Historia jak z brutalnego filmu: odbite płuca, nerki, stłuczone żebra, spuchnięta twarz - tak wyglądał gdy w wigilijny wieczór wrócił do domu. Wrócił z komisariatu... Tegoroczne święta pan Tomasz z Wałbrzycha spędził w łóżku - obity i potłuczony.
W niedzielę 23 grudnia pan Tomasz wracał z osiedlowej knajpki. Towarzyszyli mu znajomi. W pewnym momencie grupę zaczepili trzej mężczyźni z pałkami i łańcuchami. Zaczęła się szarpanina - napastnicy okazali się jednak słabsi i uciekli.
Kiedy pan Tomasz szedł w kierunku postoju taksówek, aby jedną z nich dostać się do domu, drogę zajechał mu policyjny radiowóz. Zaskoczony pan Tomasz został skuty, odebrano mu telefon i wrzucono do radiowozu. Przez godzinę policjanci krążyli z nim po mieście. Potem zawieźli na komisariat.
Miejsce kaźni Jak opowiada - wtedy zaczęło się piekło. Mężczyznę wrzucono do ciemnego pomieszczenia i kazano mu się rozebrać. Następnie był bity, kopany i szarpany. Wśród atakujących go policjantów zatrzymany rozpoznał jednego z mężczyzn, którzy napadli na niego wcześniej. - Bijąc krzyczał, że pokaże mi jak to jest jak się zadrze z policją - opowiada pan Tomasz.
Rano cały we krwi i bez pomocy lekarskiej trafił na inny komisariat -we własnej dzielnicy miasta. Potem policjanci zawieźli go na pogotowie.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24