Domniemana szefowa gangu kiboli Cracovii jest o krok bliżej polskiego aresztu. Sąd Okręgowy w Bańskiej Bystrzycy odrzucił wniosek o azyl polityczny dla Magdaleny K. i zgodził się na wykonanie europejskiego nakazu aresztowania. Jej obrońcy odwołali się jednak do słowackiego Sądu Najwyższego.
Odyseja Magdaleny K. po całej Europie zaczęła się w październiku 2018 roku. Ostrzeżona o akcji policji uciekła ze swojego apartamentu w centrum Krakowa tuż przed nadejściem policjantów z Centralnego Biura Śledczego Policji. Funkcjonariusze chcieli ją zatrzymać pod zarzutem kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i handlu narkotykami na ogromną skalę.
Za przestępczą działalność zabrała się na poważnie, gdy w grudniu 2017 roku CBŚP rozbiło grupę kiboli Cracovii, którą miał dowodzić jej partner Mariusz Z. oraz jego brat Adrian Z. Ten drugi został zastrzelony w trakcie policyjnej akcji przez jednego z funkcjonariuszy. Mariusz Z. trafił do aresztu, a przestępczy interes, polegający na ściąganiu narkotyków z Holandii oraz Hiszpanii, miała przejąć właśnie Magdalena K.
Według Prokuratury Krajowej grupa kierowana przez Magdalenę K. miała sprowadzić do Polski marihuanę w ilości nie mniejszej niż 5,5 tony i szacowanej wartości czarnorynkowej 88 mln złotych oraz kokainę w ilości 120 kilogramów o czarnorynkowej wartości ok. 4,3 mln euro. Kulisy działalności grupy opisywaliśmy szczegółowo na początku maja.
Uciekająca Magdalena K.
Przez niemal półtora roku Magdalena K., poszukiwana europejskim nakazem aresztowania, wodziła za nos polską policję. W tym czasie miała się ukrywać m.in. w Hiszpanii, na Ukrainie i w Czechach. W pogoń za nią ruszył w końcu elitarny wydział pościgowy CBŚP. W marcu 2020 r. udało się ją namierzyć na Węgrzech, w towarzystwie Andrzeja R., który pomagał jej się ukrywać przez wiele miesięcy. Próba jej zatrzymania przypominała sceny filmu sensacyjnego: jazda pod prąd wąskimi uliczkami Budapesztu, minięcie się o centymetry z nadjeżdżającym tramwajem. O dziwo, Polakom udało się wyrwać z miasta. Na nogi została postawiona policja w sąsiedniej Austrii i Słowacji.
Dwoje polskich uciekinierów ruszyło w kierunku Krakowa, ale dojechali jedynie kilkadziesiąt kilometrów za słowacką granicę. W miejscowości Zwoleń zatrzymali ich słowaccy antyterroryści. Andrzej R. został puszczony wolno (polska policja zatrzymała go na granicy w Chyżnem, natychmiast trafił do aresztu), a Magdalena K. wylądowała w areszcie w Bańskiej Bystrzycy. Trafiła do jednoosobowej celi. W celi obok siedziały sędzie zatrzymane w aferze korupcyjnej, która wybuchła na Słowacji po zabiciu dziennikarza Jana Kuciaka.
Adwokaci Magdaleny K. zaczęli walkę, której celem było zablokowanie wydania kobiety Polsce.
Azylu nie będzie
W maju złożyli w jej imieniu wniosek o azyl polityczny. - Nigdy nie twierdziłem, że sprawa Magdaleny K. ma charakter polityczny. Problemem jest to, czy ma szanse na uczciwy proces, zwłaszcza po tym, jak prokuratura brutalnie zaingerowała w proces jej partnera, doprowadzając do zawieszenia sędziego tuż przed wyrokiem. Sędzia, który będzie rozważał korzystne dla Magdaleny K. rozstrzygnięcie, musi się liczyć z podobnym losem - mówi w rozmowie z tvn24.pl Maciej Burda, obrońca Magdaleny K.
Na rozstrzygnięcie w sprawie azylu dla Magdaleny K. polska prokuratura czekała do końca września. W pierwszej instancji polscy śledczy mogą odtrąbić sukces. “Sąd Okręgowy w Bańskiej Bystrzycy zgodził się na wykonanie europejskiego nakazu aresztowania wobec Magdaleny K. i na jej wydanie do śledztwa prowadzonego przez Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie. Ponadto Sąd odrzucił wniosek Magdaleny K. o udzielenie jej azylu politycznego” - informuje w komunikacie Prokuratura Krajowa.
Ale to nie oznacza, że Magdalena K. lada dzień trafi do Polski. Jej obrońcy nie składają broni. - Pod koniec września zostało wydane postanowienie sądu pierwszej instancji, które zostało zaskarżone. Gdyby prawdą było, że Słowacja wydaje Magdalenę K., to byłaby już w Polsce, bo wydanie musi nastąpić w ciągu 10 dni od uprawomocnienia postanowienia - informuje mecenas Maciej Burda i dodaje, że jego słowacki kolega reprezentujący kobietę złożył już odwołanie do słowackiego Sądu Najwyższego.
Co dalej? Jak wynika z paragrafu 509 punkt 4 słowackiego kodeksu karnego, przeciwko orzeczeniu sądu dotyczącego ekstradycji dopuszczalna jest skarga osoby, której dotyczy wniosek. Taka skarga może zawiesić wykonanie ekstradycji. To oznacza, że Magdalena K. nie trafi tak szybko do polskiego aresztu.
"Należy liczyć się z tym, że K. zostanie wydana stronie polskiej"
Sprawę w rozmowie z TVN24 skomentował mecenas Jan Olszewski, jeden z obrońców Magdaleny K.
- Na tym etapie decyzja jest nieprawomocna i nadal pozostaje na terenie Słowacji. Dopiero po rozpoznaniu środka odwoławczego będzie ostateczna decyzja i jeżeli Sad Najwyższy nie przychyli się do zażalenia obrońców, należy liczyć się z tym, że pani Magdalena K. zostanie wydana stronie polskiej - powiedział.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Policja