- Nie zrezygnowałbym ze współpracy z gen. Adamem Rapackim, ale ja nie jestem ministrem - stwierdził w "Faktach po Faktach" Grzegorz Schetyna (PO). Były szef MSW przypomniał, że to właśnie on przywrócił generała do pracy w resorcie.
We wtorek, po czterech latach pracy w MSW, gen. Rapacki został odwołany ze stanowiska wiceministra odpowiedzialnego m.in. za policję. Jego obowiązki zostały podzielone i powierzone cywilom - Michałowi Deskurowi i Romanowi Dmowskiemu.
Schetyna - jak sam przyznaje - gdyby nadal był ministrem spraw wewnętrznych, takiej zmiany by nie dokonał. - Przywracałem go z odpoczynku, był poza służbą, poza policją. Ktoś z takim doświadczeniem, z taką legendą policyjną - chwalił Rapackiego były minister. Jak zapewnił, współpracę z wiceministrem ocenia dobrze, zwłaszcza opracowywany przez niego projekt zapewnienia bezpieczeństwa na turnieju Euro 2012. - Mam nadzieję, że nie zostanie to schowane do szuflady - stwierdził Schetyna. - Liczę też, że jego wiedza i doświadczenie będzie wykorzystane - dodał.
Nie wyrzucają "ludzi Schetyny"
Wiceszef PO nie ma jednak za złe nowemu szefowi MSW zmian kadrowych w resorcie. - Każdy minister ma pełną odpowiedzialność, tworzy sobie zespół, z którym chce pracować. Jacek Cichocki ma wizję i musi mieć pełną decyzyjność, bo to on będzie za to oceniany - powiedział były minister.
Schetyna zapewnił też, iż nie ma wrażenia, by w obecnej polityce kadrowej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych chodziło o wyrzucanie "ludzi Schetyny". - Będę suwerenności Cichockiego bronił, chce stworzyć zespół i mam nadzieję, że mu się to uda - dodał.
Jak podkreślił, obecnie sytuacja w policji wymaga ciężkiej pracy, wielkiej wyobraźni i zaangażowania, by np. przeprowadzić projekt reform mundurowych. - Jest wiele do zrobienia w policji, choć sporo rzeczy zostało zrobionych dzięki Rapackiemu. Mam nadzieję, że minister Cichocki podoła - zakończył były minister.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24