Prokurator Katarzyna Pokorska zrezygnowała z prowadzenia śledztwa, w którym podejrzanym jest Stanisław Gawłowski (PO). Nie mogła pozwolić sobie na codzienne dojazdy do Szczecina, gdzie została delegowana do pracy przy tej sprawie - podała we wtorek Prokuratura Krajowa.
- Prokurator, która była w zespole prowadzącym postępowanie w sprawie tak zwanej afery melioracyjnej z osobistych przyczyn poprosiła o odwołanie jej z delegacji w Zachodniopomorskim Wydziale Zamiejscowym Prokuratury Krajowej w Szczecinie i powrót do jednostki macierzystej - poinformowała w rozmowie z tvn24.pl prokurator Ewa Bialik, rzeczniczka Prokuratury Krajowej.
- Prokurator nie prowadziła wątku dotyczącego posła PO Stanisława Gawłowskiego - dodała prokurator Bialik.
Powodem "codzienny dojazd do Szczecina"
"Nie mogę sobie pozwolić, żeby dzień w dzień spędzać w samochodzie po trzy godziny. Codziennie musiałam dojeżdżać do Szczecina 120 km w tę i z powrotem" - argumentowała Katarzyna Pokorska, cytowana przez Prokuraturę Krajową. W związku z tym prokurator poprosiła zwierzchnika o cofnięcie jej delegacji i powrót do Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie dotąd pracowała.
Prokuratura Krajowa przekazała ponadto, że głównym referentem w śledztwie w sprawie tak zwanej afery melioracyjnej pozostaje prokurator Witold Grdeń, który prowadzi między innymi wątek dotyczący posła Gawłowskiego.
- Zeznania świadków i wyjaśnienia podejrzanych znajdują potwierdzenie w systematycznie uzupełnianym i pogłębianym materiale dowodowym - powiedziała prokurator Bialik.
105 inwestycji, kilkaset milionów
Śledztwo w sprawie tak zwanej afery melioracyjnej prowadzone jest od 2013 roku. Chodzi o nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić przy realizacji co najmniej 105 inwestycji o wartości kilkuset milionów złotych prowadzonych przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie.
Jednym z wątków jest sprawa posła PO Stanisława Gawłowskiego. Były sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego 13 kwietnia, gdy bez wezwania stawił się w siedzibie szczecińskiej delegatury Prokuratury Krajowej. Poseł usłyszał pięć zarzutów, w tym trzy o charakterze korupcyjnym. Dzień wcześniej Sejm wyraził zgodę na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie posła.
Sąd Rejonowy Szczecin-Prawobrzeże i Zachód 15 kwietnia zdecydował o zastosowaniu aresztu tymczasowego wobec Gawłowskiego. Jak przekazał rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie, w ocenie sądu zebrane dowody "wskazują na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez posła zarzucanych mu przestępstw", a - zdaniem sądu - tymczasowe aresztowanie posła Platformy Obywatelskiej to próba uniknięcia wpływania przez niego na toczące się śledztwo. 7 maja Sąd Okręgowy w Szczecinie utrzymał postanowienie sądu rejonowego o zastosowaniu aresztu wobec parlamentarzysty.
Zarzuty wobec Gawłowskiego dotyczą okresu, gdy sprawował funkcję wiceministra środowiska w rządach PO-PSL. Według śledczych miał wtedy przyjąć co najmniej 175 tysięcy złotych łapówki w gotówce, a także dwa zegarki warte blisko 25 tysięcy złotych.
Pozostałe zarzuty dotyczą podżegania do wręczenia łapówki w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych, a także ujawnienia informacji niejawnej oraz plagiatu pracy doktorskiej.
Autor: js/kb/kwoj / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24