Prezydent Karol Nawrocki podczas wtorkowych obchodów 107. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości mówił, że "jesteśmy świadkami presji na wartości chrześcijańskie, jaką mają być obce nam ideologie w szkołach i polskim systemie edukacji". - Prezydent Polski nigdy nie pozwoli, abyśmy znów stali się pawiem i papugą narodów, bezwolnie powtarzającą to, co przychodzi z Zachodu - zadeklarował. Wskazał, że mówi to jako zwolennik Polski w Unii Europejskiej. - Ale mówiący przede wszystkim: Polska, przede wszystkim Polacy - oświadczył.
O te słowa był pytany w środę wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24. - Są wypowiedzi niemądre, złe i głupie. A najgorsze jest to, jak te wszystkie wypowiedzi, czy te wszystkie cechy, łączą się w jednej wypowiedzi. Tak było w przypadku wypowiedzi prezydenta Nawrockiego - ocenił.
- To było idiotyczne, złe i głupie. W momencie kiedy Polska dokładnie wie, co dzieje się na wschodzie, kiedy za naszą wschodnią granicą trwa wojna, to prezydent Rzeczypospolitej, który przysięga bronić Rzeczypospolitej i suwerenności, mówi znowu o Zachodzie - kontynuował polityk KO.
Minister przypomniał też o incydencie przekroczenia polskiej granicy przez rosyjskie drony. - Miałem przyjemność być z prezydentem i premierem z 9 na 10 września, kiedy była prowokacja dronowa. Wtedy, wydaje mi się, że drony nadleciały ze wschodu. Ruch obrony granic, który był broniony też przez prezydenta Nawrockiego, wtedy stał na zachodzie. To właśnie baterie patriotów niemieckich, holenderscy piloci, polscy piloci, włoscy piloci bronili polskiego nieba - przekonywał.
- Albo sobie zdamy sprawę, że wróg jest na wschodzie, a na zachodzie są sojusznicy, albo będziemy opowiadali takie głupoty jak prezydent Nawrocki, co jest wyjątkowo szkodliwą wypowiedzią i jestem też przekonany, że głęboko wykorzystaną przez propagandę rosyjską - skomentował gość TVN24.
Tomczyk: całość władzy, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo państwa, należy do Rady Ministrów
W ostatnim tygodniu ponownie rośnie napięcie na linii KPRM-Pałac Prezydencki. Tym razem źródłem sporu są nominacje oficerskie dla funkcjonariuszy ABW i SKW. W ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk poinformował, że Nawrocki odmówił podpisu pod nominacjami. Od tego czasu rząd i prezydent wymieniają się wzajemnymi zarzutami. Nawrocki twierdzi również, że ograniczono mu dostęp do szefów służb specjalnych.
- Całość władzy, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo państwa, należy do Rady Ministrów. Prezydent ma prawo spotkać się z szefami służb, jeżeli takie polecenie jest wydane przez premiera i koordynowane przez premiera - odpowiadał na te zarzuty Tomczyk.
- Jeżeli prezydent chce spotkać się, albo ktoś z BBN-u, z dowódcami Wojska Polskiego, musi być poinformowany minister obrony narodowej i minister obrony narodowej musi wydać zgodę. Na tym polega cywilna kontrola nad armią oraz nad służbami specjalnymi - tłumaczył wiceminister.
Jak twierdził gość TVN24, w sprawie nominacji dla funkcjonariuszy "nie ma żadnego sporu". - To jest wiedza na poziomie pierwszego, drugiego roku nauk politycznych lub prawa. Każdy, kto miał (na studiach) system konstytucyjny w Polsce, i wie, jak ten system działa, wie, że sprawa tutaj jest jasna - kontynuował.
Tomczyk: prezydent jest informowany o wszystkim, co dzieje się w państwie
Po wybuchu zamieszania wokół nominacji Nawrocki i Tusk wymienili się serią wpisów i nagrań w mediach społecznościowych z wzajemnymi zarzutami. W jednym z nich prezydent przekazał, że podczas kolegium ds. służb specjalnych odmówiono jego przedstawicielowi dostępu do informacji dotyczących bezpieczeństwa państwa.
Wiceminister obrony powiedział, że "prezydent jest informowany o wszystkim, co dzieje się w państwie". - Co więcej, sam jestem jedną z tych osób, która do prezydenta, jeżeli wiem, że jest coś ważnego, przesyła taką informację. Robi to i minister obrony narodowej, i premier, i koordynator do spraw służb specjalnych - zauważył.
- Ja akurat byłem na tym kolegium do spraw służb, więc absolutnie zaprzeczam. Prezydent jest informowany o wszystkich sprawach, które dotyczą bezpieczeństwa państwa, zarówno jeżeli chodzi o Wojsko Polskie, jak i kwestie służb specjalnych - mówił Tomczyk.
Piasecki dociekał, czy była sytuacja, w której prezydent poprosił o informację i jej nie otrzymał. - Oczywiście, że nie. To jest tylko kwestia tego, że Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, zresztą słyszymy o tym publicznie, bardzo chciałoby przejść do porządku dziennego na tym, że szef BBN-u według nich ma, a według prawa nie ma dostępu do informacji (niejawnych) - stwierdził.
Dopytywany, czy zarzuty Nawrockiego dotyczyły dostępu do informacji dla Cenckiewicza, wiceminister obrony odpowiedział: - Nie mogę mówić o treści kolegium, ale mogę powiedzieć tyle, że prezydent ma, tak jak powiedziałem, wszystkie informacje, które dotyczą bezpieczeństwa państwa.
W lipcu 2024 roku Służba Kontrwywiadu Wojskowego cofnęła Sławomirowi Cenckiewiczowi poświadczenie bezpieczeństwa, które jest wymagane przy dostępie do dokumentów niejawnych. Ma to związek z ujawnieniem planów wojskowych. W czerwcu decyzję uchylił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Kancelaria premiera wniosła do Naczelnego Sądu Administracyjnego skargę kasacyjną. W związku z tym rząd utrzymuje, że dopóki wyrok nie jest prawomocny - decyzja SKW pozostaje w mocy i Cenckiewicz nie ma dostępu do informacji niejawnych.
Tomczyk: nie ma dzisiaj systemów, które w 100 procentach są w stanie niszczyć albo wykrywać drony
Amerykańskie systemy antydronowe MEROPS są rozmieszczane wzdłuż wschodniej flanki NATO w Polsce - przekazał w piątek szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Tomczyk podkreślił w "Rozmowie Piaseckiego", że nowe systemy to pomoc amerykańska w ramach misji NATO "Eastern Sentry" (Straż Wschodnia).
W jaki sposób zwiększą bezpieczeństwo Polski? - Każdy sensor, czyli każdy radar, zwiększa możliwość wykrycia (dronów). Każdy detektor - czy to jest karabin, czy armata, czy rakieta - daje możliwość zestrzelenia - mówił wiceminister, ale jak zaznaczył, "nie ma dzisiaj systemów, które w 100 procentach są w stanie niszczyć albo wykrywać drony".
- Buduje się systemy wielowarstwowe albo systemy, które nakładają się na siebie. Czyli mamy na przykład radary aktywne i pasywne. Mamy mały kaliber, większy kaliber i na przykład rakiety niskokosztowe, które są w stanie niszczyć drony - wyjaśnił.
- Jesteśmy u progu nawet już nie decyzji, tylko ogłoszenia jej: budowy w ramach Tarczy Wschód ogromnej zdolności na rzecz polskiego wojska, która dotyczy systemów antydronowych, które wpisują się w obronę powietrzną kraju - oświadczył Tomczyk.
Tomczyk: PiS za chwilę może być jedną z największych partii na Węgrzech
Tomczyk skomentował również sprawę byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Po uchyleniu immunitetu prokuratura postawiła mu 26 zarzutów. Sejm wyraził też zgodę na jego zatrzymanie i tymczasowy areszt. Polityka PiS nie ma w Polsce. Z jego wypowiedzi wynika, że przebywa w Budapeszcie. - Viktor Orban obawia się, że w przyszłości, jeżeli przegrałby wybory parlamentarne, co jest możliwe, to być może on będzie potrzebował pomocy - sugerował wiceminister obrony.
- Zbigniew Ziobro ucieka, bo czuje się winny. Każdy wie, że winni uciekają. Nie trzeba tego Polakom tłumaczyć. W ogóle mam wrażenie, że PiS za chwilę może być jedną z największych partii na Węgrzech, bo wszystko w tym kierunku zmierza - komentował.
- Chciałbym, żebyśmy mieli to na uwadze, że minister sprawiedliwości i wiceminister sprawiedliwości (Marcin Romanowski), którzy uciekają, żeby uniknąć sprawiedliwości, to jest absolutnie hańbiące i demoralizujące dla całego systemu prawnego w naszym kraju. Jestem przekonany, że Zbigniew Ziobro poniesie odpowiedzialność - podkreślił gość "Rozmowy Piaseckiego".
Autorka/Autor: os/ft
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Rafał Guz/EPA/PAP