Do zdarzenia doszło w poniedziałek przed południem w prywatnym punkcie opieki dziennej w Kołobrzegu (woj. zachodniopomorskie).
- Z relacji opiekunki wynika, że dziewczynka spała, gdy nagle zrobiła się sina. Zostały wezwane służby. Pierwsi na miejscu byli strażacy, oni rozpoczęli resuscytację - przekazała oficer prasowa kołobrzeskiej policji st. sierż. Pamela Borkowska.
Na miejsce wysłano zespół ratownictwa medycznego oraz Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. - Zostali zadysponowani do 15-miesięcznej dziewczynki, w stanie nagłego zatrzymania krążenia, której pomocy udzielali już świadkowie zdarzenia. Następnie ratownicy medyczni przejęli czynności resuscytacyjne. Niestety dziecka nie udało się uratować - przekazała TVN24 Natalia Dorochowicz, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
Na miejscu pracuje policja, jest prokurator.
Będzie sekcja zwłok
Ewa Dziadczyk z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie poinformowała, że czynności policji są prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. - Na chwilę obecną nie znamy przyczyny śmierci tego dziecka. Zwłoki zostały zabezpieczone do sekcji, która nam wskaże, co było powodem tego, że dziecko zmarło - powiedziała.
Wskazała, że na razie nie ma żadnych informacji na temat zaniedbania lub wypadku, który mógłby doprowadzić do śmierci dziecka. - Na ten moment nic nie wskazuje na to, żeby było to działanie osób trzecich, żeby ktoś inny się przyczynił do śmierci tego dziecka - podkreśliła.
Jak dodała, śledczy w toku postępowania będą ustalać, na jakiej zasadzie funkcjonowała placówka i czy miała potrzebne do prowadzenia takiej działalności zezwolenia. - Czynności zostały przeprowadzone, opiekunowie zostali zbadani na zawartość alkoholu, byli trzeźwi - przekazała Dziadczyk.
Opiekują się dziećmi
Prywatne punkty opieki to forma opieki dla kilkulatków - alternatywa dla żłobków i klubów dziecięcych. Każde takie miejsce musi spełniać określone wymogi m.in. te dotyczące wyszkolenie personelu - również te dotyczące znajomości udzielania pierwszej pomocy. Zgodnie z przepisami, w takim miejscu może przebywać maksymalnie 8 dzieci. Wiadomo, że w miejscu, w którym doszło teraz do tragedii przebywało pięcioro dzieci. Punkty są kontrolowane przez urzędy miejskie.
- Ten punkt również był sprawdzany i ta kontrola nie wykazała żadnych nieprawidłowości - dowiedziała się reporterka TVN24 Alicja Rucińska.
Autorka/Autor: aa, fc/tok
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: miastokolobrzeg.pl