowych: "Walczyliśmy o praworządność i demokrację podczas strasznych lat komunizmu, ale mamy znacznie dłuższą tradycję demokratyzmu i nie chcemy być pouczani przez nikogo z Europy Zachodniej, czym jest demokracja, czym jest praworządność, ponieważ wiemy to najlepiej".
- Ja bym postarał się i radziłbym mu, żeby się postarał jednak przekonać Unię Europejską poprzez podejmowanie stosowanych decyzji, na przykład o likwidacji Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym i przekonać w ten sposób, poprzez działania, a nie poprzez odwoływanie się do historii - powiedział gość "Faktów po Faktach".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24