- Grzegorz Braun przyzwyczaił do takich skandali, do obrzydliwych działań, do agresji - powiedział w "Faktach po Faktach" minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak, odnosząc się do obecności europosła w szpitalu w Oleśnicy. Ocenił, że interweniujący tam policjanci "zachowali się właściwie".
Kandydat na prezydenta Grzegorz Braun wraz z innymi osobami wtargnął w środę do szpitala w Oleśnicy i na kilkadziesiąt minut uwięził ginekolożkę Gizelę Jagielską w gabinecie. Lekarka przez ponad godzinę nie mogła wykonywać obowiązków, a oddział, nad którym czuwała, pozostawał bez nadzoru. Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy wszczęła śledztwo między innymi w sprawie pozbawienia lekarki wolności.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Siemoniak: policja deeskalowała tę sytuację
O zachowanie obecnej w szpitalu policji pytany był w "Faktach po Faktach" w TVN24 minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak. Zachowanie Brauna minister nazwał "skandalicznym". - Niestety Grzegorz Braun przyzwyczaił do takich skandali, do obrzydliwych działań, do agresji. I te sprawy, które są w prokuraturze, ta sprawa, która jego immunitetu jest w Parlamencie Europejskim, to powinno zdecydowanie przyspieszyć, bo czuje się bezkarny i coraz to nowe rzeczy zaczyna robić - stwierdził Siemoniak.
Dopytywany, czy reakcja policjantów nie powinna być bardziej stanowcza, odpowiedział: - Analizowaliśmy tę sytuację z komendantem głównym i uważam, że reakcja policji była reakcją, która miała na celu to, żeby nie doprowadzić do bijatyki, szarpaniny w szpitalu. I policjanci deeskalowali tę sytuację. Doprowadzili do wyprowadzenia Brauna wraz z jego grupą ze szpitala, dokumentując wszystkie działania i przekazując (to) natychmiast do prokuratury, która wszczęła postępowanie przygotowawcze - wyjaśniał.
Minister Siemoniak zaapelował, by wziąć pod uwagę to, iż do tej sytuacji doszło w szpitalu. - Policjanci znaleźli się w centrum takiej sytuacji, gdy dwie strony wzywają do siebie policję. Dzieje się to w szpitalu wśród pacjentów (...). Celem ich było to: wyprowadzamy Brauna z tymi jego okropnymi ludźmi ze szpitala. To jest priorytet - tłumaczył. Ocenił przy tym, że policjanci "zachowali się właściwie".
- Mówię wyraźnie: to jest obrzydliwe, skandaliczne zachowanie i powinien być za to ukarany. Ta sytuacja jako taka budzi ogromne emocje z powodu tego, że Braun nie wszedł do baru piwnego, tylko wszedł do szpitala na oddział - podkreślił szef MSWiA.
Siemoniak: będę bronił policjantów
Tomasz Siemoniak zaznaczył, że Grzegorz Braun w tamtej sytuacji "prowokował". - On chciał, żeby doszło do bijatyki w szpitalu wśród pacjentów w różnym stanie, więc będę bronił tutaj policjantów (...). Braun chciał się pokazać jako ofiara policji, ofiara reżimu - dodał.
- Natomiast w tej konkretnej sytuacji policjanci zachowali się rozważnie, myśląc o innych w tej sytuacji, a nie o tym, jak to będzie wyglądało na filmiku - ocenił.
Prowadzący program Piotr Kraśko przytoczył opinię prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysława Rosatiego, który przypomniał, że mimo immunitetu poselskiego, a Grzegorz Braun jest europosłem, policja może dokonać zatrzymania posła złapanego na gorącym uczynku.
- Analizujemy oczywiście tutaj każdy aspekt działania. Wydaliśmy dyspozycję z komendantem głównym co do szczególnego podejścia policji, jeśli chodzi o kampanię prezydencką. Bo pan Braun to też jest kandydat na prezydenta, nie zapominajmy o tym - zaznaczył Siemoniak.
- Z bardzo dokładnej analizy, którą do tej pory mamy - będzie ona też przedmiotem działania prokuratury - wynika, że policjanci chcieli za wszelką cenę uniknąć zagrożenia dla pacjentów szpitalu. Bijatyki z agresywnymi facetami, którzy przyszli po prostu robić burdę. Tu chodziło o burdę - dodał minister.
Na uwagę, że incydenty z udziałem Brauna się powtarzają, Siemoniak odparł: - Niech Parlament Europejski zdejmie mu immunitet i polskie organa się wtedy nim właściwie zajmą. On się tutaj rozkręca, jest coraz bardziej agresywny, trzeba to zdecydowanie przeciąć. Absolutnie zgadzam się z tym, że nie można na to pozwalać.
"Prawdziwym problemem na granicy polsko-niemieckiej są kontrole"
Prezes PiS Jarosław Kaczyński oskarżył pod koniec marca rząd o "tajne rokowania" z Niemcami w związku z medialnymi doniesieniami o nielegalnym zawracaniu migrantów na granicy z Polską. - Nie ma żadnych tajnych rozumów, to są kompletne bzdury i nie wiem, na jakiej podstawie prezes Kaczyński takie historie w ogóle opowiada - powiedział minister Siemoniak w odniesieniu do tych zarzutów.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
- Prawdziwym problemem na granicy polsko-niemieckiej, z którym walczymy, jest to, że Niemcy od dłuższego czasu stosują wprawdzie nie stałe, ale wyrywkowe i dotkliwe dla naszych obywateli kontrole. Będziemy się domagali od rządu niemieckiego, żeby w duchu Schengen, w duchu Unii Europejskiej tego zaprzestał - argumentował szef MSWiA. Dodał, że "ta gra, w której prezes Kaczyński próbuje połączyć dwa swoje demony, to znaczy migrantów i Niemcy, jest kompletnie bezpodstawna".
Autorka/Autor: sz/ads
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24