Prezes Głównego Urzędu Statystycznego - w odpowiedzi na interwencję senatora Krzysztofa Brejzy - przekazał, że od 2016 roku do 2022 roku łączna długość tras PKS spadła z ponad 710 do niewiele ponad 394 tysięcy kilometrów. "To tyle, jeżeli chodzi o 'walkę' z wykluczeniem komunikacyjnym przez rząd PiS" - komentuje w mediach społecznościowych senator Koalicji Obywatelskiej. Do redukcji doszło, chociaż jeszcze w 2019 roku walkę o przywracanie połączeń ogłaszał prezes partii rządzącej, Jarosław Kaczyński.
Jałówka to niewielka miejscowość na Podlasiu, niedaleko granicy z Białorusią. Do najbliższego, dużego miasta, czyli Białegostoku jest około 60 kilometrów. Podróż może być o tyle problematyczna, że w czerwcu zlikwidowano tutaj jedno z połączeń, które wcześniej służyło mieszkańcom. - Jeżdżę po emeryturę, do banku i po zakupy. Taka podróż zajmuje mi więcej, jak dwie godziny. Nie ma samochodu, nie ma komu mnie wozić - opowiada jedna z mieszkanek.
Inni mieszkańcy wsi nie dostrzegają problemu związanego z obcięciem połączeń. Wskazują, że większość miejscowych od dawna używa samochodów. Do podróżowania autami zmuszeni są też mieszkańcy wielu innych miejscowości w kraju - przede wszystkim są to wsie i małe miasteczka. Z danych, które otrzymał ostatnio senator Krzysztof Brejza wynika, że od 2016 roku długość tras PKS spadła z 710 tys. 410 kilometrów do 394 tys. 359 kilometrów.
Czytaj też: "Jakieś piętnaście milionów Polaków mieszka na terenie stanowiącym białą plamę pod tym względem"
Dane - w odpowiedzi na interwencję senatorską Krzysztofa Brejzy - przekazał prezes Głównego Urzędu Statystycznego. W danych uwzględniono przejazdy zamiejskie realizowane przez podmioty zatrudniające powyżej dziewięciu osób (z wyłączeniem komunikacji miejskich). Wynika z nich, że co roku siatka połączeń się kurczyła - w 2017 roku zmniejszyła się do 627 tys. 528 kilometrów (jak zaznaczono w tym roku był "brak kompletnych danych). W 2020 roku było ich niecałe pół miliona kilometrów, a ostatniego dnia 2022 roku łączna długość linii autobusowych wynosiła już 394 tys. 359 kilometrów.
"To tyle jeśli chodzi o 'walkę' z wykluczeniem komunikacyjnym przez rząd PiS - sobie limuzyny i jazda na sygnale w konwojach - a obywatelom mniej połączeń PKS" - tak otrzymaną odpowiedź skomentował w mediach społecznościowych senator Brejza.
Bez poprawy
Łukasz Wójcik, reporter TVN24, który zajął się sprawą przypomina, że w 2019 roku walkę o przywrócenie bogatej siatki połączeń zapowiadał prezes PiS, Jarosław Kaczyński.
- W Polsce, w ciągu kilkunastu ostatnich lat połączenia autobusowe, głównie PKS, zostały zredukowane o połowę. Z prawie miliarda przejechanych kilometrów do niespełna pół miliarda. Przywrócimy to! Przywrócimy ten miliard! Przywrócimy połączenia - mówił wtedy Kaczyński. Zaznaczał, że "te połączenia dotyczą wszystkich, także wielkich miast, ale przede wszystkim mniejszych miast i wsi".
Po tej zapowiedzi rząd przygotował specjalną ustawę. Jej głównym celem było przywrócenie zredukowanych połączeń autobusowych przede wszystkim w małych miastach i na wsiach. Na jej podstawie minister infrastruktury - za pomocą specjalnie stworzonego Funduszu rozwoju przewozów autobusowych - dofinansowuje nierentowne połączenia.
Wnioski w kolejnych naborach mogą składać gminy, powiaty, ich związki, bądź województwa. Ich wkład własny musi wynosić co najmniej 10 procent. Z funduszu mogą dostać maksymalnie złotówkę do każdego wozokilometra.
- Samorządowcy niechętnie sięgali po te środki, bo wsparcie było zbyt małe w stosunku do kosztów. W efekcie, przywracanie połączeń było dla wielu samorządów nie do udźwignięcia - relacjonuje reporter TVN24.
Zła organizacja
Aleksander Kierecki z portalu transinfo.pl podkreśla, że nieskuteczność programu wynika z faktu, że w kraju źle zorganizowana jest kwestia organizacji połączeń.
- Za komunikację pozamiejską w Polsce odpowiedzialne są samorządy na niskim poziomie, czyli gminy i powiaty. W innych krajach Europy komunikację tworzy się od góry: najpierw województwo, potem powiat i gminy. U nas jest odwrotnie - opisuje Kierecki.
Zaznacza, że problem systemowy sprawia, że duże, publiczne pieniądze trafiają do "wiadra z dziurą".
- Takie programy nie są skuteczne. Żeby to zmienić, trzeba najpierw zmienić ustawę o transporcie - uważa Kierecki.
Podlasie: nabór uzupełniający i dodatkowe połączenia
W środę wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski poinformował, że 10 podlaskich samorządów otrzyma blisko 1,1 mln zł z rządowego Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych. Jak tłumaczył, to nabór uzupełniający przeprowadzony w czerwcu i lipcu, który - jak zaznaczył Paszkowski - pozwoli uruchomić 38 linii komunikacyjnych.
W ramach tego naboru pieniądze dostaną gminy Szudziałowo, Czarna Białostocka, Sokółka, Gródek, Suwałki, Zabłudów, Tykocin, Stawiski, Milejczyce oraz powiat sokólski.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24